W dniach 11-12 Października 2024 odbyła się kolejna edycja Whisky Live Warsaw. Czy tym razem największy festiwal whisky nad Wisłą czymś zaskoczył? Zapraszamy na relację z Whisky Live Warsaw 2024

O Whisky Live Warsaw w docelowej formie i lokalizacji już w zasadzie wszystko co można było napisaliśmy w ostatnich dwóch relacjach:

A jak komuś mało to może i zerknąć sobie w odleglejsze roczniki festiwalowe.

 

Whisky Live Warsaw 2024

Kolejny rok, kolejne Whisky Live Warsaw. Jak już pisałem wyżej, w zasadzie wszystko zostało powiedziane w poprzednich relacjach. Festiwal na warszawskiej Legii odbywa się już po raz trzeci i tak już chyba zostanie. Jest to jak najbardziej słuszne, bo jest to chyba najlepsza możliwa lokalizacja oferującą dobre wnętrza, przestrzeń, zaplecze, infrastrukturę, świeże powietrze dla palaczy, opcję koncertową i mająca jeszcze rezerwę pod dalszy rozwój. No właśnie. Tutaj też jest pewien delikatny zgrzyt. Był potencjał na rozwój, spodziewaliśmy się, że w kolejnych latach przekroczymy barierę 100 stoisk, że górne piętro też się zapełni stoiskami i że będziemy tu raczej rywalizować z największymi europejskimi festiwalami niż z tym, co jest oferowane na krajowym poletku. No niestety, w kraju WLW jest bezdyskusyjnie najlepszym i największym festiwalem, ale droga do europejskich pucharów daleka. W tym roku mieliśmy 93 stoiska i wszystko wskazuje na to, że wokół tej liczby 90+ będziemy się już obracać. Jedni będą wpadać, drudzy wypadać. Jedni w danym roku odpuszczą, inni stoiska rozbudują. Nie ma też co drzeć szat jednak, bo też jest to liczba nie do przerobienia, a i chyba jakość stoisk też jest jakby lepsza. W zasadzie zniknęły wódki, nalewki, likiery i inne bzdety, w tej miejsca mamy sensowne malternatywy pokroju whiskey, rumu i tequili. Popieramy. W samej whisky tradycyjnej (Single malt i okolice) jest raczej stabilnie, są wszyscy duzi gracze, sieci sklepów, niezależni. Jedni wpadają, inni wypadają. Tak bywa i nie ma co na rotację utyskiwać, że tam jakiegoś Rattraya akurat w tym roku zabrakło. Czy zmierzamy jakościowo, czy eldorado się skończyło itd. to już tematy na inną dyskusję.

My ze swej strony postanowiliśmy się skupić na whisky po prostu dobrych i równie sensownych malternatywach i jednocześnie starać się ograniczać jakieś niezdrowo kuszące dziwne podstawki. Kluczem w dalszym ciągu pozostają whisky po sherry, choć dobrym bourbonowcem nie pogardzimy. Jak wyszło? NIe wiem, ale jednak bardziej wyraźnie zapamiętałem whisky jakieś, charakterystyczne i trochę łamiące schematy, niż kolejnego nastoletniego caska po bourbonie. Co nowego?  sami zobaczcie. Zapraszamy, na naszą tradycyjną podróż przez stoiska

 

Whisky

Stacja Dram

Zaczynamy od gospodarzy. Na pierwszy ogień przy stoisku Rafała Bussa musiała polecieć festiwalowa whisky (dużo ciemnego sherry, więc w sam raz dla nas) i ekskluzywny Farclas, który nam jakoś wcześniej umknął (też dużo sherry).

