To już szósta część przeglądu porterów. Tym razem postanowiliśmy wziąć na warsztat jedynie portery leżakowane w beczkach.
Pogodziliśmy się już z faktem, że ten przegląd przybrał niekończący się charakter. Aby było przyjemniej, w tej części postanowiliśmy przetestować jedynie portery leżakowane w beczkach. Przed każdą pozycją postaramy się też podać czego w danym piwie spodziewamy się dobrego, a z czym wiążą się pewne obawy.
Oczywiście zachęcamy do zapoznania się z poprzednimi częściami:
- Przegląd generalny porterów bałtyckich – cz. I
- Przegląd generalny porterów bałtyckich – cz. II
- Przegląd generalny porterów bałtyckich – cz. III
- Przegląd generalny porterów bałtyckich – cz. IV
- Przegląd generalny porterów bałyckich – cz. V
- Old vs New #8 – Imperator Bałtycki
Jako pierwszy wjedzie na stół El Cid Campeador z Bednar, leżakowany w beczce po Jurze. Tak, tak, wiemy że to nie bałtyk. Poszło na rozgrzewkę, a skoro już wypiliśmy to wypadało coś zanotować. Zanotować też wypadało malownicze wzburzenie tego piwa, jak i uroczy aromat kiszonej kapusty, który rozszedł się po całym pokoju po odkapslowaniu butelki. Będzie solidny początek, nie ma co…
Bednary, El Cid Campeador (Jura BA)
?° blg, 5,5% alk., cena – 15zł
Nos: pachnie jak smutek i zniszczone marzenia. Kwas, kiszona kapusta, ten granatowy detergent w toi toiu, sztuczny sok cytrynowy, kompost, obornik, przystanek Woodstock. Być może się nieco popsuło.
Smak: ponownie kwas (któż by się spodziewał), dętka od roweru, dmuchany ryż, fermentujące owoce, sok z cytryny, kwaśne żelki. Ponownie przypuszczamy że nie miało to tak smakować.
Finisz: nuty owsiane, kwas. Niedobre.
Wnioski: to piwo przeszło jakoś bez echa i w sumie nie ma się czemu dziwić. Notka tym bardziej się przyda, na przestrogę 😉
Średnia Ocena: 1,38/10
Czas przejść do lepszych rzeczy. Kooperacja Pracowni Piwa z marką whisky Jameson, zaowocowała pojawieniem się piwa Baltic Pooka. Piwa, które miało zrobić małe zamieszanie kilka miesięcy temu; wyceniane od razu bardzo wysoko, robiące za wykwintną ozdobę na stoisku Jamesona na festiwalach whisky, ale znowu – przeszło bez większego echa. Ktoś gdzieś napisał że dobre, ale polowania i walk jak o karpia w Lidlu przed gwiazdką nie było. Piliśmy już to piwo na premierze i stwierdziliśmy wówczas że fajnie przeszło beczką, ale brakuje ciała (bazowe piwo ma 20°). Zobaczmy co pokaże po kilku miesiącach:
Pracownia Piwa, Baltic Pooka
20° blg, 7,9% alk., cena – 30zł
Nos: nasiąknięty whiskey, grubo beczkowy, mokra ziemia, tostowane drewno, melasa, sos bbq, wanilina, ciastka zbożowe, kawa, mokre gałęzie, las, chleb żytni.
Smak: przypalony karmel, whisky, opalone drewno, wędzonka, a ze słodszej strony miód gryczany, mleczna czekolada, wanilina. Niestety płytkawy i wodnisty, nawet jak na 20°. Dalej cukierki raczki, dość mocna gorycz od whisky, trochę nut chmielowych i dalej już do końca whisky i nuty przypalono tostowe.
Finisz: dość długi, tostowany, nasiąknięty whisky.
