Jak polskie sztosy wypadają w starciu z zagranicznymi? Czy to przepaść czy nawiązują walkę? Postanowiliśmy to sprawdzić robiąc porównawczą degustację. Na pierwszy ogień RISy. Zapraszam na Polska vs Świat RISy BA.
Jakiś czas temu, gdy zaczął się wysyp polskich mocnych piw, RISów i barley wineów w wersjach zarówno zwykłych jak i leżakowanych, to rzuciliśmy się na nie jak dzicy. Mieliśmy taki czas, że trzeba było spróbować dosłownie wszystkiego. W pogoni za pojawiającymi się jak grzyby po deszczu kolejnymi polskimi „sztosami” z braku czasu kompletnie odstawiliśmy piwa zagraniczne. Oczywiście każde polskie były cienkie lub co najwyżej średnie, „Panie, nie to, co zagramanica!”. Po jakimś czasie, gdy napór rodzimych premier opadł, jakoś tak przypadkiem jako jeden z pierwszych zagraniczniaków po dłuższej przerwie do szkła wpadł Brewdog Cocoa Psycho. Obaj byliśmy nim wyraźnie rozczarowani. Kiedyś jawił się jako mega wypas, a teraz w zasadzie jakoś specjalnie nie odstawał od naszych produkcji. To skłoniło nas do pewnych przemyśleń.
Gdzie jesteśmy i dokąd zmierzamy z tymi naszymi kilkoma sztosami na krzyż?
Czy „Poland stronk” czy ” tak średnio bym powiedział”?
Dlatego postanowiliśmy skonfrontować nasze najlepsze piwa z zagranicznymi.
Na pierwszy ogień idą RISy Barrel Aged (Barley Wine BA w kolejnym odcinku).
Wzięliśmy nasze najlepsze RISy BA i zestawiliśmy parami z podobnymi piwami zagranicznymi. Oczywiście nie braliśmy nie wiadomo jakich hipersztosów zza oceanu, bo wiadomo, że nasze piwa z jakimiś Bourbon County, Goliatami i Asasynami nie mają raczej szans i chyba nie trzeba testu żeby to stwierdzić. Celem było dobranie piw dobrych, uznanych, popularnych i spardzenie jak nasze piwa wypadną na tle tego benchmarku.
Polska vs Świat RISy BA
Jedziemy!
–
Golem Dybuk BBA, 16º, 6,5%
Na rozbiegówkę Dybuk BBA, nie ris ale close enough
Nos: wątły, patykowy, trochę kiblowy, czekolada, kakao, liście mięty, siano
Smak: słonawe, kakaowe, wióry, drzazgi, patyki, stara wyssana beczka, wyrób czekoladopodobny
Finisz: sól, ciemne ziarno i w sumie tyle
Wnioski: nie jest skwaśniały, ale piwo jest cienkie, mało drewna, raczej patyki. Do tego tania czekolada, kakao, czekoladki miętowe after eight.
Ocena: 3,5/10
–
Pierwsza para: Jana Zajcew vs DeMolen Haken & Ogen
Przemawia za tym identyczne plato i taki sam rodzaj beczek.
Browar Jana Zajcew, 24°, 9%
Ocena: 5,5/10
–
De Molen haken&ogen, 24º, 10,7%
Ocena: 6,5/10
–
Następna para Gravedigger wine Ba i boyne z beczek po whisky, w których wcześniej było sherry, czyli teoretycznie winne beczki
Brokreacja Gravedigger Red Wine BA, 24º, 10,3%
Nos: kompletny brak zapachu na początku. Palony jęczmień, raczej jak ciemny lager niż RIS. Cienko. Jakieś aromaty, siana, stajni, patyków, starej opalone zużytej beki. Dopiero w trzecim rzucie jakieś czekolady i owoce leśne.
Smak: nie ma beczki prawie. W miarę słodkie, łodygowe, pumpernikiel, wióry, lekka piwnica, worki jutowe. gdzie to wino? Na granicy sugestii jakaś poziomka i jeżyna.
Finisz: słodki, trochę palony. Nijaki.
Wnioski: nie ma beczki, nie ma wina. Te beczki musiały być mocno używane, bo w smaku raczej patyki i piwnica. Samo piwo bazowe też nie rzuca na kolana.