Whitlaw 2013, Carn Mór, 50,4% – Jest dobre sherry, pełne oloroso, wytrawne, drapieżne i ciemne. Jest kwasowość, ciemne owoce, dżemy, figi, orzechy. W smaku pełne sherry, wytrawne, popiół, lekki dym, gorzka czekolada, espresso, rodzynki, orzechy w czekoladzie. Dobre, mocno zdominowane przez dość agresywne i popiołowo-przepalone oloroso. Takie to trochę już nawet w typie vino rancio. AR: 4/10

Glenfarclas 25 CS Poland Exclusive 52,3% – fajna sherróweczka, suszone owoce, nieco karmelu, oloroso, zielone owoce, nieco pieprznie. AR: 5/10

 

Bunnahabhain/Deanston

Gdzie się pojawia sherry, to musimy być i my, a jak jest coś z beczek po fino, to już musowo. I na stoisku Bev Works znalazło się właśnie coś takiego dla ludzi z naszym wykształceniem.

Bunnahabhain Feis Ile 2023 Canasta Cask, 51,2%, OB – W nosie niestety modern sherry. Jest trochę cream i słodyczy, ale głównie młoda beka i cream zrobiony z takiego sobie oloroso. W smaku już lepiej, jest słodycz, jest cream, ale trochę słoma, trochę trawy, lekkie miody, syrop z agawy, młode drewno. R: 3,5/10

Deanston 2000 Fino – jest ten osad z fino, drożdżyk, jakiś niuans sera, ser pleśniowy, orzeszki, motyw słomiany. Słonawa whisky, słoma, słony karmel, solanka, słone migdały. Do tego dobre wyleżenie. Duży plus że udało się tu oddać smak fino. AR: 5/10

 

Distillers Limited

Popularne „króliki” pod przewodnictwem Szymona Urbana to portfolio wysoce eklektyczne. Z jeden stare Tomintoule, Tomatiny i nobliwe blendy, a z drugiej młodziutkie i pokręcone irlandczyki (co nie znaczy, że złe 😉

 

Antiquary 21 – fajny delikatny, jakieś cygaretki, nalewki owocowe, jakieś granulowane herbaty, jesienne liście, nieco tego portowego wpływu, drewniana gorycz, jarzębina, przestane ostudzone herbaty. A: 4,5/10; R: 3,5/10

Antiquary 30 – są puszkowe owoce, leśne w sumie też, słodkie herbaty, nieco ziółek, stary miodek, trochę umiarkowanego sherry ale też i dobry wpływ burbona. Stary elegancki blend, bardzo delikatny, taki trochę w typie dla koneserów do koneserowania się. A: 4,5/10

Glencadam Reserva PX, 46%, OB – to jest całkiem dobre, mimo, że jeszcze młode. Jest grube PX i wcale nie modern. Nie pali też w ryj. Po prostu smaczne, grube, słodkie PX, nie jakieś skomplikowane, ale wszystko jest, arrope, dżemory, rodzynki, daktyle. R: 4/10

Boann Distillery PX Cask, 47% – Gładkie, słodkie, trochę modern PX, ale jest też pewna dojrzałość, pieczone kasztany, olej lniany, ziarno. Jak na 3 lata to świetne. R: 3,5/10

Tomintoul 40yo – stara whisky dla obrzydliwie bogatego dziada, dużo owocka, miodunio, słód, granole, biała czekolada, tłusta, oleista faktura. Przstana herbata, delikatność, polerowane parkiety, suszone owoce, kompot. AR: 7/10

 

Adelphi

U Antonii w Adelphi z kolei klasycznie do bólu. Ardnamurchan już nas przyzwyczaił, że obrali tam włąściwy kierunek. Bottlingi AD także raczej trzymają poziom. Najbardziej w pamięć jednak zapadła pewna Chichibu oraz nietypowy Nevis.

Ardnamurchan Sauternes Cask 50% – Gładkie, słodziutkie, sauterny, tokaje, rodzynki, miodki, croissanty. W smaku trochę młody, ostry ale jednak ten sauternes to trochę łamie i osładza. A: 3/10; R:3,5/10

Ardnamurchan 5yo, Adelphi, 58% – Torf, palone liści , oloroso, rodzyny, kominek, czerwone cegły. W smaku dobre oloroso, agresywny  torfik, kominki, paleniska, pieprze, cayene, młode, pełne, agresywne i sherrowe, ale dobre. AR: 4/10

