Dziś zapraszamy na rozległy przegląd hiszpańskiej myśli gorzelniczej, a więc brandy z Jerez.
Nie jest tajemnicą że oboje z Radkiem jesteśmy wielkimi fanami sherry i ogólnie wszystkiego co związane z nim i z Jerez de la Frontera. W tym także brandy, której sampli przy okazji moich wizyt w bodegach, udało się zebrać pokaźną ilość. W próbki tym absolutnego creme de la creme świata brandy de jerez. Jakiegoś wielkiego wstępu nie ma co robić, bo obszerny tekst traktujący o brandy de Jerez już był. Kogo ciekawi historia, sposób produkcji, picia, czy podział tego alkoholu wystarczy tam odesłać. A o wizytach w bodegach można sobie poczytać w dziale Podróże.
Osborne, Carlos I
Alkohol – 40%; Orientacyjna cena – 22€
Nos: łagodny pseudofrancuski koniaczek, liźnięty jakimś amontilladem. Likierkowy, kukułkowy, zdradza motywy rodzynek i tanich europejskich rumów. Przyjemna podstawka, ale tylko podstawka.
Smak: jednocześnie mocno utlenione a i trochę postarzone drewnem. Delikatne motywy oloroso i amontillado niewątpliwie się pojawiają. Orzechy, lizaki choinkowe, kolumnowe rumy. Ponadto wrażenie lekko śmietankowe, jak rozpuszczone lody.
Finisz: rodzynki, wanilia, cukrowy, z nutą pikantnego drewna
Wnioski: dużo sherry nie ma, raczej jakieś amontillado albo medium. Fajnie słodka, taka rumowa. Ogólnie niezła, tania, ale mało sherry.
Ocena: Radek – 2,5/10; Aleksander – 3/10
Osborne, Carlos I Imperial XO
Alkohol – 40%; Orientacyjna cena – 40€
Nos: z początku marmoladki malinowe i poziomkowe, oraz tani, mocno dosładzany dżem truskawkowy. Też taka waniliowa nutka jak w poprzednim Osborne. Lukier i delikatne nuty zielone. Raczej się nie rozwija i nie otwiera.
Smak: marmoladowe, drewniane, z zielonymi nutami, popiołowością i sherrowymi zadziorami. Kukułka, melasa, trochę cięższe rumki, laski wanilii, cream sherry, trochę przypraw korzennych. Dość wodniste, ale o długim smaku.
Finisz: słodki, lekko korzenny, z motywami cream sherry.
Wnioski: już większy wpływ sherry niż w podstawowym Carlosie, ale charakter ten sam: mocno waniliowy, kremowy, słodko rumowy.
Ocena: Radek – 3/10; Aleksander – 4/10
Williams & Humbert, Gran Duque d’Alba Oro
Alkohol – 40%; Orientacyjna cena – 90€
Nos: dobre, nie jest bardzo intensywnie, troszkę kwaskowe, eleganckie. Poziomki, truskawki, śliwki, krem, wanilia, trochę kwaskowe. Słowem – cały kosz leśnych owoców. Dalej jakieś lakiery, tostowane drewno, wypolerowane meble. Jeszcze earl grey, trochę popiołu, stare książki. W tle majaczą jakieś soczyste owoce typu brzoskwinie, mandarynki.
Smak: wanilia, pieprze, polerowane mebelki, lakierki. Całość zwiewna, elegancka, stara. Mocne powidła śliwkowe i wiśniowe. Brakuje jednak trochę tego jebitnego sherry ze swoim kwaskowym wpływem, znanego z Gran Duque w wersji XO. Keks, susz owocowy, mon cheri.
Finisz: likier wiśniowy, prochy, mocne sherry, pestki wiśniowe, siareczka.
Wnioski: ależ to jest dobre i eleganckie. Już jest piękna starość, ale finisz z palo cortado dodaje tutaj życia. Są lakiery, stare meble, tytonie fajkowe, herbaty i wcale nie tak mało sherry jak żeśmy się po tym PC spodziewali. Inna sprawa, że wersja XO jest właściwie tak samo dobra (więcej sherry, ale mniej elegancji), a kosztuje jednak dwukrotnie mniej.
