Szkocja w kontekście alkoholu to nie tylko whisky, ale też i piwo. Obok tradycyjnych Real Ales mocno się tutaj trzyma piwna rewolucja z jej czołowym szkockim przedstawicielem – Brewdogiem. Zapraszam na wizytę w Brewdog Pub Edynburg i zatapianie Bismarcka.
Podczas wyprawy do Szkocji odwiedziłem wyspę Islay i wszystkie jej 8 destylarni. Chciałbym jednak zacząć relację z wyprawy do Szkocji od Edynburga. Jako fanowi dobrego piwa, nie wypadało mi nie odwiedzić macierzystego pubu Brewdoga (zwłaszcza, że zupełnym przypadkiem nasz hostel był tuż za rogiem ;)) i spróbować jednego z najmocniejszych piw świata.
Sam pub nie różni się specjalnie niczym od innych multitapów z kraftowym piwem, rozsianych po całym świecie, można powiedzieć że wszechobecny wystrój hipsterski do porzygu. Najważniejsze jest jednak piwo.
Padło na same ciemne. Przede wszystkim Bourbon Baby (dobry, ale nie porywający), Libertine i jakiś gościnny stout w wersji zwykłej i Hop Cannon. Ogólnie piwa dobre, ale ja już chyba jestem zbyt rozpieszczony.
Prawdziwym powodem mojej wizyty w pubie Brewdoga była chęć spróbowania Sink the Bismarck, czyli jednego z najmocniejszych piw na świecie.
Sink the Bismarck ma aż 41% alkoholu. Uzyskanie tak wysokiej mocy jest możliwe dzięki wymrażaniu. Pisałem o tym już w artykule Polecane piwa dla fanów whisky. Dla przypomnienia, polega to na czymś zupełnie odwrotnym niż destylacja. Warzy się mocne piwo, które następnie się zamraża i z bryły lodu odciąga się piwo, a w bryle zostaje w większości woda. Uzyskanie zwykłego koźlaka lodowego wymaga jedynie zamrożenia piwa w lodówce, a następnie pozwoleniu, by pod wpływem grawitacji szybciej rozmarzający alkohol spłynął w dół. W przypadku tak ekstremalnych piw jak Bismarck jest to trochę trudniejsze, gdyż wymaga kilkukrotnego powtórzenia tej czynności. Coraz ciężej jest zamrozić piwo o wyższej zawartości alkoholu i coraz ciężej ten alkohol o wyższym stężeniu potem odessać. Browary cały czas prześcigają się, kto zrobi jeszcze mocniejsze piwo i nie są chętne zdradzać technik, dzięki którym to osiągają. Najprawdopodobniej posiłkują się jakimiś wirówkami czy innymi odsysaczami.
W przypadku Sink The Bismarck bazą był nie Koźlak, a Imperial IPA. Brewdog reklamuje to piwo jako Quadruple IPA, ze względu na czterokrotnie wyższą moc, czterokrotnie więcej chmielu i czterokrotne wymrażanie.
Jak smakuje piwo o mocy whisky i cenie butelki niezłej single malt whisky?
BrewDog Sink The Bismarck, 41%
http://www.ratebeer.com/beer/brewdog-sink-the-bismarck/118414/
Smak: ojezu, szmata, spiryt, gorzka herbata, taniny, obleśny ziołowy syrop, anyż, stare skarpety, bejca do drewna, dziegieć i zalegająca przeogromna gorycz. Niczym spirytus z patykami, igłami sosnowymi i tonami obrzydliwej łodygowej goryczki.
Finisz: zalegająca gorycz i alkohol.
Wnioski: zapach ładny, smak straszliwy. Piwo przez skoncentrowanie goryczki i łodygowości jest kompletnie niepijalne. Tani i walący po języku alkohol dopełnia katastrofy. Niestety wymrażanie czegoś, co było wcześniej Imperial IPA, to nie jest dobry pomysł.
Ocena: poniżej 1/10 . To jest niezdatne do picia.
Na koniec mała galeria z Edynburga