Benriach 12 Adelphi – sfermentowane soki, starka, bagienko, laski choinkowe, cukierki landrynki, kisiele, trochę pieprzu, wciąż jednak daje o sobie znać młodość i agresywność. AR: 4/10

Breath of Speyside 30 50,3% Adelphi – ananasy, budynie waniliowe, nerkowce, galaretki w czekoladzie, runo leśne, brzoskwinie, nektarynki, papaje, ziarno, słód, migdały. Burbonowy klasyk, ale też bez szału. A: 5/10; R: 4/10

Ben Nevis 25yo 52,5% Adelphi – mało ben nevisowy ten Ben Nevis. Jest łagodnie, kremowo, kredowo, nieco rosołowo. Pietruszka, mineralność, trochę umamiczne delikatne mięsa, refill sherry. Dobre, trochę przepłukane. A: 5,5/10; R: 6/10

Chichibu 8yo, Adelphi, 8yo, 56,4% – Pełne. dojrzałe, owoce brzoskwinie z puchy, mango, liczi, no egzotyka generalnie. W smaku podobnie, sałatka owocowa, ale złamana goździkiem i czarnym pieprzem. Cynamon i peczone jabłka. AR: 4/10

 

Brown Forman

U Adama Frankowskiego i spółki z Brown Forman dość niespodziewane, bo Benriach okazał się bardziej zaskakujący i ciekawszy od Glendronacha tym razem. Co jednak nie znaczy, że Glendronach nie jest jedną z naszych ulubionych whisky i picie starego GD to zawsze święto.

Benriach 1992 Burgundy 51.9% – czerwone owoce, marmolady, jarzębiny, owoce wygotowywane na kompot, dalej popioły, cygara, czerwone wermuty, tintilla de Rota, lody bakaliowe, sos sojowy, migdały. Świetne. A: 6,5/10; R: 6/10

Glendronach 1993, 29yo, PX Puncheon, 53,3% – zrównoważone, stare i delikatne ja na GLendronacha. skóry, zamsze, cygaretki, rodzynki, pączusie z lukrem czy gniazdka poznańskie, lizaki choinkowe. Dobre PX, szuszone owoce, figi, daktyle, rodzyny, czekolada, kawa. Pod koniec przechodzi w wytrawność. W końcu są i te Glendronachowe prochy, siareczeki, saletry, ale to dalej jest kraina łągodności w porównaniu z tym co Glendronach potrafił pokazać. R: 6,5/10; A: 6/10

Benriach 30 – kraina łagodności. Jest sporo sherry, ale też ta stara herbaciana bourbon whisky. Czerwone owoce, pączki z lukrem, herbatki z cukrem, pumpernikle, miód, pierniki, herbatniki, earl grey. AR: 5,5/10

 

Wealth Solution/Colors of rum

Kolory to przede wszystkim rum, o którym mogliście poczytać przy okazji Rum Love Festival, ale też niemal antyczne bottlingi z portfolio Wealth Solution. Podczas gdy najstarsze whisky na sali dobijają trzydziestki (grainy 35-36) to tu pręży się 65-letni Glen Grant i stara Brora. Z Malternatyw jakby wam rumu było mało to jeszcze stary koniak i armaniak!

Glen Grant 65yo Wealth Solutions – polne kwiecie, marmolady, kadzidła, mineralność, marcepany, serniki, różana marmolada. Smak mimo wieku bardzo mocny, nawet pieprzny, ale i mocno miodnie, sezamowo, chałwowo. Serki w czekoladzie, słodka czekolada. AR: 7/10

Brora 1982 GMP – wosk, miód, baton zbożowy, pola rzepaku, kwietna łąka, rżysko, pałka wodna, górskie potoki. Dalej wypiekowo – kremówki, pistacje, propolis, owoce tropikalne. Bardzo soczysty, mocno intensywny, aż szkoda że jest rozcieńczone do 46%. AR: 7/10

Tres Vieux Cognac Lot 74 Single Cask 50,9% – zesty pomarańczowe, gorzkie pomarańcze, marmolady z gorzkich pomarańczy, pączki z lukrem, lekka ziarnistość, nieco zbyt duża intensywność, a przez to sprawia wrażenie mało koniakowego. Jako trunek wciąż dobry. A: 5,5/10; R: 5/10

