Mały przegląd destylarni Glenfarclas trwa nadal. Powoli wchodzimy w wyższe rejestry. Po 8yo, 10yo, 12yo i 15yo teraz czas na wersję Glenfarclas 21yo.
Jak już pisałem wcześniej Destylarnia niemal od początku jest w rękach rodziny Grantów, która nie dopuszcza żadnych partnerów i zewnętrznych inwestorów. Dzieje się tak może dlatego, że kiedyś wnukowie Johna Granta, założyciela Glenfarclas, postanowili nawiązać współpracę z firmą braci Pattison z Leith, która trudniła się handlem blended whisky. Pogoń za zyskiem w okresie boomu na whisky pchnęła braci Pattison do kreatywnej księgowości i fałszowania sprzedawanej przez nich whisky, co skończyło się dla nich więzieniem, a dla rynku kryzysem. Grantowie i destylarnia Glenfarclas nieomal nie przypłacili tej współpracy bankructwem. Od tamtej pory są tylko Grantowie i najlepsza whisky z beczek po sherry.
Glenfarclas 21yo OB, 43%
Nos: zaskakująco żywy jak na 21 lat, miękka, soczysta sherry, kurz, zamsz, soczyste owoce, kakao instant,
Smak: sherry, gorzka czekolada, ziemia, trochę alkoholu, kompot z czerwonych owoców, lekko kwaskowy dżem, proch, trochę gorzka, patykowa, gorzkie drewno,
Finisz: średni, gorzkawy, pikantny, słodowy i trochę sherry
Wnioski: trochę zawód, za dużo gorzkich nut, za mało gładkości, ale ogólnie trzyma poziom i jest lepsza od młodszych wersji. Jest już większe skomplikowanie i niezła dawka sherry.