Ocena: 3,5/10
–
Boyne Imperial Stout Sherry, 10,8%
RATEBEER
Nos: aromat przede wszystkim chmielowy, Łodygowo-żywiczny. Dalej gładko, mleczna czekolada, opalone szczapki i jakiś kwaśny akcent na koniec.
Smak: gorzkie, za dużo chmielu, gorzkie też od słodu. Gorzka czekolada, opalone wióry, stara beka. Dalej jakiś serniczek, lukrecja, malizna i toporna chmielowa gorycz.
Finisz: chmiel, gorzki seler, chinina, jałowe dechy, wyrób czekoladopodobny.
Wnioski: jest w miarę ok. Mało beczki i bardzo zmęczona, ale jest. Wysoka tępa goryczka.
–
Ocena: 4/10
Wyścig osiołków, chyba najgorsza para dziś, ale jednak zwycięstwo dla boyne
–
Para nr 3 – Lilith BA vs DeMolen Hemel Aarde BA
Identyczny ekstrakt i beczki po Burbonie. W trakcie niestety wyszło ze dm jest wędzony 😛 trudno, jedziemy
Golen Lilith BBA, 24º, 10%
Ocena: 7,5/10
–
De Molen Hemel&Aarde BBA, 24º, 11%
Ocena: 7/10
–
Para wieczoru, Krulowie ISO:FT, sztos polski i sztos kentackowy
Artezan Samiec Alfa,28º, 11,5%
RATEBEER
Nos: bourbon, popiół, lekki rozpuszczalnik, aromaty wilgotnej omszałej piwnicy, przesiąknięta beczka, zbutwiałe klepki. Dalej deserowa czekolada, mokra ziemia, ślad rozpuszczalnika,
Smak: przede wszystkim gęstość, oleistość i ciało. intensywność beczki uleciała z czasem, ale dalej jest dobrze. Intensywne czekolady, trufle, nugat, marcepan, intensywne waniliny, miazga kakaowa, andruty, miody gryczane. W tle paloność, przypalone kruszonki, polerowane parkiety.
Finisz: intensywny, czekoladowy, bourbon, wanilina.
Wnioski: piwo było dużo lepsze na premierze. aromaty intensywnej beki z czasem uleciały, ale dalej jest dobrze. Mega ciało, oleistość. Dalej dużo beczki, zwłaszcza rozpuszczalnika, polerowanego parkietu, wanilin, trochę lignin. Duża czekoladowość. No wszystko, ale już nie tak intensywne jak było
Ocena: 8/10
–
Founders KBS (Kentucky Breakfask Stout), 11,2%
RATEBEER
Nos: wafle kakaowe, andruty, miazga kakaowa, kokos, fistaszki, suche deski, popiół, sucha ziemia, brązowy cukier.
Smak: kokosanki, wafle, waniliny, testowane drewno, karmel, miody. Dalej beczka bardziej opalona, gorzka czekolada, łodygowa goryczka. Smak wieńczą akcenty gorzkiej kawy, tanich ciastek, ligniny.
Finisz: gorzka czekolada, spalone kokosanki, kawa.
Wnioski: raczej dla fanów kokosa. Beczka sucha, wafle, suche dechy, ligniny. Fajne miody i kawa. Bardzo dobre piwo, ale nie rozumiem tego pałowania KBSem.
Ocena: 7/10
Zdecydowanie Samiec, ale ja po prostu nie jestem fanem tego suchego kokosowo-waflowo-kawowego profilu KBS
–
Para nr 4 – Wrclw rye ris ba vs Widawa Dead Romanovs
(tak, Polska vs Polska, ale skończyły się nam sensowne porównania, bo z kolei następna para będzie zagraniczno-zagraniczna)
Stu Mostów WRCLW Rye RIS BBA, 10,2%
Ocena: 6,5/10
–
Widawa Dead Romanovs, 27,5º, 11,5%
Nos: oj nieciekawie. Kiszona kapucha z beczki. Pod spodem klują się jakieś ciekawe aromaty czekoladowo węglowe, ale niestety kiszonka przykrywa wszystko. Jakieś akcenty zmęczonej beki, ciemnych słodów i waniliny.
Smak: jest sporo lepiej, ale też nie powala. Niby jest słodko, ale cienkie ciało. Biały cukier, bardzo podły Burbon, węgiel.