Dartigalongue 1959 Armagnac – pudrowo-taniczno-winny profil. Gorzka czekolada, praliny, kakao w proszku. AR: 5,5/10

 

Best Whisky Market/Millside Distillery

Daniela i Millside chyba nikomu nie trzeba przedstawiać, oferty BWM również. Z nowości Ingvergordon, Inchgower i Dailuaine. BWM także wprowadził do swojej oferty rocznikowe Marsale z Cantine Martinez

Invergordon 36yo BWM – takie ptysiowo-budyniowe. Ciastka cytrynowe, karmelowe, ziarniste, nugatowe. Nieco zbyt ostre i alkoholowe, ale z wodą jest na szczęście smacznie. AR: 5/10

Inchgower BWM 56,6% – ciastka z masłem, fistaszki, mocno słone, nieco jeszcze pogonowy i z nutami jabcokowymi. AR: 3/10

Marsala Martinez 1973 – Stara Bodega, fermentujące miody, ogórki w słodkiej zalewie, werniksy. świetne. coś dla nas.

 

Morrison

Morrison wyrobił już sobie łatkę „value for money” i zawsze z chęcią próbujemy i kupujemy do żłopania kolejne Old Perthy. Kolejny rok i kolejny Old Perth po sherry. Po PX i PC czas na Manzanę.

Old Perth Manzanilla, 53,4% – młode, jabłka, gruszki, ale coś wychodzi kapka manzanilli spod tego, mineralność, jest drożdż, orzechy. W smaku gorzej, dojrzałe jabłka, ziarno, lekki miód, ale i mineralność i trochę drożdży. Młoda whisky niestety z manzanillą się trochę gryzie tutaj o prymat i nie wychodzi dobrze. AR: 3,5/10

Mannochmore 1993 Carn Mor 54,9% – dobry, klasyczny dojrzały burbonowiec. AR: 5/10

 

Glen Moray

U Glen Moray także królują modne ostatnimi czasy winne finisze: Madera, Amarone, Oloroso, Amontillado

 

Glen Moray Sherry cask finish, 40% – Modern sherry, ale nie jakieś najgorsze. W smaku niestety takie o, bez szału. AR: 2,5/10

Glen Moray 21yo madeira 46,8% – delikatne miodki, słody, nugaty, ta madeira taki trochę drugi plan, ale jest. Rozpuszczalne herbatki, brzoskwiniowa ice tea, owoce z puchy. coś tam z czasem tej maderki się jednak wybija. W smaku podobnie, jednak głównie bourbon a maderą to tak liźnięte. brzoskwinie, ice tea, słodkie mosto.  AR: 4/10

Glen Moray 2013 57.5% Amontillado – no jest ten winiacz, nawet same nuty amontillado wyczuwalne. W smaku niestety trochę gorzej, troszkę to za młode. Pachnie ładnie, w smaku zbyt pogon. A: 3/10

Glen Moray 2010 Warehouse cask Amarone,  58,8% – Fajny czerwony winiacz, mineralność, kredowość, ułożenie, słodowość. W smaku niestety też kostropate i młode mimo tego fajnego winiacza. R: 3/10

Glen Moray Private Cask 2015 51,5% – torfy, kamyki, palone liście na działkach, dym z ogniska, jarzębina. W smaku mocny, suchy torf, trochę winnego wpływu, fistaszki, solanka, ziemne orzeszki z solą, trochę przywodzi na myśl Kilchomana. AR: 3/10

 

Bushmills

U Busha i stojącego za stoiskiem Adriana Chwały jak zwykle nowe Causewaye, a także poważny i, a jakże, winny Bushmills 25yo. Lubimy pić te eksperymentalne „kozłeje”. W Irlandii nie ma kagańca SWA, więc można popuścić wodzę fantazji.

Busshmills Acacia Wood, Distillery Exclusive, 47% – W sumie nie wiem gdzie ta akacja i nawet nie wiem jak powinna smakować. Smakuje jak normalny bush po bourbonie, ciut treściwiej niż normalna 10yo.

