Debiut na polskiej scenie whisky, mamy kolejnego niezależnego bottlera! W dodatku kupując tę whisky wspomagasz Polską Akcję Humanitarną dla Ukrainy. Zachęcamy do kupna i tym samym pomocy.

Cóż, wszyscy wiemy co się obecnie dzieje. Obrzydliwy rosyjski imperializm znowu się objawił, tym razem tuż za naszą południowo-wschodnią granicą. Ludzie giną codziennie setkami, zaś miliony musiały uciekać ze swoich domów. Gospodarka Ukrainy jest rujnowana, turystyka naturalnie będzie teraz zerowa, a ja do mojego ukochanego Lwowa pojadę nie wiadomo kiedy. Z milionów uciekinierów, lwia część znalazła ciepłą, bezpieczną przystań u nas, w Polsce. Sam łapię się na tym, że nieraz przechadzając się po centrum Warszawy wydaje mi się że częściej słyszę język ukraiński, niż polski. Już teraz można powiedzieć, że jako naród, egzamin z gościnności zdaliśmy na szóstkę. Sam fakt że większość uchodźców nie nocuje w jakichś namiotach, czy rozkładanych naprędce materacach gdzieś po salach gimnastycznych, ale jest przyjmowana bezinteresownie do prywatnych mieszkań nieznajomych mówi sporo. W zasadzie prawie każdy na miarę swoich możliwości pomógł. Uchodźcy zresztą nie pozostali dłużni – większość się asymiluje, uczy języka, rozpoczyna pracę.

Jednakże, jak głosi mądre hasło zasłyszane w radiu – pomoc w kryzysie takim jak ten to nie sprint, lecz maraton. Wojna za chwilę będzie trwać 100 dni, kolejne miejscowości są równane z ziemią, kolejni ludzie pozbawiani są dachu nad głową. I w tym momencie z pomocą przychodzi Tullibardine 2006 od The Single Malt.pl! Jak czytamy na stronie bottlera, jest to whisky leżakowana w beczce po burbonie i finiszowana w beczce po sherry. Wydana została w 82 butelkach, naturalnie pochodzi z jednej beczki, zabutelkowana bez rozcieńczania ani dodatku karmelu. Koszt butelki to 999zł, a cały zysk jest przekazywany na Polską Akcję Humanitarną – SOS Ukraina. Jeśli ktoś ma chęć i możliwość w ten sposób wspomóc – gorąco zachęcamy. Warto nadmienić, że jest to debiutancki wypust The Single Malt.pl, tym samym sklep dołącza do grona polskich independent bottlers.

Link do kupna butelki znajdziecie klikając tutaj.

 

Tullibardine 2006 The Single Malt, Glory to Ukraine, 13yo, 54,1%

Whiskybase

Nos – rozwija się dość leniwie i nie można powiedzieć by był z tych mocniejszych. Z początku delikatne miody i ślad burbonu z czasem idzie w jakieś motywy piekarskie, pączki z marmoladą różaną, trochę orzechów, pistacje, suszone morele, suche klepki. Później dochodzi jakiś niuans ziołowy, rozmaryn, suszona skórka pomarańczy, nawet trochę alpejskich bitterów (ale tych lżejszych w typie Averna czy Apenzeller niż Fernet). Finisz zaznaczony w postaci delikatnych posmaków jarzębiny, jasnych porzeczek, nawet jakaś mirabelka. Trochę cytrusowych skórek i nutek mentolowych, sorbety, ligniny, trochę motywów rumowych.

Smak – na pierwszy plan wychodzą motywy orzechowe – mamy tu zaznaczone pistacje, orzecha włoskiego i to takiego nie do końca dojrzałego. Miseczka suszonych owoców z morelami i śliwkami na czele. Do tego przede wszystkim motywy bourbonowe: soczyste i kwaskowe cytrusy, zesty cytrynowe i limonkowe, ananas, sorbety, babki cytrynowe. Moc jest ewidentnie wysoka, choć nie jest to absolutnie poziom przeszkadzający. Ot, pojawia się delikatna nutka pieprzu. Marmolada pomarańczowa, trochę zestów, orzechy. Sherry dość marginalne, dodaje może odrobinę galaretki truskawkowej rozpuszczonej w za dużej ilości wody, trochę znów tych pączków z marmoladą z zapachu. W miarę picia ta sherrowość się uwydatnia, nawet jest więcej tej olorosowej aksamitności i jakiś taki sherrowy posmak, ale  oloroso to trochę za duże słowo, może jakieś sherry medium albo pale cream.

Finisz – znowu wybijają się orzechy, głównie ta gorzka skórka orzecha włoskiego. W końcu zaznacza się tu też ślad tego finiszu oloroso, mamy zaznaczoną wanilię z czerwonymi owocami. Średnio długi, słodki, waniliowo-drewniany, z akcentami słodowo-wypiekowymi.

Wnioski – lepiej by było chyba rozpatrywać tę whisky w kategoriach całkiem pijalnego burbonowca, a finisz w beczce po sherry traktować jedynie deklaratywnie. Mimo to, whisky jest poprawna, momentami przyjemnie soczysta, bardzo żłopalna, ale też do zapomnienia nim jeszcze resztki finiszu wyparują z ust, tak jak i setki podobnych single casków z tego segmentu. Czy warta tego tysiąca złotych? Smakowo oczywiście nie. Ale to też nie o to w tym chodzi, a raczej żeby dobry uczynek dodatkowo sobie osłodzić 🙂

Ocena – Aleksander: 4/10, Radek 4/10

Aleksander Tiepłow

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.