Naszą małą tradycją stało się robienie w wakacyjnej aurze, po sezonie festiwalowym sporego przeglądu rumów. Nie inaczej jest w tym roku!
Jakoś tak się ułożyło, że rumom poświęcamy mniej uwagi na naszym blogu. Raz do roku naprawiamy ten stan rzeczy robiąc sobie duży przegląd w okolicach festiwalu Rum Love Festiwal. Dotychczas do pokaźnej baterii trzcinówek zasiadaliśmy dwa razy:
Z racji, że w tym roku byliśmy jedynie na Show Rum Warsaw, a nie pojechaliśmy na Rum Love (byliśmy w Jerez i Porto), to postanowiliśmy sobie to wynagrodzić bardzo wysokim poziomem rumów.
W zasadzie patronem tego odcinka mógłby być The Last Port, bo większość najlepszych rzeczy pochodzi od nich.

–
Dictador, 20yo, 40%
Nos: kostka rosołowa, włoszczyzna, karmel, syrop cukrowy, karmelki, werthersy.Ocena: Aleksander 2,5/10, Radek 2,5/10
–
Trynidad, LMDR, 2000-20018, 45%
Nos: lotny, wierci w nosie, cytrusy, skórki, owoce tropikalne, woski owocowe, stary papier, sklejka, świeża beka, motywy iglaste, genever, eukaliptus, szałwia. Generalnie jest dość swiezo, zielono, ale nie młodo.Ocena: Aleksander 4/10, Radek 4/10
Reunion, ex cognac, LMDR, 45%
Nos: agricole, trochę zielonych motywów, zielony pieprz, szałwia, zioła, macierzanka, liść laurowy. Dalej jakaś glinka, muł rzeczny, banany, chlebowiec.Ocena: Aleksander 3/10, Radek 3,5/10
Venezuela, 2011, LMDR, 47%
Nos: Schokobananen, płonące banany, banana split itd., orzechy, migdały, karmel, syrop cukrowy, wanilina. Lekko z dominującą nutą chemicznego aromatu bananowego i pobocznymi rumowymi.Ocena: Aleksander 3,5/10, Radek 3,5/10
–
Nicaragua/trynidad/guatemala, LCDR, 50%
Nos: lizaki, Werthersy, kajmaczek, krówki. Dalej lekkie przypalenie, przeciągnięty karmel, przypalone mleko. W tle jakieś motywy floralne i cytrusowe, kandyzowane skórki.Ocena: Aleksander 3/10, Radek 3/10
Transcontinental Barbados (Foursquare) 2005, 55,2%
Nos: bourbon, klej do drewna, rozpuszczalnik, miód, syrop trzcinowy, nafta. Dalej ciastka, biszkopty, cantucini, amaretto, słodka herbatka. Pod koniec sianko, trzcina, batony z musli.Ocena: Aleksander: 4/10, Radek: 4,5/5
Barbados (Foursquare), LCDR, 65%
Nos: czysty, lotny, wierci w nosie. Jest słodko, miodowo, syropowo, waniliowo i gładko. Pianki, wata cukrowa, wanilia, syropy barmańskie, migdały, orzechy, bourbon. Jest młodo, wysoki woltaż, ale dość gładko.Ocena: Aleksander 4,5/10, Radek 5/10
Foursquare Principia, 62%
Nos: lotny, wierci w nosie, estry, kwaśne owoce. Dalej gładko elegancko, miody, biszkopty, ale dość dyskretne. Delikatne cream sherry albo moscatel. Troche sosu sojowego, miodki. W tle owoce tropikalne, mango, ananasy, papaje. Sporo intensywnego kwiecia. No trochę tego sherry jest.Ocena: Aleksander: 5/10, Radek: 5,5/10
Foursquare Destino, 61%
Nos: bejca, werniks, ale od razu po tym zbutwiałe drewno, wilgotne magazyny, las, grzybnia, zgnilizna. No jak w jakiejś starej Starce. Dalej czarna herbatka, biszkopty, wafelki waniliowe, woda różana, lekki miodek, esencje do ciast, trufle, arak, migdały rodzynki. Bardzo bogaty. W tle dużo slodyczy, lizaki choinkowe, kandyzowane pomarańcze, pączki.Ocena: Aleksander: 6/10, Radek : 7/10
Caroni Extra Strong replica, 51,4%
