Zabieranie się za whisky z dyskontów chwały raczej nie przynosi. Chciałem jednak, aby moja pierwsza notka degustacyjna była o czymś dostępnym, a nie o whisky z kosmosu za gazylion złotych. Single malt Grangestone z Biedronki jest skierowany raczej do entuzjastów blended whisky, którzy chcą zrobić następny krok. Koneserzy single malt z kolei nie będą traktować tego produktu poważnie. Mam nielichy dylemat, jak potraktować tę whisky, żeby z jednej strony nie odbierać sobie obiektywizmu i wiarygodności, a z drugiej nie zniechęcać potencjalnych nabywców do zrobienia kroku w świat single malt.
Sama whisky Grangestone to przykład tzw bastard malta, czyli single malt, do którego się nikt nie przyznaje 🙂 Oczywiście przesadzam, jednak destylarnie i koncerny niechętnie chwalą się produkcją whisky dla sieci dyskontów, w obawie przed utratą prestiżu. Dociekliwi bez trudu dojdą, kto za tym stoi i lep jakiej propagandy się za tym kryje 🙂 Na podstronie Contact us Grangestone whisky znajdziemy informację, że produkcją tej whisky zajmuje się Quality Spirits International Ltd. Ta firma jeszcze nic nie mówi. Jeżeli jednak poszukamy trochę głębiej, to okaże się, że właścicielem QSI Ltd jest William Grant & Sons, czyli koncern znany głównie z produkcji blended whisky Grant’s. Mają oni 3 destylarnie whisky słodowej: Glenfiddich, Balvenie i Kininvie. Grangestone ma wyraźne oznaczenie, że jest single malt, więc nie jest to żaden blend typu 99% Balvenie i 1% Glenfiddich z których słynie William Grant & Sons. Można zatem przypuszczać, że jest to Kininvie, która jako jedyna spośród tych trzech dysponuje tak dużymi wolnymi mocami.
Nie ma co dywagować, trzeba się napić i wszystko będzie jasne
Grangestone double cask matured single malt, NAS, 40%
Nos: Bardzo młoda, new make, destylat winogronowy, świeży i surowy. W tle proste akcenty patyków, miodu, wanilii i kwiatów
Smak: Również świeży i bardzo młody, trawa, trochę owocowej kwasowości, szybko idzie w alkohol i ordynarne tostowane drewno z nutką popiołu. W miarę picia narasta prosta słodycz i wanilia z dodatkowego leżakowania
Finisz: alkoholowo-mydlano-tostowy
Wnioski: new make o posmaku whisky. Ewidentnie ekstremalnie młoda whisky z nienajlepszych beczek została podkręcona króciutkim leżakowaniem w beczkach po bourbonie, co wzbogaciło ją o kilka prostych akcentów. Za 70zł żadnego innego single malta się nie kupi, więc konkurencja dla tego produktu raczej nie istnieje.
Ocena: naciągane 2/10
Wiem, że taka ocena może wyglądać dramatycznie, jednak jest to zunifikowana skala dla wszystkich whisky single malt, więc muszą się na niej zmieścić zarówno takie dyskontowe produkty, jak i absolutne dzieła sztuki. Siłą rzeczy więc whisky podstawowe będą się plasować w przedziale 1-3 (skala patrz obok).
Ciężko mi jednoznacznie stwierdzić, czy polecić whisky Grangestone. Z jednej strony jest to single malt i to się czuje. Z drugiej nie wiem, czy blended whiskies z segmentu premium za podobną cenę (np. Bushmills Black Bush) nie będą oferować póki co lepszych wrażeń.
Cóż pierwszy raz kupuję whisky z dyskontu. Wszedłem do Biedronki i widzę „siglasa”. Cena niska, więc pewnie jakość też. Ale zdopingowany wypowiedzią jednej pani, która drapnęła z przede mnie butelkę, że to bardzo dobry trunek postanowiłem spróbować. Wiem, że kobiety lubią słodką whisky bez żadnych udziwnionych akcentów smakowych, więc nie nastawiam się na coś specjalnego, ale spróbujemy.
Whisky do żłopania się jak najbardziej nadaje. Jest na pewno o niebo lepsza niż konkurencyjna słodowa propozycja z Lidla