Bushmills 25yo, 46% – w nosie już fajnie stare, jest jakieś porto LBV, jest winiacz, jest starość, jest wszystkiego więcej niż w Bushu 21yo. W smaku gładkie, mineralne, lekko lniane, jeżynki, malinki, ale też ta gładkość busha, miodki, zamsze, regał z książkami. Fajne. Przydałby się tutaj większy woltaż żeby trochę złamać tę bushową łagodność i nadać trochę więcej treściR: 5,5-6/10, A: trudno powiedzieć.

Bushmills 11 Causeway Cognac – no łagodniczek. Są jakieś nuty koniakowe, nawet całkiem konkretne. Do tego zieloność, nuty lniane z irlandzkiej whiskey. Nie dorasta to naszej ukochanej wersji po tequili, ale da się pić. AR: 4/10

Bushmills 1608 400th Anniversary – irlandzka whiskey o smaku irlandzkiej whiskey. Miodno-pieprzno-jabłkowo z siemieniem lnianym. Fajny niuans pieczonej agawy. Trochę taka łagodna whiskey dla starego dziada. Jak będę stary to będę pijał takie whiskey ze smakiem. AR: 4,5/10

 

Bimber

Ludzie czekają która polska destylarnia zrobi pierwsza zjadliwą whisky, a tymczasem takowa już jest od dawna, tylko, że robiona jest na przedmieściach Londynu. Artur na stoisku miał serie we współpracy z Transport for London oraz Shoulder of Giants.

Bimber Stratford Fino, 58,5% – Młode, agresywne, mineralne,. Fajnie ta agresywność bimbra się składa z Fino, ale to trzeba lubić. trochę za mało utlenienia, ale daję radę. R: 3,5/10

Bimber Wimbledon Vino de Naranja, 56,6% – fajne, jest ten aromacik skórek i to winko skutecznie kryje młodość Bimbra, ale jednak chyba sampel z beczki pity na degustacji Bimbra smakował lepiej R: 4/10

Bimber Ex PX cask 57,3% – Jest PX, ale trochę za mało by przykryć młodość. jest OK, ale bywało lepiej. R: 3,5/10

Dava Way Glendullan 22yo 50,5% skórzaste, delikatne sherry, owoce, rodzynki, tanina, gorzka czekolada. 5/10

 

LVMH

Ardbeg jakoś ostatnimi czasy spadł nam z radarów. Ilekroć zachodziliśmy na stoisko do Stanisława Domina, to raczej piliśmy nowe Glenmorangie. Tymczasem do Ardbega już chyba na dobre powróciło oznaczenie wieku i atakuje nas nowa 17yo, ale też 14 Anthology i 23yo.

Glenmorangie Ice Cream – zdecydowanie przebija się ten virgin oak. Trochę też słodkawe, miodowe, amerykańskie whiskey, suszone morele.

Ardbeg 17 – łagodny torfik, cytrusy, torf taki jakiś gazetowy, gładki, kamienie z potoku, plaża, suszone morele. AR: 4,5/10

Ardbeg 14 Anthology – popcorn, słony karmel, burbon, nieco metaliczności, tej madeiry zapowiadanej nie ma za dużo. W ogóle jest bardzo łagodnie, jakieś palenisko, kominki. Jest ok. AR: 4/10

Ardbeg 23yo – Stare, uleżałe, książki, kominki, meblościanki i rozłożony torf. trochę za spokojne i trochę za mało się dzieje. ciężko powiedzieć. to trzeba na spokojnie.

 

BOW High Proof Zone

Wiktor z ekipą Best of Whisky to już chyba stały element WLW, a trzecie piętro przyjęło się jako jaskinia koseserów i cmokaczy. Co tu dużo mówić? Piliśmy rzeczy raczej z tych niższych półek cenowych, a i tak na luzie uplasowały się w topce festiwalu. Nie jest tajemnicą ze festiwalowe whisky kończą się na 7-7,5/10, ale jeśli chcecie 8 i więcej to zapraszamy do BOW!

