Naszą małą tradycją stało się robienie w wakacyjnej aurze, po sezonie festiwalowym sporego przeglądu rumów. Nie inaczej jest w tym roku!
Jakoś tak się ułożyło, że rumom poświęcamy mniej uwagi na naszym blogu. Raz do roku naprawiamy ten stan rzeczy robiąc sobie duży przegląd w okolicach festiwalu Rum Love Festiwal. Dotychczas do pokaźnej baterii trzcinówek zasiadaliśmy dwa razy:
Z racji, że w tym roku byliśmy jedynie na Show Rum Warsaw, a nie pojechaliśmy na Rum Love (byliśmy w Jerez i Porto), to postanowiliśmy sobie to wynagrodzić bardzo wysokim poziomem rumów.
W zasadzie patronem tego odcinka mógłby być The Last Port, bo większość najlepszych rzeczy pochodzi od nich.
–
Dictador, 20yo, 40%
Ocena: Aleksander 2,5/10, Radek 2,5/10
–
Trynidad, LMDR, 2000-20018, 45%
Ocena: Aleksander 4/10, Radek 4/10
Reunion, ex cognac, LMDR, 45%
Ocena: Aleksander 3/10, Radek 3,5/10
Venezuela, 2011, LMDR, 47%
Ocena: Aleksander 3,5/10, Radek 3,5/10
–
Nicaragua/trynidad/guatemala, LCDR, 50%
Ocena: Aleksander 3/10, Radek 3/10
Transcontinental Barbados (Foursquare) 2005, 55,2%
Ocena: Aleksander: 4/10, Radek: 4,5/5
Barbados (Foursquare), LCDR, 65%
Ocena: Aleksander 4,5/10, Radek 5/10
Foursquare Principia, 62%
Ocena: Aleksander: 5/10, Radek: 5,5/10
Foursquare Destino, 61%
Ocena: Aleksander: 6/10, Radek : 7/10
Caroni Extra Strong replica, 51,4%
Ocena: Aleksander: 4/10, Radek: 6,5/10
Velier Very Old, 57,18%
Ocena: Aleksander 4,5/10, Radek: 5,5/10
Velier Tiger Shark, 57,18%
Ocena: Aleksander: 4,5/10, Radek: 5/10
Kill Devil, fiji, 46%
Ocena: Aleksander 4,5/10, Radek 4,5/10
Cambridge 2005, STCE, 62,5%
Ocena: Aleksander 4/10, Radek 4/10
Long pond 2007, TECC, 62,5%
Ocena: Aleksander ?/10, Radek 6/10
–
Jeszcze takiego poziomu rumów nie mieliśmy u nas. Nie zawodzi 4sq, który, jak Clynelish, poniżej pewnego poziomu nie schodzi i nawet te mniej natchnione wersje są dobre. Destino zamiótł temat z całkiem sporą przewagą i jest chyba najlepszym rumem jaki piliśmy. Bardzo dobre były ciężkie, toporne i pogonowe Veliery. Przy Caroni mieliśmy rozbieżność jak zwykle. Aleksander chyba już nie zostanie fanem rumowego odpowiednika Brory, ale mnie ta dziwność się bardzo podoba. Potrójnie estrowy Long Pond TECC to z kolei Octomore wśród rumów. Zaskoczenie było jak przy pierwszym kontakcie z torfową whisky. Wszystkie rumy z La Maison du Rhum były całkiem niezłe, ale kompletnie nienatchnione (może oprócz bananowca z Wenezueli) i wypadały blado przy powyższych.
Rumy na pewno na blogu zagoszczą teraz częściej i regularniej. Możecie się spodziewać kilku artykułów o pojedynczych butelkach w niedługim czasie.