Ocena: Radek – 5/10; Aleksander – 5/10
Tradicion Oro
Alkohol – 38%; Orientacyjna cena – 75€
Nos: mocno aromat herbatki, tanie ice tea ze słodzikiem, zesty, kwaskowe powidła, chałwa. Z czasem dryfuje w stronę czerwonych, kwaśnych marmoladek, sorbetów, moscateli. Stare i młodo-żywe jednocześnie.
Smak: mocno orzechowe, toffi, daktyle, zaznacza się też ta kwasowość czerwonych owoców. Skojarzenie z jakąś lukrecją, starym papierem, wermutem na bazie sherry. Polerowane parkiety, fajkowe tytonie i opiekane miąska, które kontrują znowu owoce – figi, porzeczki…
Finisz: bardzo długi i intensywny gdzie pierwsze skrzypce grają czerwone owoce, dalej oloroso i grand marnier.
Wnioski: w pierwszej chwili dość pospolite ale z czasem ukazuje niezwykłą złożoność i bardzo intrygujące nuty aktywnych beczek po oloroso.
Ocena: Radek – 4,5/10; Aleksander – 5/10
Tradicion Platinum
Alkohol – 38%; Orientacyjna cena – 250€
Nos: jak to pięknie pachnie. Normalnie stare Strathisle, Glen Granty i Gordony w 40%. Ciemne marmolady, gorzka czekolada, czarnoziemy. Werniks, stara decha. Siła elegancji i starości, zalew gęstego sherry. Oloroso viejisimo, powidła śliwkowe, pigwa, utlenione domowe soki malinowe, stare nalewki, opary z bodegi, tytonie sziszowe. Dużo aromatów, ale wszystko się zlewa w bardzo spójną i zwartą całość, trzeba skupienia by to oddzielić. Na koniec jeszcze trochę starych książek, skóry, zamszu, kurzu i wanilii.
Smak: bardzo długi, gęsty, tytonie, dużo marmolad z czasem przechodzących w sorbety. Jedyne czego brakuje to grubości i trochę większej intensywności smaku. Dużo zwęglonego drewna, musujących owoców; lakiery, jabłka i ogólnie pojęta „świeżość” łączy się z przeleżakowaniem. No cudo. Dalej trochę nalewkowo, pestkowo i skórkowo. Na koniec osady, popioły, intensywne stare taniny, ślad siareczki, saletry.
Finisz: polerowane parkiety, trufle, kwaskowe sherry, czerwone owoce, bardzo długi, intensywny i powoli gasnący. Trwa i trwa.
Wnioski: ożeszkurła. Chyba najlepsza solera gran reserva jaką można dostać, bo starej Merito już nie robią. Mistrzowska rzecz. Pozostaje tylko snuć marzenia jak by to smakowało przy 48-50%. Głębia i przebeczkowanie i intensywność sherry niesamowite. Ciekaw jestem co by na ten trunek powiedzieli zatwardziali fani single malt.
Ocena: Radek – 6,5/10; Aleksander – 7/10
Sanchez Romate, Cardenal Mendoza Non Plus Ultra
Alkohol – 45%; Orientacyjna cena – 600€
Nos: bajkał. Aż przypalone w zapachu. Trochę acetony, mocno czekolady mleczne, aż wchodzi w octy balsamiczne, kakały. Trochę jakiegoś kokosa, suski sechlońskiej, suszu wigilijnego. Właściwie można doszukać się tu wszystkiego, od aronii, pigwy, głodu i jarzębiny, przez stare skrzynie, tabaki, słodką czarną herbatę i wisienki maraschino, aż po ciężkie cygi, kulki na mole, pomady i stare babciowe perfumy. W miarę utlenienia staje się bogatszy, wychodzą nuty kwaskowe, owocowe, zwłaszcza porzeczki i mocno dojrzałe wiśnie. No i jest bardzo przebeczkowane, aż czuć ten osad z beki i zagrzybiałe ściany bodegi.
