Wracamy do naszych przeglądów Old VS New, a cóż się lepiej nada do takiego porównania niż Glendronach? Czy w czasach modern sherry destylarnia dalej daje radę? Tym razem sprawdzamy na przykładzie Glendronach CS. Zapraszamy na Old VS New #17 – Glendronach CS!
Do Tej pory w ramach naszych Old Vs New Przetestowaliśmy następujące whisky z The Glendronach:
Poza tym przetestowaliśmy też całkiem sporą baterię różnych wersji w kilku przeglądach:
O The Glendronach napisaliśmy już chyba wszystko. Porównywaliśmy wersje starsze z nowszymi, sprawdzaliśmy co oferują single caski, testowaliśmy jak marka się ma się po zmianie właściciela oraz master blendera. Przede wszystkim jednak jako fani sherry byliśmy żywo zainteresowani ile zostało sherry w Glendronachu w tych ciężkich dla dobrych beczek czasach. Poprzednie lata były trudne w zasadzie dla wszystkich destylarni pod tym względem, ale jednak jakby ostatnio widać światełko w tunelu i zdaje się, że choć jeszcze długa droga, to najgorsze za nami. Kolejnym rozdziałem naszej podróży do przeszłości będzie kolejna już kultowa edycja Glendronach CS. Młoda edycja w mocy beczki zadebiutowała w 2012 roku i bez specjalnych kompleksów pokazała takim edycjom jak Abunadh czy farclas 105 jak to się powinno robić. W kolejnych latach lepiej lub gorzej Glendronach CS gruntowała sobie pozycję. Po sprzedaży destylarni pojawiły się głosy, że Walker renomę zbudował ogołacając magazyny z dobrych beczek do cna i wkrótce też niektóre mało chlubne wersje ujrzały światło dziennie. Jak się ma więc na tym tle Glendronach CS?
W dzisiejszym przeglądzie na tapecie mamy:
- Glendronach CS Batch 10
- Glendronach CS Batch 7
- Glendronach CS Batch 6
- Glendronach CS Batch 5
- Glendronach CS Batch 2
- Glendronach CS Batch 1
Nie trzeba być specjalnym orłem i chyba nawet daltonista by dostrzegł, że jeden batch się różni na tle pozostałych. Niektórzy z was mogę się domyślać, ale nie wybiegajmy za bardzo. Zaczynamy!
Glendronach CS Batch 10, 58,6%
Nos: no, nie tak dobre sherry jak starych Gloendronachach, ale jest ok. Jest ten sam sznyt i kierunek, co w starych, ale jednak trochę gorzej. Gładkie oloroso, marcepan, pączki z marmoladą, wanilina, rodzynki, te bardziej zwietrzałe brandy de Jerez, ale gdzieś w tle przebija się jakaś zielona, młoda nuta i nawet jakiś ślad alkoholowości, niuans bimbrowy, ostry.
Smak: z początku jest dobrze, słodkie sherry, trochę młode i modern, ale jeszcze całkiem dobre, pełne i jest go dużo. medium sweet chyba bardziej niż cream. Po prostu takie cieńsze z tych słodkich. Cukierki pudrowe, landrynki, rodzynki, cukierki malaga, galaretki makarena, zesty, pomarańczowe likiery, Triple sec, old fashioned, pomarańczowy bitter. Pod koniec mocniejsze klimaty, bardziej siarkowe aniżeli prochowe, a nawet trochę alkoholowe i lekko pogonowe, ale jest to jeszcze w granicach akceptowalności.
Finisz: modern sherry, szorskie drewno, pieprz, proch, motywy przetworzonych pomarańczy.
Wnioski: no jest to modern sherry, ale przynajmniej jest go sporo i jest całkiem ok. Nie jest to takie przeraźliwie młode i przeraźliwie tanie jak to bywało. fajne niuanse pomarańczowe. NIestety jest też trochę pogonowe, alkoholowe i bimbrowe momentami.
Ocena: Radek 4/10, Aleksander 3,5/10
Glendronach CS Batch 7, 57,9%
Nos: Pachnie jak nic, to znaczy nie ma sherry i pachnie jak whisky po bourbonie. Jakieś bliżej nieokreślone mocno refillowe beczki. Wanilia, ciastka owsiane, batony Muesli, suszone owoce, zesty cytrynowe, lizaki choinkowe, stare cukierki malaga, czekolady z nalotem. Rodzynki w spirytusie, nieprzyjemnie alkoholowe, agresywne.
Smak: na początku słodko, ale klimat mocno modern i refill pale cream sherry. Nawet ciężko powiedzieć czy to sherry czy jakaś mistella, no może tani moscatel. Przebijają nuty bourbonowe, wanilia, migdały, orzechy, mieszanka studencka, ciastka owsiane. Dalej pogon, grappa, treść żołądkowa, mdłe, tępe, pieprzne, ostre, rdzawe i gryzące. Gorzała, stara szmata, gorycz, obrzydliwa grappa, obierki z jabłek, bimber. Aż nie chce się tego dalej notować
Finisz: Żużel, gorycz, wódka, kwas żołądkowy, spaczony Ben Nevis.