Finisz: nie urywa. mało intensywny, tanie kakao, cukry i wychodzi ta kiszonka
Wnioski: Mimo wszystko jest fajna intensywność pije się dobrze, choć poszczególne składowe mogą przeszkadzać. Raczej dla koneserów dziwactw.
Ocena: 5/10
–
Demolen Push&Pull vs Omnipolo Hypnopompa rum BA
Niestety nie dochrapaliśmy się jeszcze piw z aromatami BA, więc porównanie dwóch zagraniczniaków.
DeMolen Push&Pull Tiramisu Stout BBA, 24º, 10,5%
RATEBEER
Nos: makowiec, rodzynki w likierze, mus jabłkowy, pestki, orzechy, beczka po wiśniówce, migdały, wanilina. Aromat intensywny, ale dość jednowymiarowy.
Smak: w smaku też makowiec. Migdały, rodzyny w rumie, lekka kawka. Dopiero potem nuty trochę opalonej beczki, tanin, wanilin. Trochę alkoholowe, ale to się przyjemnie składa z aromatami.
Finisz: makowiec. Migdały, rodzynki, kawka i opalone drewno.
Wnioski: Makowiec rulez. Makowiec Barrel Aged 🙂 Trochę beczki też jest. Najbardziej odjechane piwo dziś i największe zaskoczenie.
Ocena: 6,5/10
–
Omnipolo Hypnopompa rum BA, 11%
RATEBEER
Nos: jest aromat rumu, takiego przepalonego trampkowego. Dalej melasa, rodzynki w alkoholu, likier, pleśń, piwnica, trochę ajerkoniak. Aromat przedziwny, ale bardzo fajny. Dodany Aromat nie jest na pierwszym planie, czego się obawialiśmy. Beka po rumie fajna, charakterna.
Smak: palony cukier, melasa, opalone gumy i plastiki, taki mocny navy rum. Dalej przypalone mleko, wanilia, cukier, przypalona wata cukrowa. Na koniec Werthersy, Baileys, kawa latte.
Finisz: przypalony, rumowy, cukrowy, waniliowy.
Wnioski: nie „spodziałem” się, że aromaty Omnipollo mogą być zdominowane przez beczkę. No po prostu intensywny ciężki rum. Przepalony, trochę navy, trochę jamajka. Pierwsze tak intensywny rum cask. Fajne zaskoczenie. Piwo świetne, bardzo złożone, o nieoczywistym zapachu i konkretnym smaku
Ocena: 7,5/10
Makowiec był mega funky zaskoczeniem, ale tę parę wygrywa hypnopompa
–
Ostatnia para, czyli to co zostało – ogryzki. Birbant vs zlew. Ekhm. Brew.
(doktorski RIS oczywiście tradycyjnie malowniczo się wzburzył i nawet wykipnął)
Birbant RIS blended BA, 24,5º, 10,5%
Ocena: 6,5/10
–
Dr Brew RIS Brandy BA, 24º, 10,5%
czyli po raz piąty ostatnia szansa dla tego browaru
Nos: czerwone jabłuszko, marmolada jabłkowy, palone pestki. Bardzo nikły, zero beczki.
Smak: płasko, przeprażony z obrzydliwą goryczka. Ordynarny, beczka nachalnie, aż czuć drzazgi na języku. Oczywiście musieli najebać Ameryki która nie gra ani z beczką ani z ciałem tego piwa.
Finisz: niestety jest. Amerykański chmiel, zwietrzały słód, popiół
Ocena: 3/10
–
Wnioski?
Jakieś bardziej „dalekobieżne” wnioski o kondycji polskiego sztosa wolelibyśmy wyciągać bo degustacji barley wine’ów (i może jeszcze po dogrywce w postaci piw nieleżakowanych).
Nasze polskie eksportowe flagowce (Samiec i Lilith) raczej pewnie wygrały swoje pary, poza tym WRCLW i Birbant na poziomie, a reszta tak sobie. Jest OK. Należy jednak zwrócić uwagę, że spośród zagraniczniaków padaka trafiła się tylko jedna, natomiast wśród polskich było gorzej, a jeżeli byśmy poszukali bardziej, to na pewno znaleźlibyśmy dużo więcej rozczarowujących czy słabych pozycji.