Jak już wcześniej pisałem, testowanie whisky z dyskontów chluby nie przynosi. Specjalnych wrażeń smakowych też nie dostarcza, no ale ktoś to robić musi. Jakiś czas temu opisywałem whisky Grangestone z Biedronki więc już w zasadzie musiałem pójść za ciosem i dla porównania spróbować kontrpropozycji z Lidla. Jak mus to mus. Jak w dowcipie.
Jaś widząc, że tata otwiera kolejną butelkę wódki, podchodzi i pyta:
– Tatusiu, jak to smakuje?
– Masz synku, spróbuj – odpowiada tata i podaje Jasiowi swój kieliszek.
Jaś wypił wszystko naraz, po czym zaczął kaszleć, dusić się, krzywić…
– Bleeeee!!!! Jakie paskudne!!!! – krzyknął Jaś.
– No widzisz synku…, a tatuś musi…
Glen Orchy Pure Malt nosi dumne oznaczenie wieku – 5yo. W przeciwieństwie do whisky z konkurencyjnych dyskontów czy siostrzanych marek z UK nie stoi za nią jakaś firma krzak należąca do znanego koncernu, który nie za bardzo chce się ujawnić na dyskontowej etykiecie. Na kontretykiecie dumnie pręży się nazwa Ian McLeods Distillers. Jest to uznana firma posiadająca destylarnie Glengoyne i Tamdhu oraz trudniąca się bottlingiem niezależnym. Co jest w butelce z napisem Glen Orchy? Może tam być wszystko.
Glen Orchy, 5yo, Blended Malt, 40%, Lidl
Nos: bardzo świeży, cytrusy, słone paluszki, zielone patyki, płyn ludwik, skorki z jabłek, jakiś mdły ślad wanilii. Jest młodo i nijako, ale nie jest źle.
Smak: bardzo źle, na początku młody i w miarę świeży smak, ale po chwili wali młody destylat, palący alkohol, gorycz, zużyte drewno najgorszej kategorii, gorzkie pestki.
Finisz: alkoholowo-palący, gorzki i patykowy
Wnioski: Whisky absolutnie fatalna. Niby malt, ale najgorszej możliwej jakości. Nie wiem czy nie lepiej kupić jakiegoś popularnego blenda. Powinni to sprzedawać w pakietach z coca cola, najlepiej od razu zmieszane. Grangestone z biedronki jest przy tym jak ambrozja i mimo różnicy raptem 30 zł wyprzedza to ścierwo o całe lata świetlne. Dalej jest to jednak wyścig osiołków 🙂
Ocena: Mniej niż 1/10