Wnioski: bardzo dobry, mimo ze tak slaby. Aż przeszkadza tu ten dysonans – bardzo dobra, aktywna, nasiąknięta beczka, została napełniona piwem, które prawie całkowicie zdominowała. Dlaczego nalali tam Szkieletora, a nie Barana z Jajem…
Średnia Ocena: 5/10
Pozostajemy w krakowskim klimacie, za sprawą piwa z pracownianego laboratorium. Poszukiwane eksperymenty, niedostępne poza browarem i festiwalami są gratką dla piwoszy neofitów. Dotychczasowe z nimi spotkania wspominamy dobrze (zwłaszcza imperial saisona z beczki po czerwonym winie; to chyba był LAB 3, albo 4). LAB 16, bo tego spróbujemy to porter (niestety ponownie bazą był cienki Szkieletor), leżakowany z beczkach po koniaku i whisky, oraz zakażony brettami. Te bretty trochę budzą naszą obawę, ale nie oceniajmy dnia przed zachodem słońca…
Pracownia Piwa, LAB 16
20° blg, 7,9% alk., cena – 25zł
Nos: ech, same bretty. Po chwili gdzieś ślad beczki po koniaku. Kiszona marchewka, kiszonka dla bydła, stajnia. Dalej pączki z różą, cienkie rozpuszczalne kakałko, syrop owocowy, drożdże piekarskie. Generalnie coś się pod spodem kluje ciekawszego, ale jest to zamordowane przez zasłonę z brettów.
Smak: kwas, rzygi, sery, stajnia. Źle jest. Beczki jakieś się pojawiają, ale takie wyssane, surowe, wprowadzające akcenty paździerzy, drzazg, ssania patyczków od lodów. Gorzkie kakao, popiół, spalone gofry, czekolada z chili.
Finisz: popiól, zmęczona beczka, gorzka czekolada, muśnięcie alkoholu.
Wnioski: po prostu nie. Bretty i porter bardzo nie. Wzorcowo się udało zepsuć piwo brettami, chociaż beczka też nie była za dobra.
Średnia Ocena: 2,63/10
Poziom nie powala, ale teraz powinny być dobre rzeczy. Porter z Borów też ostatnio mocno chwalony i poszukiwany. Jego formę trzeba zatem sprawdzić. Tu nieco wątpliwości budzi ilość alkoholu wyciśniętego z mizernego ekstraktu. Ciekawość z kolei rozbudza beczka po rumie. Wiem, że to pieśń przyszłości, ale tak jak zaczęto precyzować region, a nawet destylarnię w przypadku leżakowania w beczce po single malcie (zamiast enigmatycznego „Whisky BA”), tak życzylibyśmy sobie żeby zaczęto dokładniej pisać w beczce po jakim rumie dojrzewał ten porter. W końcu inne nuty odda do piwa beczka po lekkim rumie w stylu hiszpańskim, a inne po ciężkim, gumowym i przepalonym rumie w stylu angielskim.
Tleń, Porter Rum BA
19° blg, 10,1% alk., cena – 22zł
Nos: ooo panie, czego tu nie ma… Ciężki rum i wyraźna beka, melasa, Nutella, pianki, kajmak, nesquik, a do tego wyraźne akcenty zimowo-świąteczne 😉 – lizaki choinkowe, maślane ciasteczka z cukrem, goździki, pitna czekolada.
Smak: nawet grube wejście, podobnie słodkie i deserowe, ale potem się kończy i brakuje trochę ciałka – niestety trochę wodniście; aż ma się wrażenie że ktoś go rozwodnił. Jest słodko, mimo odfermentowania, waniliowo. Naleśniki z nutellą, melasa, karmel, kajmak, lody waniliowe. Troche likierowego alkoholu, czekoladek z alkoholem. Pachnie lepiej niż smakuje.
Finisz: gofry z czekoladą, likier, przypalony rum, dobra gorzka czekolada z jej charakterystyczną kwasowością, bita śmietana.
Wnioski: rewelacyjny mimo niskiego ekstraktu. Wspaniałe deserowe spektrum słodkich aromatow. Bardzo dobre i godne polecenia piwo, a jedyne co można zarzucić to nieco wodnisty smak. Ogólnie profil przypomina nieco KBSa.
Średnia Ocena: 6,75/10
O porterze z Kraftwerku nie mamy niestety dobrego zdania. Piliśmy go w niesławnej części czwartej niniejszego przeglądu, w której to uraczył nas całą gamą niuansów budowlanych (cegła, tynk, te sprawy), chemicznych, staro-zleżałych, aż po wymiotne. Pozostaje, miejmy nadzieję niezłudne wrażenie, że leżakowanie w beczce coś pomogło.