Smak: mocno drewniane, kwaskowo owocowe, kakaowe, gładkie. Gorzka czekolada 99%, belgijskie praliny, powidła, nieco nut zielonych, jogurt straciatella i wiśniowy, delikatne nuty mineralne, nawet nieco chili się pojawia. Spora, ściągająca wytrawność. Gdzieś dopiero na trzecim planie charakterystyczne dla brandy nuty rodzynek. Zmienia się, przechodzi bardziej w cytrusy, kandyzowane skórki, marmoladę z gorzkich pomarańczy, pomarańcze w czekoladzie, after-eighty, trochę w mentol. Na koniec znów oloroso, owoce leśne, zwłaszcza czarne porzeczki.
Finisz: podobnie długi co w poprzedniku. Głównie nuty ziemiste, owocowe, dżemowe, ze szczyptą cynamonu i oloroso.
Wnioski: gęstsze i słodsze od Platinum, ale mniej skomplikowane. Tak czy inaczej, równie świetne. Dla Radka to lepsze, dla mnie chyba jednak minimalnie Tradicion. Jest to jedyna brandy w wyższej mocy i zdecydowanie najdroższa w tym przeglądzie.
Ocena: Radek – 7/10; Aleksander – 7/10
Sandeman VVO
Alkohol – 40%; Orientacyjna cena – 150€
Nos: tytoń, kola, mentol, zwietrzałe powidła, figi. Pachnie ciężko, ciemno, tymi starymi, pedro ximenezowymi bekami. Maliny, rodzynki, leśne owoce, liście porzeczek, geranium, świeże tytonie, espresso, gałka muszkatołowa, przyprawy. Dalej porzeczki, śliwki, cola, sos sojowy, zaprawa do mięs, nawet grzybnia. W tle marmoladka różana, galaretki, mus malinowy, creme brulee.
Smak: gładkie, lakierowe, duża ilość marmolad, owoców czerwonych i czarnych. Suszone daktyle i figi, motywy pieczarkowe, liści winogron i porzeczek, wody różanej, niuans benzyny. Spora wytrawność, dużo oloroso. Smak nie tak ciężki jak można się spodziewać.
Finisz: nie ma takiego wiercenia czerwonych owoców. Gładki, oloroso, marmolada różana.
Wnioski: nie tak zniewalające jak dwie poprzednie ale wciąż jest bardzo dobrze.
Ocena: Radek – 5/10; Aleksander – 6/10
Luis Felipe
Alkohol – 40%; Orientacyjna cena – 80€
Nos: bardzo gęste i skoncentrowane. Przypomina bardzo stare pedro ximenezy, w których zalepiająca słodycz ustępuje aromatom spalonych marmolad, zbutwiałego drewna, sorbetów. Oloroso, ocet balsamiczny, marynata do mięs, piwo jopejskie, marmoladki, śliwki lekko podwędzane, przypalone powidła, melasa. Dalej kandyzowany arcydzięgiel, nawet pasta do butów. Na koniec wyraźnie wędzona śliwka wigilijna.
Smak: słodkie i skoncentrowane, syropowate, ulep niezły. Nasuwa się na myśl wzmacnianie beczek arrope, czy paxarette. Mokra ziemia po deszczu, opary z bodegi, pedro ximenez, parzone kasztany, dużo kwasowości, przypalone powidła, suszone śliwki, pigwy, aronia, trochę sosu sojowego, czy balsamicznego. Bardzo perwersyjnie, momentami wręcz chamsko, ale ogólnie bardzo przyjemnie.
Finisz: suszone śliwki, kakao, mon cheri, słodki px, syropy malinowe.
Wnioski: wulgarne, kisielowate i z butą. Wydaje się jakby faktycznie to było wzmocnione jakimś paxarette czy arrope.
Ocena: Radek – 4,5/10; Aleksander – 5,5/10
Fernando de Castilla, Solera Gran Reserva
Alkohol – 40%; Orientacyjna cena – 45€
Nos: duża głębia, jakieś delikatne amontillado, czy inne palo cortado. Wierci w nosie, jest intensywność. Dobre sherry, marmolada różana, rodzynki w likierze, troszkę lukrecji, pikantnego drewna, wanilii. Zapach bardzo elegancki i skoncentrowany. Dalej jakieś akcenty ciastowe, lekko waniliowe, kawka z mlekiem i syropem, kandyzowany arcydzięgiel i kandyzowane skórki pomarańczowe.