Craigellachie 2007, 16yo, Maltbarn, 53,1% – Słód, zboże, wafle, bourbon, wanilina, ligniny, świeże drewno, opiłki, tartak. W smaku  mocne, intensywny bourbon, migdały, kokosy, słód, wanilia, ziarno. R: 5/10

Cambus 1988 AC 30yo – gęsty, miodowy, brandy de jerez taka z tych jaśniejszych, miodowych i utlenionych. Syrop cukrowy, syrop klonowy, pieczone kasztany i kokosy. Chyba najlepszy stary grain weekendu. AR: 6/10

Ben Nevis 1998 55,4% 21yo – jest mięsko w marynatach, bbq, peklosole, waniliowe budynie, kremowa faktura, zielone oliwki, rdzawa woda z uszkodzonej rury. Dobry benek. A: 6,5/10

Bunnahabhain 1979 Blackadder, 57,3% – Słodkie refillowe cream sherry, serniczki, rodzynki, daktyle. W smaku też słodziutkie. gładkie, sherrowe. stare beki, sherry vors, jest trochę bodegi, ale głównie daktyle, figi, rodzynki, serniczki, kajmaki, cukierki malaga, kokos, słodkie herbatki z sokiem, powidła. taki stary łagodniczek, ale jakże piękny. R: 7,5/10

 

Milroy’s

Z Milroys już mieliśmy okazję zaznajomić się rok temu, ale zawitaliśmy dopiero pod koniec, więc warto teraz się poprawić. Jest przede wszystkim stara Glenburgie, ale też robi robotę fajny Glentauchers z beczki bo naprawdę dobrej Manzanie.

Ben Nevis 10yo Milroy’s – młody i drapieżny, słodkawy, nieco kompostu i zepsucia na drugim planie. AR: 4/10

Highland 19 Soho Milroy’s 55,5% – dużo torfu, trochę fiołków, wrzosu, mięty, lekko metalicznie i słodkawo. Nawet niezła torfowa Jura. A: 4,5/10; R: 5/10

Glenburgie 27 Milroy’s 52,3% – łagodnik, kwiatowy, floralny, miodowy, ciasta bananowe, sezamki, burbon ale i delikatnie skórzany. Dobry, klasyczny burbonowiec. A: 6/10; R: 5/10

Ben Nevis 7yo Milroy’s – młode, kostropate. Czysty profil, ale pali rurę. A: 2,5/10

Benriach 27 Milroy’s 42,9% – klasyczny burbonowiec znowu w łagodnym wydaniu. Z czasem jednak zdaje się aż za bardzo przeleżany i są dziwne nuty. Woda z jeziora, słoma, stary miód, na drugim planie cytrusy. Pewnie było lepsze kilka lat temu, teraz jest już gasnące. A: 4/10

Glentauchers 12yo, Milroys,  56,3% – Są jabca, jest aldehyd, starość, drożdż, mineralność, flor. W smaku też mineralność, Manzanilla, ser, drożdż, a poza tym solidna bourbonowa podbudowa. A: 3,5/10; R: 4,5/10

 

Al Capone

Chłopaki z Al Capone potrafią zaskoczyć nieoczywistym bottlingiem (choćby Glenglas, Kilchoman, czy SBS Belize). Zdarzają się co prawda też średniawy. Tym razem jednak jest bardzo dobrze, a farclas Gniezno to zaledwie przygrywka przed czarnym i oleistym Amrutem i całkiem zacnym niepozornym 1770.