Kraftwerk, Jolly Roger Rum BA
21° blg, 9,8% alk., cena – 19zł
Nos: na początku dziwnie, jakieś słabe nuty utlenienia, kartonu, miodu, węgla. Potem to przechodzi i wychodzą aromaty piernika, rumu w stylu austro-węgierskim (tanie czeskie rumy Tuzemske o smaku paliwa rakietowego, czy austriackie wynalazki do herbaty), bajaderki, masy kajmakowej, ciasta korzennego, pumpernikla. Słodko, przyjemnie, ale mało konkretnie
Smak: pusty i dość mocno przeciętny. Suche stare drewno, paździerze, wióry, stare ciastka, skwaśniała bita śmietana, lukrecja. Dalej jakieś nuty cukrowe, karmelowe. W dodatku wysycenie jest trochę za wysokie.
Finisz: krotki, kredowy, palony karmel.
Wnioski: podstawka była bardzo słaba. Tutaj jest o tę beczkę lepiej. Klują się nieśmiało ciekawe rzeczy, ale giną pod przeciętnością i bylejakością bazowego piwa.
Średnia Ocena: 3,13/10
Teraz to już na serio powinny zostać tylko dobre rzeczy. A ta będzie dobrym preludium. Najnowszy hit piwnego światka, wciągnięty na oficjalną listę „sztosów” za sprawą zwycięstwa tytułu piwa roku 2017 na konkursie w Poznaniu. Po owym zwycięstwie zapewne wykupiony ze sklepów w całej Polsce w ciągu kwadransa. Przed tym zwycięstwem… cóż, w jednej z knajp w centrum Warszawy beczka wisiała podpięta tydzień. Aż się przypomina Lilith BA która – także jeszcze przed powszechnym uznaniem za piwo wybitne – w Samych Kraftach czekała na opróżnienie chyba z 10 dni. Ale co do samego Porter Noster…
Czarna Owca, Porter Noster BA
22° blg, 9% alk., cena – 11zł
Nos: na początku aromat zaczyna się wybitnie burbonowo: przesiąknieta beka, acetony, octy. Wzorcowe połączenie mocnego, ciemnego piwa i dobrej beczki po burbonie. Szybko burbonowość przechodzi i dochodzą do głosu aromaty kokosanek, wafli, andrutów. Słodką kontynuację zapewniają landrynki, ciasto drożdżowe, pączki, mak.
Smak: zbalansowany. Lekki, ale ta lekkość nie przeszkadza. Wafle z kremem śmietankowym, masa kakaowa, naleśniki z nutellą, kokosanki. Profil jak KBS. Malibu, Kahlua. Z czasem więcej cięższych nut opalonych, prażonych, lekko popiołowych.
Finisz: długi, latte, ligniny, czekolada, lekko przypalony.
Wnioski: nie tak duży ekstrakt, nie tak duża moc, a piwo grube. Bardzo dobre, gładkie, eleganckie. Może nawet nieco zbyt grzeczne. Jakiegoś takiego delikatnego pazurka brakuje, choć to już tylko czepialstwo z naszej strony. Jeden z lepszych porterów w historii tego przeglądu. Z dzisiejszym wynikiem – na ten moment – zapewnia sobie najniższe miejsce na pudle… No i ta cena. Za tyle to poprosimy karton tego piwa 😉
Średnia Ocena: 7,13/10
… ale konkurencja nie śpi. Koryfeusz kraftowej sceny w Polsce, Pinta, także postanowiła w końcu uraczyć nas porterem z wersji leżakowanej. Wersję podstawową próbowaliśmy niedawno w kilku odsłonach. Sam Imperator kilka lat temu wydawał się nam absolutnym majstersztykiem i sufitem jeśli chodzi o piwo. Z czasem spowszedniał i zaczęły wychodzić jego większe i mniejsze mankamenty. Przede wszystkim przechmielenie – świeże warki IB przypominały raczej jakąś wariację na temat double black IPA, niż klasyczny Bałtyk. Także tego się trochę obawiamy. Z drugiej strony mamy niepohamowaną chęć sprawdzić jak na porter wpłyną beczki po charakternym oloroso.