Smak: eleganckie, przyjemne, choć nie ma dużo ciemnego sherry. Sporo ciała, wanilin, drewna, migdały. Likier, kawa late, migdały, moscatel. Troszkę pikantnego tostowanego drewna. Nos zwiastował więcej.
Finisz: moscatel, pieprze, daktyle, syrop cukrowy, trochę gorzkiego drewna.
Wnioski: dobre, ciut wyższa moc robi robote, ale ciemnego sherry to tutaj niewiele.
Ocena: Radek – 4/10; Aleksander – 4/10
Garvey Rango Solera Gran Reserva
Alkohol – 40%; Orientacyjna cena – 40€
Nos: Żelkowe, amontillady. miałkie, żelkowe, orzechowe, trochę z motywami sherry amontillado. Dalej jakieś waniliny, łodygi, wióry, krem, werthersy.
Smak: w smaku miałkie i cienkie, ale trochę tego wpływu sherry czuć. Troszeczkę. Odrobinkę. Mieszanka studencka, tanie marmolady truskawkowe, mieszanka studencka, trochę zestu, wanilii, kremu.
Finisz: krótki, cukrowy, lekko sherrowy.
Wnioski: ujdzie, ale nic nadzwyczajnego; ot, trochę sherry się przedziera, ale bardziej orzechy, czy mieszanka studencka.
Ocena: Radek – 2,5/10; Aleksander – 2,5/10
Garvey Renacimiento
Alkohol – 40%; Orientacyjna cena – 25€
Nos: zwietrzałe marmolady, mieszanka studencka, wafle ryżowe. Patyki, skórką pomarańczowa, geranium, suszone morele. Dziwne, anemiczne. Przypomina „tę zwietrzałą butelkę brandy z barku dziadków”.
Smak: umeshu, pale cream, orzechy, moscatel, patyki, kora cynamonowa, przyprawy korzenne, trochę tostowanego drewna. Zwietrzałe, suche brandy.
Finisz: słodki, syrop cukrowy, moscatel, wisienki koktajlowe.
Wnioski: jakieś cienkie, lekkie i bardzo słodkie. W sumie przyjemne i dość atypowe, motywy pale cream, ale nie o to chodzi w brandy z Jerez.
Ocena: Radek – 2,5/10; Aleksander – 2/10
Diez Merito Solera Gran Reserva 25
Alkohol – 40%; Orientacyjna cena – €
Nos: nie jest to żaden aj waj, ale pachnie dobrze. Sporo nut kwaskowego sherry, jakieś delikatne oloroso. Takie dość neutralne z równie mocnym wpływem utlenienia. Dobra brandy o zapachu dobrej brandy.
Smak: taka dość utlenione i koniaczkowa w smaku. Trochę jakiegoś wpływu taniego oloroso i to jest jedyne co to ma wspólnego z jerez. Orzechy, herbatniki, rum, herbatka granulowana.
Finisz: krotki, tania grenadyna, tanie sherry.
Wnioski: nic specjalnego. Dobre do żłopania. Jest trochę charakterystycznych motywów jereziańskiej brandy, więc początkujący powinni być zachwyceni. Warto też napomknąć, że to „25” w nazwie to nie jest wiek i nie wiadomo, czego 25 ta brandy ma.
Ocena: Radek – 3,5/10; Aleksander – 3,5/10
Diez Merito Solera Gran Reserva
Alkohol – 40%; Orientacyjna cena – €
Nos: tania kwasowość. Sherry jest sporo ale jest jakieś takie przykurzone. Do tego ziarnista kawa, paluszki z makiem, jakieś orzechy, herbata owocowa, hibiskus, jakieś cukierki, dalej bardziej skręca w stronę medium sherry.