Glenfarclas 10yo „Gniezno”, 60,1% – Jest mocno, całkiem dobre sherry, marcepany, mieszanka studencka, rodzynki. W smaku za mocne, ale z wodą bardzo ładnie się otwiera. Czerwone owoce, kompoty, jarzębina, rodzynki, ciastka, słód. R: 4,5/10; A: 4/10

Amrut Al Capone 60% Fino – dużo sherry, najbardziej przebija się amontillado. Zgrzybiałe ściany, śliwki, porzeczki, dużo taniny. Trochę agresywne, ale tak w granicach tolerancji jeszcze. Ciemna czekolada, orzechy włoskie, przestana herbata. Trochę sprawia tą intensywnością wrażenie Kavalana. Chyba najlepszy Amrut jaki piliśmy, albo pierwsze Spectrum. A: 5.5/10; R: 6/10

Glasgow 1770 Virgin Oak, PX Spinola Cask 56,3% – Torf, PX, wędzone śliwki, wigilijny kompot; W smaku jest sporo słodkiego sherry, pączki, daktyle dżemory, PX glaze, balsamico. Do tego miękki ciepły torf, kominek, jesienne ognisko, wędzone banany. Dobre to. R: 5/10

Blair Athol 10 Al Capone – batony zbożowe, ciasto bananowe, jakieś takie nuty fasolowe. W sumie dość młode i niewyróżniające się szczególnie. 3/10

 

Highland Park

W Highland Park sukcesywnie wracają starsze whisky. Wróciła nowa 18yo a teraz 21yo. Mamy też Single Caska 20yo, który nas ominął w Krakowie, no i szturmem wbija się do topki tego festiwalu.

Highland Park 21 46% – łagodny, wrzosowo-popiołowy. Konwalie, morskie powietrze, sztorm, przestana herbata, stare książki, stare drewniane meble. AR: 5,5/10

Highland Park 20yo Single Sherry Cask – Jest dobre stare sherry z Valdespino, wytrawne oloroso, bodega, stare vorsy, pączki, skóry, stare meble, stare drewno.  A: 6,5/10; R: 7/10

Highland Park CS b.4, 64,3% – młode, mocne i jebitne. Jest sherry, jest winko, jest mocno słodkie, słodowe i skoncentrowane; ale jednak bez wody to ciężko. R: 4/10

 

Glen Scotia

Utarł się stereotyp, że Glen Scotia to nie bardzo. Pewnie jakby butelkowali więcej whisky takich jak ten sampel first fill oloroso, to fanów by mieli więcej.

Glen Scotia Icons of Campbeltown 14 56,8% – torfik, jakaś kredowość, wiklinowe koszyki, niedojrzałe owoce, trochę pali rurę. A: 3,5/10

Glen Scotia 2012 Oloroso first fill, 58,4% – Grubo, mokre runo, zbutwiałe pnie, starki, piwnica, grzyby, stara bodega. W smaku dobre, prawdziwie, pełne sherry, kwaśne, glicerynowe, ale też takie jakby lekko wadliwe oloroso w typie dos rayas. A: 5/10; R:5,5/10

 

Single Cask Nation

Single Cask Nation to nowy gość na WLW. Mamy tutaj króciutką selekcję, stary grain, dojrzały Glen Grant, nastolatki i Westland z nietypowym finiszem, bo pierwszy raz widzę beczkę po Banyuls.

Glen Grant 20 Sincle Gask Nation – dużo burbonu, klasyczny profil, dużo miodu, ale i mocno pieprzne, w sumie alkoholowe i średnie. AR: 4/10

Dailuaine 13yo, Single cask Nation, 53,4% – Fajna sherróweczka, świeża, pełna, oloroso, wytrawność, gorzka czekolada, kawka A: 4/10; R; 4,5/10

Westland 9yo, Banyuls Cask, Single Cask Nation, 49,8% – czerwony winiacz, jakieś portasy. W smaku agresywne, czerwone wina, porto, praliny, gorzkie czekolady, espresso, suszone owoce. młode, agresywne, ale fajnie daje winem. R: 4/10

 

William Grant & Sons

Nie mogło zabraknąć Kuby Magnuszewskiego i nowiusieńkiego limitowanego fiddicha. Jest jak zwykle elegancko, klasycznie i delikatnie. Grand Chateau to jeden z lepszych limitów ostatnich lat zaraz za Yozakurą.