Musimy się też przypieprzyć (choć tylko dla zwrócenia waszej uwagi) na podpis na dole – Spanish Sherry Oloroso Cascs. Nie chodzi nawet o byka w ostatnim słowie, ale o to, że trzy pierwsze są pleonazmem. I to podwójnym. Jak oloroso, to wiadomo, że to sherry, a jak sherry to nie ma innego niż hiszpańskie. To trochę tak, jak pisać o portugalskim porto, czy koniaku z Cognac. Trochę się wyzłośliwiamy, ale z drugiej strony zapewne nie wszyscy piwowarzy (nie mówiąc już o geekach) wiedzą, że sherry produkuje się tylko w okolicach miasta Jerez w Andaluzji. A że się dzieli na Pedro Ximenez, Fino, Oloroso itd to już najczęściej w ogóle można zapomnieć. Zachęcamy zatem do pogłębienia swojej wiedzy o tym zacnym napitku – nasz felieton o sherry.
Wracając do piwa…
Pinta, Imperator Bałtycki Oloroso BA
24,7° blg, 9,1% alk., cena – 27zł
Nos: mokra ziemia, przypalone powidła, wytrawne sherry, podgniłe rodzynki, gorzka czekolada, landrynki, marmolady śliwkowe, chmiele. Ciekawie, nawet sporo się dzieje, choć momentami ambiwalentnie. Zwłaszcza dalej, pojawiają się jakieś dziwne nuty przyprawowe, kostki rosołowej, vegety i karmy dla psów, które wyczuli wszyscy.
Smak: bardzo gorzka czekolada, palony jęczmień, gładkie sherry, marmolada z wędzonej śliwki, czekoladki z likierem wiśniowym, rozmokłe patyki. Znowu ta charakterystyczna przyprawowość, przywodząca tym razem tanie chipsy o smaku pizzy. Niestety zgodnie z przewidywaniami dużo za dużo jest chmielu i to takiego łodygowego i zalegającego. Niemal wrażenie jedzenia granulatu. Z czasem chmiel kryje wszystko inne.
Finisz: chmiel, czekolada, ślad sherry, popioły, aromatyczna kawa. Błe, za gorzkie.
Wnioski: jak to świeży imperator – zbyt chmielowy. Tym bardziej było do przewidzenia, że ta chmielowość absolutnie zdominuje beczki po delikatnym alkoholu, jakim jest wino (jak widać nawet oloroso). Ma się wrażenie, że oloroso tutaj dobrze gra, nie jest zbyt wytrawnie, ale też zbyt słodko, a bogactwo smaku jest bardzo duże. Z tym że ginie ono – to bogactwo – pod niezbalansowaną goryczą. Jako że bazowy imperator był najlepszy zaraz po dacie przydatności, naszą drugą butelkę IB BA sprawdzimy za półtora roku.
Średnia Ocena: 5,33/10
I na koniec dwa imperialne piwa z Widawy. Nie ma się tu chyba co rozpisywać – delikatną wątpliwość budzi piwo bazowe, bo pita pół roku temu wersja „nie-BA” przejawiała wyraźne oznaki świeżości i nieułożenia i tak w zasadzie była jedynym porterem od Widawy, któremu mieliśmy coś poważniejszego do zarzucenia. Gładko przechodzimy do tego, w czym pokładamy nadzieję – w końcu to Widawa! A pan Wojtek umie w portery. Więc źle być nie może, tym bardziej że jedną z tych wersji już piliśmy na ostatnim WFP…
Widawa, 5th Anniversary Porter Bourbon BA
27,5° blg, 11% alk., cena – 35zł
Nos: jebitnie burbonowy, z nutami ziemistymi, wanilią, kawą. Z czasem bardziej słodko, ale wciąż gęsto, że można nożem kroić. Ciasteczka zbożowe, miód, bbq, opalone klepki, rozpuszczalniki, pastowane podłogi.
Smak: grube, mocne, przypalone. Mocno drapiące, wręcz pikantne. Niestety w dalszym ciągu alkoholowe. Czekolada, chili, rozpuszczalnik, z czasem alkohol na szczęście przestaje przeszkadzać. Ciasteczka gryczane, nasączone drewno, suszone owoce, maślane ciastka, gęste tortowe kremy, irlandzkie likiery kremowe (klimaty Baileysa).
Finisz: gorzka czekolada, kwaskowa kawa, espresso.
Wnioski: trochę przeszkadza to drapanie, także jak jeszcze kilka miesięcy poleży to pewnie tylko dobrze mu zrobi. Ogólnie bardzo dobre, ale chciałoby się po tym piwie jeszcze więcej.