Smak: marmoladowe, utlenione, koniaczkowe, słomiane. Takie cienkie, mało skomplikowane. Serniki. Smakuje sernikiem, tylko jakby zamiast rodzynek, napchać do niego suszonej żurawiny. Do tego jakieś figi, lekkie rumy, pierniczki, orzechy.
Finisz: słodki, dość intensywny, sherry, suszone owoce.
Wnioski: niezła brandy, może nawet nieco lepsza od poprzedniej, ale podobnie nieprzekonująca. Nie ma warstw, ani jakiegoś fajnego wpływu beczki. Też takie do żłopania.
Ocena: Radek – 3,5/10; Aleksander – 3,5/10
Sanchez Romate, Holanda 6yo 65%
Alkohol – 40%; Orientacyjna cena – €
Nos: bardzo intensywne, uderza w nos, wierci, malaga albo moscatel; trochę jak Aberlour Abunadh, sernik z białą czekoladą i borówkami, winogronka, moszcz. Jednocześnie spory wpływ sherry, ale też duża świeżość i młodość.
Smak: intensywne, nalewka na rodzynkach, przepalanka, palony karmel, orzechówka, stara grappa. Za dużo jednak alkoholu, trzeba dodać wody. Z wodą same rodzynki, cukierki malaga, likiery.
Finisz: intensywny, lekko alkoholowy, rodzynki w rumie, nalewka.
Wnioski: chamski rodzynkowiec. Nie jest to powszechnie dostępna brandy, a raczej ciekawostka. Pozyskane z jednej z beczek uwiecznionych na zdjęciu powyżej. Beczki te robią jako wystawa na dziedzińcu w Sanchez Romate i chyba nie są przeznaczone do butelkowania. Jednak fajnie było spróbować brandy w wyższej mocy.
Ocena: Radek – 4/10; Aleksander – 3/10
Wnioski
Z Brandy de Jerez warto jest się zaprzyjaźnić, zwłaszcza że jest to alkohol właściwie nieznany w szerszym świecie, nie mówiąc o naszym lokalnym rynku. Nie jest tak pretensjonalna jak brandy francuskie z koniakami na czele, nie kosztuje też tyle co one. Polecamy zwłaszcza miłośnikom szkockiej whisky z beczek po sherry, bowiem takiej intensywności tych charakterystycznych smaków owych beczek – czerwonych i czarnych owoców, powideł, skór, zamszy, mokrej ziemi – próżno szukać w znacznej większości single maltów. Jeśli już to w jakichś bardzo starych, obecnie kosztujących grube setki i tysiące euro glenfarclasach, glendronachach i podobnych. W brandy de jerez podobne nuty mamy już na przystępnym poziomie kilkudziesięciu €. W opisywanej w osobnym artykule Gran Duque d’Alba XO żeby daleko nie szukać. To tyle z pudrowania, bo po ocenach widać że brandy de jerez – tak jak i każdy alkohol – bywa lepsza i gorsza (thank you captain obvious). Uogólniając, im ciemniejsza brandy, tym lepsza. Więcej aktywnych beczek, bądź beczki po ciemniejszych rodzajach sherry. Te jasne brandy, leżakujące w zużytych beczkach, lub po jakimś amontillado będą bardziej utlenione niż postarzone drewnem, wobec czego będą bardziej przypominać delikatne brandy francuskie.
Podsumowując, dlaczego warto dać szansę brandy de jerez? Biorąc pod uwagę relację jakość/cena, jest wciąż bardzo tania względem single maltów, koniaków, czy nawet rumów, leżakuje zazwyczaj w dobrych beczkach po sherry (a wiadomo, że każdy lubi beczki po sherry), a jeśli – jak my – złapiecie bakcyla, to chętniej namówicie swoją drugą połówkę na wycieczkę do słonecznej Andaluzji, niż deszczowej, ponurej Szkocji 😉
Z brandy de jerez niedługo pojawi się jeszcze kilka butelek opisanych oddzielnie, także tematu na pewno nie zarzucamy. Ba, na wiosnę obydwaj wracamy do Jerez, także materiału tak o brandy, jak o sherry na pewno nie zabraknie.