Nos: ojoj, dzieje się i to dość niestandardowo. Syropy na kaszel, stare mokasyny, zaschnięte kleje, stare kauczuki, stara futryna pomalowana farbą olejną, smar, stare suchary, otręby, pakuły, bejcowana sklejka, stare dziadkowe barki. Dalej motywy rdzawe, WD-40. W tle jakieś nuty sztucznych aromatów owocowych, cukierków pudrowych, oranżadek, landrynek. Gdzieś w dali majaczą klasyczne rumowe przypalone karmele i malizna.Ocena: Aleksander: 4/10, Radek: 6,5/10
Velier Very Old, 57,18%
Nos: grubo i staro. Czuć starość jak w porządnych highlandach po bourbonie. Stare książki, stare meble, kleje, bejce, trochę starego zbutwiałego drewienka, motywy omszałe, podmokłe. Dalej czarna słodka herbatka, domowy sok z czarnych porzeczek, geranium, szałwia, zioła. W tle lekki mdły pogon.Ocena: Aleksander 4,5/10, Radek: 5,5/10
Velier Tiger Shark, 57,18%
Nos: żeliwo, motywy budowlane, stara zardzewiała betoniarka, stare eternity i azbesty, gipsy i tynki. Dalej sfajczony komputer albo telewizor, samochodowe dywaniki. W tle jakieś motywy winne, moszcze, sfermentowane soki, rabarbar. Oczywiście sporo syropu cukrowego i tostowanego drewna.Ocena: Aleksander: 4,5/10, Radek: 5/10
Kill Devil, fiji, 46%
Nos: jest smrodek, ale taki ugrzeczniony i kulturalny. Trochę motywów bananowych, rozpuszczalne wapienko w tablekach. Świeża chińska guma, nowe trampki, sala gimnastyczna, materace do ćwiczeń. Dalej trochę cytrusów, skórekOcena: Aleksander 4,5/10, Radek 4,5/10
Cambridge 2005, STCE, 62,5%
Nos: delikatny jak na wysokoestrowy, kwiecie, łąka, talk, nagrzany na słońcu kauczuk, żywice, rozpałka do grilla, jakieś lekkie alkohole. Dalej bardziej soczysty, trawy, kafiry, smoothie z jarmuzu i innego zielonego szajsu. Trochę jak lowlandowe whisky, szmaciane Littlemille.Ocena: Aleksander 4/10, Radek 4/10
Long pond 2007, TECC, 62,5%
Nos: łojezu, co tu się stanęło? Klej modelarski, butapren i wikol, kwasy owocowe, jakaś mocno lotna chemia, żywica epoksydowa, świeże sylikony, wyciąg ze sparciałych materacy, spalona patelnia, palona żywica, wyższe alkohole, zmywacze do paznokci, benzyna ekstrakcyjna. Dalej mocna chemia, jakieś zakłady chemiczne BASF, kasety wideo, nitroceluloza. W tle stare przypalone beki po bourbonie, trochę slodyczy, wanilina, sherry.Ocena: Aleksander ?/10, Radek 6/10
–
Jeszcze takiego poziomu rumów nie mieliśmy u nas. Nie zawodzi 4sq, który, jak Clynelish, poniżej pewnego poziomu nie schodzi i nawet te mniej natchnione wersje są dobre. Destino zamiótł temat z całkiem sporą przewagą i jest chyba najlepszym rumem jaki piliśmy. Bardzo dobre były ciężkie, toporne i pogonowe Veliery. Przy Caroni mieliśmy rozbieżność jak zwykle. Aleksander chyba już nie zostanie fanem rumowego odpowiednika Brory, ale mnie ta dziwność się bardzo podoba. Potrójnie estrowy Long Pond TECC to z kolei Octomore wśród rumów. Zaskoczenie było jak przy pierwszym kontakcie z torfową whisky. Wszystkie rumy z La Maison du Rhum były całkiem niezłe, ale kompletnie nienatchnione (może oprócz bananowca z Wenezueli) i wypadały blado przy powyższych.
Rumy na pewno na blogu zagoszczą teraz częściej i regularniej. Możecie się spodziewać kilku artykułów o pojedynczych butelkach w niedługim czasie.