Średnia Ocena: 6,88/10
I ostatnie dziś, to samo piwo, ale w beczce po jamajskim rumie. O, proszę, o to mi chodziło wcześniej! Zamiast suchego „Rum BA” mamy wyszczególnione skąd owy rum pochodzi. Ergo, wiadomo jakiego wpływu beczki się spodziewać. A jamajskie rumy, dla tych którzy nie wiedzą, są generalnie rumami najcięższymi – przepalonymi, trampkowymi. W uproszczeniu można powiedzieć, że to taki odpowiednik Islay dla single maltów. Albo risów dla piwa, jak kto woli. Z tym wiążemy nadzieję dla tego piwa. Zresztą, co będziemy owijać w bawełnę, piliśmy je już i wiemy że jest zajebiste! Aby formalności stała się zadość, pozostało jedynie sporządzić notkę…
Widawa, 5th Anniversary Porter Jamaican Rum BA
27,5° blg, 11% alk., cena – 35zł
Nos: malizna, palone trampki, guma, opalona beczka, przypalone karmele, melasa, sklep obuwniczy, pasta do podłogi. No po prostu mocny jamajski rum. Dalej wędzonka, popioły, palona kawa i jęczmień, kawa po turecku, lukrecja, wędliny, delikatne nutki wanilii i batonów musli z miodem.
Smak: mocne, przypalone, ale i niezwykle ułożone. Alkohol taki niemal likierowy; na pierwszym planie bardzo słodkie, kajmakowe rumy w typie Diplomatico i Don Papa. Przypalone karmele, melasy, trochę nafta, Kahlua, masło orzechowe, słony karmel. Smak niezwykle gruby, ale bez specjalnej warstwowości. Nie ma tutaj miejsca na rozwój. W tle espresso, orzechowe cappuccino, wafle, wanilia. Warto odnotować, że w przeciwieństwie do wersji burbonowej, w ogóle nie czuć tu drażniącego alkoholu.
Finisz: długi, waniliowy, przypalony. Znowu ta charakterystyczna dla ciężkich rumów spalona guma, ale też akcenty zielone.
Wnioski: jebitny, intensywny, słodki, ekstremalnie rumowy. Na dłuższą metę nawet może meczący, ale jest kozak. Na tyle, że z dzisiejszym wynikiem o włos wyprzedza pierwszą warkę Prunum i wskakuje na pierwsze miejsce, jako najlepszy polski porter.
Średnia Ocena: 8,13/10
Lista wszystkich spróbowanych do tej pory porterów (+wnioski):
Umarł król, niech żyje król. Imperium Prunum zdetronizowane. Na dzień dzisiejszy tytuł najlepszego dzierży imperialny porter z Widawy, leżakowany w beczce po jamajskim rumie. Ciężar piwa, plus ciężar rumu zdecydowanie dobrze współgrają. Coś za to nie zadziałało w przypadku wersji burbonowej, która potrzebuje chyba jeszcze trochę czasu. Zgodnie z przewidywaniami, Porter Noster z Czarnej Owcy również wypadł bardzo dobrze. Przez moment wskoczył nawet na trzecie miejsce na podium, ale ostatecznie skończył na czwartym (i tak okazując się lepszym niż 74 inne portery). Cóż, życie. Tleń, po którym mieliśmy równie wysokie oczekiwania, także nie zawiódł, przeborowując sobie nawet miejsce do pierwszej dziesiątki. Trochę słaby występ Imperatora BA, od którego chciałem dostać nieco więcej. Niestety agresywna chmielowość zabija wszelkie niuanse. Ten sam casus mamy w przypadku LAB 16, tylko że tam bretty zabiły nie tylko niuanse, ale w ogóle wszystko. Pooka z kolei wypadła tak jak ją zapamiętaliśmy – mało ciała, dużo beczki. Po Jolly Roger nie spodziewaliśmy się zbyt wiele, toteż nie było srogiego zawodu. Ogólnie zorganizowanie części naszego przeglądu z samymi piwami leżakowanymi w beczkach okazało się dobrym pomysłem i przyczyniło się do zwiększenia poziomu tegoż. Aż 4 nowe piwa w pierwszej dziesiątce, takiego wyniku nie było od dawna.
