W przypadku whisky jest jasno powiedziane, że musi ona leżakować w dębowych beczkach i koniec. Jeżeli, jako producent, masz na ten temat inne zdanie, to możesz być pewien, że jedna z organizacji czuwająca nad jej czystością i jakością dobierze ci się do tyłka. W przypadku piwa już nie ma takich wymogów i można je postarzać za pomocą różnych technik nie mających za wiele wspólnego z beczkami.

Piwiarze, niezależnie czy koncernowi, regionalni czy kraftowi, idąc na łatwiznę, mogą posłużyć się czipsami dębowymi, kostkami, listewkami czy całymi klepkami. Mogą je pozyskiwać z prawdziwych beczek po różnych alkoholach albo brać surowe drewno i sami je „macerować” w alkoholu kupionym w monopolu za rogiem. Dowolność jest duża, efekt z pewnością można osiągnąć taniej, niż kupując prawdziwą beczkę po bourbonie czy whisky. Pytanie tylko czy idzie to w parze z jakością i czy nie jest to trochę robienie klienta w jajo. Zwłaszcza, że tutaj także oznakowanie etykiet nie jest tak restrykcyjne, jak w przypadku whisky. Papier przyjmie wszystko, nawet najbardziej abstrakcyjne nazwy i sformułowania. Dlatego można powiedzieć, że nie wszystko beczka, co się świeci 🙂

Ostatnio zrobiłem mały przegląd marketów i dyskontów w poszukiwaniu piw „leżakowanych w drewnie”. Przyczynkiem do niego był tydzień brytyjski w Lidlu, w ramach którego dyskont po raz pierwszy zaoferował piwo Tennent’s „leżakowane w beczce” albo przynajmniej tak sugerujące. Zestaw uzupełniają kupiony w Carrefourze (dla purystów nie znoszących odmiany obcych nazw własnych „w Carrefour”) Belhaven Speyside oak aged blonde, ale i nasz rodzimy wytwór Konstancin (już tylko nazwa została, bo piwo od dawna robione przez  Gontyniec) „Z dębowej beczki”.

Jedziemy od najgorszego do najlepszego 🙂

Jpeg

Już sama nazwa jest wyjątkowo perfidna i sugeruje piękne dębowe beczki spoczywające rzędami w magazynach, tymczasem nic z tego.

Jpeg

W składzie mamy tylko zagadkowe „Taniny”.  Szkoda, że producenci nie wiedzą, że to nie jedyne związki, jakie mamy z drewna w alkoholu. Gontyniec dopiero na swojej stronie wyjaśnia to, czego nie napisał na butelce, że piwko leżało sobie w tankach z płatkami dębowymi. Nie wiemy z jakimi ani skąd.

Konstancin „Z Dębowej beczki”, 5,3%

Nos: bardziej utlenione niż drewniane, bardziej karton niż drewno. Słód, może jakaś nuta syropu klonowego, poza tym jasny lager jakich pełno

Smak: Normalny lager, niezbyt chmielowy, surowe paździerze, sklejka, oprócz goryczki chmielowej też całkiem sporo goryczy drewnianej, odrobiona słodyczy

Finisz: Słodowy, piwny

Wnioski: jakby trochę tej taniny jest. Piwo bardziej utlenione niż drewniane. Smakuje tak, jakby wrzucili do tanka pokruszone płyty paździerzowe, ale czego się można spodziewać za ok 4 zł.

 

Następnym piwem był Tennent’s. Szkockie piwo, „niby leżakowane w beczkach po whisky” czy coś.

Jpeg

Niby Szkocja, niby Whisky, niby fajnie ale…

Jpeg

„Beer aged WITH whisky oak”, czyli znowu płatki. W dodatku nie wiemy czy są to drzazgi z prawdziwych beczek po whisky, które skończyły swoją posługę, czy po prostu płatki „uzdatnione” jakąś podłą whisky. Z opisów w internecie można wywnioskować, że raczej to drugie, ale nie można mieć pewności. Należy też zwrócić uwagę, że Tennent’s w Szkocji to jest masówa taka jak u nas Tyskie.

 

Tennent’s Aged with whisky oak, 6%

Nos: Aromat drewna rzeczywiście jest na pierwszy planie, ale nie ma mowy o jakimś skomplikowaniu. Jest aromat whisky, poza tym trochę nut piwnicznych, prostego tostowanego drewna, wanilin, w sumie nie najgorzej

Smak: Słodycz, wanilia i tutaj nuty piwniczne już pokazują swoją najobrzydliwszą pełnię. Mamy zapleśniałą piwnicę, zbutwiałe drewno, wory ze zgniłymi ziemniakami itd. Wszystkie uroki starej zmęczonej beczki

Finisz: coś jest. Poza oczywiście piwnym finiszem, jest dość gładki i lekko wanilinowy

Wnioski: Jakiś akcent charakterystyczny dla beczek po whisky jest. Niestety ordynarne nuty piwniczne przesłaniają potem wszystko. Piwnica, pleśń i wory na ziemniaki to motywy charakterystyczne dla starych martwych beczek. Albo chipsy pochodziły z bardzo wysłużonej beczki, która już miała kilka żyć, albo świeże czipsy były moczone w bardzo taniej whisky leżakowanej właśnie w takich wyeksploatowanych beczkach.