Wnioski: No jest to zdecydowanie najsłabsza edycja. pod koniec smaku i na finiszu nawet trochę przykra w odbiorze. Najbardzej tu jednak boli ten brak sherry, czyli czegoś co w Glendronachu być powinno jak amen w pacierzu. Tym gorzej dla tej whisky, że jej wyjście zbiegało się z przejęciem GD przez Brown Forman, więc z miejsca stała się kozłem ofiarnym. Jednak jak pokazuje czas , a konkretnie to poprzednia whisky, był to jedynie niechlubny wypadek.
Ocena: Radek 2/10, Aleksander 2/10
Glendronach CS Batch 6, 56,1%
Nos: No jest już dużo bardziej dojrzała ta whisky. gładkie sherry, ale nie jakichś wysokich lotów. jest młode, ale dość uczciwe, nie jakieś bardzo modern. Truskawki ze śmietaną, poziomki, kompoty, porzeczki czerwone, naleśniki z dżemem, dość przyjemne i soczyste, choć nie za bardzo ciemne i głębokie. Dalej zesty, cytrusy i woda różana. Wysoka moc wyczuwalna natomiast całość jest mocniej dojrzała, zaokrąglona, przyjemna.
Smak: jest sherry w miarę niezłe, w takim młodym, dość zadziornym wydaniu, marmolada różana, suszone owoce, kompocik, wanilia, świeże drewno, zesty, cytrusy, sorbety. Jest też mocno pikantnie, białe pieprze, chilli, jakieś motywy zasadowe, alkaliczne. Pod koniec kakao, sucha i stara czekolada.
Finisz: średni, pikantny, gryzący, jest trochę sherry, wanilii, zestów
Wnioski: Nie dzieje się tu wiele, sherry jest ok. Jest to whisky już gdzieniegdzie dojrzała. Zbyt przesadna pikantność odbiera trochę przyjemności z picia. Nie ma się do czego bardzo przyczepić, ale też niespecjalnie jest za co pochwalić. Nie ma też co gloryfikować schyłkowych wypustów Walkera, bo na to nie zasługują.
Ocena: Radek 4/10, Aleksander 4/10
Glendronach CS Batch 5, 55,3%
Nos: Jest w końcu dobre, gładkie sherry, przyjemne, eleganckie, nie bucha tak jak stare Glendronach, ale jest więcej niż dobrze. Amontillado, lżejsze oloroso, albo jakieś lepsze medium gdzie wytrawny komponent jest starszy i wysokiej jakości. Marcepany, pączki, bakalie, rodzynki, migdalina, trochę acetonowy aromat, wanilina, kokos, tostowane drewno, sorbety, limoncello. Elegancko i gładko. pod koniec znów nuty wytrawnego oloroso, deserowej czekolady i lekkiego prochu.
Smak: Jest sherry, przyjemne i eleganckie. Whisky jest dobrze zbudowana, tłusta, mineralna, owocowa. Pączki z marmoladą, konfitury, orzechy, bakalie, mieszanka studencka, medium albo cream sherry, tropikalne owoce, nawet tak trochę wpada w motywy madery i jakieś motywy słone, umami, glutaminiany, nori, otoczaki z potoku. jest trochę lukrecji, kandyzowanego arcydzięgielu. Jest pieprzność, jest proch, ale delikatnie i w granicach eleganckości. gdzieś w tle niuans karmelowo-krówkowy.
Finisz: niestety trochę nijaki, przyjemny, gładki. znów ta mineralność, czerwone owoce, tytoń, krówki, wanilia, ale trochę mało intensywny i krótkawy.
Wnioski: nadzwyczaj elegancka, gładka, delikatna wersja, jak nie Glendronach zupełnie. Sherry gładkie deserowe, glicerynowe, niczym jakieś oloroso abocado, ale też nie ma go jakoś dużo i nie bucha.
Ocena: Radek 5/10, Aleksander 5/10
Glendronach CS Batch 2, 55,2%
Nos: Gładkie ułożone sherry, trochę mało go, ale jest. Trochę mleczne, śmietanka, krówki, ale i jakieś dziwne offnotes kefirowe i Ben Nevisowe. Lak, wosk, plastelina, im dalej tym bardziej cienkie oloroso para cocinar. jakieś nuty tekturowe, mokrej płyty OSB, ligniny. Poza tym nic szczególnego się nie dzieje.
Smak: podobny do CS batch 5, nawet elegancki i złożony, jest nawet sherry, ale niestety gorzki i ligninowy, szorski i ostrzejszy. Jest nawet spoko oloroso, ale te gorzkie nuty psują wszystko. Albedo, skórkowe limoncello i skórki z orzechów włoskich. no gorycz.