Niedługo część siódma i portery nieleżakowane. A za chwilę grudzień i styczeń, a więc szał porterów trwa. Powoli zastanawiamy się czy my zdążymy to wszystko wypić…
Zapraszamy do zapoznania się z częścią siódmą!
Na koniec, kompletna lista:
- Tradycyjnie, jeśli ktoś uważa, że oceny są skandalicznie niskie to niech doda sobie wszędzie +1.
- W przypadku identycznej oceny, o kolejności decyduje cena w przeliczeniu na litraż.
- Widawa, 5th Anniversary Jamaican Rum BA – 8,13
- Kormoran, Imperium Prunum (1 warka) – 8,00
- Kormoran, Imperium Prunum (2 warka) – 7,25
- Czarna Owca, Porter Noster BBA – 7,13
- Jabłonowo, Podbity Śliwką – 7,00
- Widawa, 5th Anniversary Bourbon BA – 6,88
- Kormoran, Porter Warmiński – 6,75
- Solipiwko, Baltic Abyss – 6,75
- Widawa, 24 BBA – 6,75
- Tleń, Porter Rum BA – 6,75
- Widawa, Porter 24 – 6,63
- Widawa/Jacobsland, Origen – 6,33
- Widawa, Sherry BA – 6,25
- ReCraft, Mentor – 6,25
- Pracownia Piwa/Podgórz, Baran z Jajem – 6,00
- Hopster, Czarny Szkuner – 5,75
- Podgórz, 652m.n.p.m – 5,75
- Maryensztadt, Projekt 30 #1 – 5,75
- Pinta, Imperator Bałtycki (06.2017) – 5,50
- Pinta, Imperator Bałtycki Oloroso BA – 5,33
- Porter Jurajski – 5,25
- Deer Bear, Piwowar Domowy – 5,25
- Lwowskie – 5,00
- Pilsweizer, Porter Galicyjski – 5,00
- Pinta, Imperator Bałtycki (20.11.2014) – 5,00
- Bytów P – 5,00
- Brokreacja/Dukla, Imperialny Nafciarz – 5,00
- Pohjala, Oo – 5,00
- Pracownia Piwa, Baltic Pooka – 5,00
- Gloger, Karty na stół – 4,75
- Konstancin, Porter – 4,67
- Stu Mostów/Jopen, Black Polished Gold – 4,63
- Jabłonowo, Porter 9 – 4,50
- Piwoteka, Porter Bałucki – 4,50
- Pinta, Imperator Bałtycki (20.11.2014) – 4,50
- Setka Apollo 19 – 4,25
- Gościszewo 55 – 4,13
- Chmielarium – 4,13
- Widawa, 5th Anniversary – 4,13
- Łódzki – 4,00
- Komes – 4,00
- Pinta, Bałtyk-Adriatico – 4,00
- Cieszyński, Porter Jubileuszowy – 4,00
- Pinta, Imperator Bałtycki (03.2019) – 3,83
- Amber, Grand Imperial – 3,75
- Żywiec – 3,75
- Perła Porter – 3,67
- Argus – 3,50
- Komes Płatki dębowe – 3,50
- Komes Malinowy – 3,50
- Browar Jana Porter – 3,50
- Zakładowy, Po robocie – 3,50
- Porter, Staropolski – 3,33
- Cieszyński – 3,25
- Wasosz – 3,25
- Brokreacja, Deep Dark Sea – 3,25
- Kraftwerk, Jolly Roger Rum BA – 3,13
- Lwówek – 3,00
- Lwówek Złoty Pociąg – 3,00
- Witnicki – 3,00
- Ciechan – 3,00
- Staropolski 180 – 3,00
- Baribal – 2,88
- Okrętowy, Karaka – 2,75
- Dr Brew, Hazelnut – 2,75
- Baba Yaga – 2,68
- Pracownia Piwa, LAB 16 – 2,63
- Okocim – 2,50
- Primator 24 – 2,25
- Cornelius – 2,00
- Pardubice – 2,00
- Black Boss – 1,75
- Kraftwerk, Jolly Roger – 1,75
- Czarny Kot, Porter ze smakiem pomarańczy i goździków – 1,67
- Bednary, El Cid Campeador Jura BA – 1,38
- Kujawskie – 1,13
- Czarny Kot, Porter ze smakiem wiśni – 1,00
- Bonus: Perła (leżakowana 3 lata) – 7,25