Na koniec został Belhaven Speyside Oak Aged Blonde Ale

Tutaj już mamy trochę lepiej powiedziane, że drewno pochodzi z beczek po whisky ze Speyside, czyli nie jest to jakaś dziwna „maczanka”. W dalszym ciągu jednak nie ma wyraźnego napisu, że piwo leżakowało w beczce, co skłania do przypuszczeń, że raczej beczki zostały przerobione na drzazgi i dodane do tanków.

Jpeg

Belhaven speyside oak aged blonde ale, 6,5%

Nos: bardziej piwne nuty na pierwszym planie, charakterystyczne dla blonda, dalej trochę słodkiego drewna, wanilia, trochę owoców, trochę kurz

Smak: słodkie, bardziej blonde niż oak aged, brzoskiwnie razem ze skórką, wanilia, siano, tostowane drewno, ciasto drożdżowe, syrop klonowy, lekka drewniana goryczka

Finisz: owocowy, słodowy, waniliowy, gładki

Wnioski: Blond sam w sobie jest aromatyczny i tak do końca nie wiadomo, jak dużą rolę grało tu drewno. Na pewno są niezłe nuty wanilii i delikatnego tostowanego drewna. Nie mam mowy o większym skomplikowaniu czy warstwowości. Pijalny, miękki, owocowość blonda podbita przez nuty drewniane. Niestety to tylko trochę wanilin, a całe pozostałe spektrum związków zawartych w drewnie jest nieobecne.

Ogólnie piwa nie były złe, ostanie nawet całkiem zacne, ale to jest jedynie przedsmak tego, co mogą dać piwa leżakowane w beczkach. Czemu tak jest? To dość proste.

Jpeg

To są właśnie czipsy dębowe. Jak widać, są w miarę cienkie i równomiernie opalone. W zależności od tego, jak mocno są potraktowane ogniem, taki dostajemy smak. Bledsze dadzą bardzo surowe nuty, lekko tostowane dadzą nuty waniliowe, średnio opalone dadzą nuty bardziej karmelowe, zwęglone dadzą nuty przypalone. Nic więcej, albo to, albo tamto.

Podobnie jest z kostkami i listewkami. Przepołowiona opieczona drewniana kostka ( po prawej) nawet w środku jest dość równomiernie „upieczona” co też da nam dość jednolite aromaty.

Czemu z całą dużą beczką jest inaczej? Beczka tak jak cebula i ogry, ma warstwy 🙂

csm_Dauben_red_Layer_470b62d971

źródło: https://www.whisky.com/

W zależności od stopnia wypalenia od wewnątrz możemy wyróżnić warstwy (od wewnątrz):

  • zwęglenie – to co miało bezpośredni kontakt z płomieniem. Cienka warstwa wypalona na amen. Odpowiada za nuty najbardziej palone i popiołowe
  • warstwa brązowa – mocno skarmelizowana, związki dające aromaty toffi, karmelu, migdałów, korzenne
  • warstwa czerwona – ostatnia warstwa, której sięgnęło ciepło podczas wypalania. Daje słodkie aromaty waniliowe
  • surowe drewno – warstwa nietknięta, alkohol nie penetruje aż tak głęboko beczki lub robi to w stopniu znikomym.

Alkohol penetruje kolejne warstwy i wypłukuje z drewna te wszystkie aromaty. I dlatego, w przypadku leżakowania w  beczkach, możemy mówić o bardziej skomplikowanym smaku, a czasem nawet o warstwach (gdy pijemy, to z każdym łykiem smak się zmienia i ewoluuje).

Oczywiście alkohol musi mieć też odpowiednią moc, aby mógł odpowiednio wgryźć się w beczkę. Ma on inne właściwości, inną temperaturę parowania niż woda. Dlatego też lepiej wnika w pory beczki i wraz ze zmianami temperatur bardziej efektywnie wypłukuje związki z głębszych warstw. Whisky nie ma problemu, żeby skutecznie wniknąć w pory beczki i wypłukać z niej aromaty. Z piwem jest gorzej. Degustowane przeze mnie piwa w tym przeglądzie nie miały więcej niż 6,5%. zdecydowanie za mało. Mocniejsze Ale, takie ok 7-8% także jeszcze sobie z tym za dobrze nie radzą. Dopiero te najmocniejsze gatunki piwa, te mające 10% i więcej mogą tutaj rozwinąć skrzydła. Jakie piwa opisałem w artykule „Polecane piwa dla fanów whisky”

Jak to zrobić, żeby zapewnić sobie pełnię wrażeń i degustować najlepsze piwa leżakowane (barrel aged)?

Po pierwsze upewnij się, aby na piwie było wyraźnie napisane Barrel Aged albo Aged in Oak Casks.

Po drugiej, aby miało odpowiedni woltaż.

Z małej degustacji wyszedł dość długi artykuł, ale mam nadzieję, że nikogo on nie zraził i komuś pomogłem dokonywać bardziej świadomych wyborów w temacie piw leżakowanych w drewnie.

Radosław Janowski

2 thoughts on “Nie wszystko beczka, co się świeci

  1. Belhaven to jest blend piw, jedno z nich bazowe, nazwane 5X napewno leżakuje w beczkach, wiem bo osobiście odwiedziłem browar i widziałem te beczki, samo piwo bazowe (nazywane przez browar 5X) nie trafia do sprzedaży, jest używane jako blend do 3 innych piw, m.in tego które degustowałeś a także do piwa Abbot Reserve, które ja miałem okazję piw właśnie w tym browarze – Greene King który mieści się zaledwie 60km od mojego domu. Pozdrawiam
    https://www.greeneking.co.uk/our-beers/the-craft-of-brewing/

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.