Finisz: trochę mdły, zasadowy, wapienny, zeschłe rodzynki, kakao, orzech włoski, mieszanka studencka, może trochę palo cortado.
Wnioski: niezła whisky, niezłe sherry, ale z dość dużymi i wyraźnymi wadami. Pioziom podobny do CS b. 10, ale jednak wady bardziej kardynalne.
Ocena: Radek 3,5/10, Aleksander 4/10
Glendronach CS Batch 1, 54,8%
Nos: Jest dużo sherry, takie łagodne cream, dobre oloroso, ale jednak to dalej nie te najlepsze wydania z okolic 2012. zamsze, marcepany, serniczki, wanilia, ale też suszone morele, czerwone owoce, rodzynki, daktyle, lody zabajone. Jest słodowość, ciastkowość. Dużo się nie dzieje, ale jest gęsto i na dużej intensywności, a przede wszystkim jakość i wpływ sherry.
Smak: dobre sherry, brandy de Jerez, słodkie, deserowe, dżemy, cream sherry, marcepany, kremy, gładkie oloroso. Rodzyny, czerwone owoce, troszkę daje alkoholowość i pieprzność, ale tylko przez chwilę i raczej w granicach. Zaraz z powrotem wraca gładkie oloroso, gliceryna, balsamico, figi, rodzynki.
Finisz: sporo kwaskowego wpływu z beczek po oloroso, pieprzu, wanilii, ptasiego mleczka, gliceryny, migdałów.
Wnioski: są już fajne motywy, jest sporo sherry, ale jednak czuć młodość i agresywność na pierwszym planie. Jednak nie ma tego wspaniałego charakteru prochowego sherry właściwego glendronachowi w tym okresie. Niemniej Przyjemnego oloroso i głębokiego zapachu bodegi tutaj nie brakuje.
Ocena: Radek 5,5/10, Aleksander 5/10
Wnioski:
Przede wszystkim wnioski są takie, że nie ma co dorabiać jakiejś wielkiej legendy do Glendronach CS. To tak w kontraście do Glendronachów 15yo i 21yo gdzie ta renoma była w pełni zasłużona. GD Cask Strength to od początku była whisky młoda i agresywna, ale wynagradzająca nam to niską ceną i dużym wpływem sherry. Pierwsze edycje to były bardziej „bang for buck” aniżeli jakieś wysublimowane dramy. Co by jednak nie mówić, kiedyś to sherry było lepsze i dojrzalsze, choć nawet we wcześniejszych edycjach możemy zauważyć słabą powtarzalność, a w zasadzie to nawet sinusoidę. Schyłkowa edycja Walkera to już whisky po prostu ok i niewiele ponad. Niestety jednak po tym wydarzyło się coś, co się wydarzyć nie powinno. Edycja siódma była kompletnie nieprzystająca do reszty, bo i sherry w niej nie była, ale za to i sama whisky też była zła. Nie będziemy się już nad nią pastwić, bo dalej już na szczęście poszło lepiej. Partia dziesiąta to już zupełnie niezła whisky. Może nie jest wybitna, ale porównywalna poziomem do batch 2, który to przecież pochodzi ze złotej ery. Mamy powrót do formy, ale na razie do średniej formy z najlepszych czasów. Zobaczymy co będzie dalej. Mając na względzie, że ostatnimi czasy whisky z beczek po sherry zaczynają się odbijać od dna i tych lepszych edycji zaczyna się pojawiać więcej, to jesteśmy nastawieni optymistycznie.
Werdykt: Kiedyś było lepiej, ale… Jedynie batch 7 był straszliwą wpadką, a i w samych Walkerowych edycjach poziom był nierówny.
Ja konsumpcję GD Cask Strength zakończyłam na batch 6, którego kupiły mi się pechowo 2 sample. A to już dawno było. Whisky z Highland wymaga czasu, dobry Glendronach rokuje, gdy zrobi się pełnoletni.
B6 to faktycznie przeciętna rzecz, ale nie na tyle żeby sir wypić nie dało.
Z tą starością też bym nie przesadzał. Kiedyś była taka Glendronach 8yo Octarine, która była całkiem smaczna.
Mam podobne spostrzeżenia. Oby kolejne batche chociaż nie spadały poniżej średniej
Patrząc po ocenach na WB to znów trochę sinusoida. b11 był trochę gorszy, a b12 trochę lepszy.
Batch 1 wyróżnia się na tle pozostałych, później poziom był mniej więcej wyrównany. Batch 7 to faktycznie wypadek przy pracy, niemniej już kolejny batch 8 od Rachel Barrie był na przyzwoitym poziomie. Jestem ciekaw Waszej opinii na temat batcha 9, gdyż widzę, że na whiskybase oceny ma dość niskie, natomiast w mojej opinii (oraz we wnioskach kilku osób po blind testingu batchy 1-9 robionym przez Markusa), batch 9 uplasował się zaraz pod batchem 1.