 

Glenfiddich Gran Shateau 31yo, 47,6% – Delikatne, ale winko jest; poziomki, cukierki pudrowe, żelki, herbatki malinowe, jest też pewna mineralność, taniczność, ale to dalej jest delikatne i eleganckie jak to w fiddichu. W smaku taniczność, winność i gładkość jednocześnie; poziomki, maliny, gładkie czerwone winka, nie za dużo mineralności i szorstkości, ale jest taka przyjemna kostropatość i przyprawowość z francuskiego dębu. Finisz Długi, ale też delinatny, znów maliny, jeżynki, wineczko. R: 5/10

Balvenie 18 French Pineau Cask – kremówkowe, suszone owoce, rodzynki A: 5/10, R: 5,5/10

 

The Last Port

The Last Port kojarzy nam się przede wszystkim z rumem, ale whisky też tu znajdziemy i to jakie, a i jeszcze przejęli whiskey Templeton.

Signatory  Orkney 18yo, 54,9% – pełne dobre oloroso, do tego lekki torf, przyjemne, ciemne i bodegowe. rodzynki, daktyle, dym z komina. A: 5/10; R: 5,5/10

Caol Ila 9 Signatory – dużo ciemnego sherry, dym ogniskowy, popiół, igliwie. Jak na 9 lat jest w sumie mało torfu, bo przeważa sherry (to dobrze!). Oloroso, malaga, czerwone owoce, kompot, kwaskowa kontra. Tak dobrej whisky poniżej 10 lat dawno nie piliśmy. A: 5/10; R: 6/10

 

Diageo

Na Diageo i nowe DSRy nie starczyło za wiele czasu, ale trzeba było popróbować najważniejszych punktów. Benrinness klasa, natomiast z Mortlacha odkryciem będzie li tylko samo wino Ramandolo.

Mortlach DSR 2024, Ramandolo & Sangiovese, 51,5% – Niestety to Sangiovese przejęło całość whisky. Chyba najgorszy DSR jaki w ogóle pamiętam. R: 3/10

Benrinnes 21yo, DSR 2024, 55,4% – Classic Bourbon, sianowy, kwiatowy, słodowy, pełny; owocki, cytrusy, zesty, trochę przypraw, miodki, owoce z puchy w zalewie, sianko, słody, wanilia, grillowane cytryny. bardzo grzeczne i klasyczne, ale jak dobre. A: 5/10; R: 5,5/10

 

Amrut

Lubimy Amruta bo czasem potrafi zaskoczyć przegiętym first fill bourbonowcem, albo świetnym Spectrum, ale dziś było jednak zaledwie OK.

Amrut Intermediate sherry, 57,1% – Jest sherry, nawet dobre, poza tym to typowa tropikalna whisky. W smaku dobre sherry, ale agresywna i młoda whisky R: 3,5/10

Amrut Master Distiller Reserve Stout Cask, 50% – Przede wszystkim dobry bourbon, nie czuć tu stouta. Migdalina, kapuczina, gorzka czekolada, batony musli, grainy, słód. Na finisz coś jest tego stouta, jakaś paloność, kawa, espresso, ciut goryczki A: 4/10; R: 4,5/10

 

Compass Box

Czy tym razem niepokorny John Glazer i jego Compass Box zaskoczyli? No nie, ale całkiem przyjemne, jest wino, jest sherry. Może zachwytów nie ma, ale solidna robota.

Compass Box, Art & Decadence, 49% – fajne i delikatne sheryr, jest nawet trochę ta biologiczna nuta, głównie czuć palo cortado i sauternes, czyli powinno być dobrze, ale w sumie to oczekiwania były wyższe. A: 4/10; R: 4,5/10

Compass Box Crimson Cask – Spaniard miał za mało sherry, a tutaj już shery jest całkiem. po prostu niezłe oloroso. R:3,5/10

 

Pojedyncze whisky

Ben Nevis TToW Jeleń 27yo, 54,8% – dobre, bourbon, mech, stajnia, siano, paśnik, słód, lekko maliny, jagody i polne kwiecie. Miod, woski, suche łajno. W smaku klasyczny stary bourbon, lekko ostrawy, pełny, pieprzny i mocno słodowy, stajnia, siano, rye whiskey. A:5/10, R: 5,5/10

Cambus 32yo, Lady of the glen, oloroso, 47,6% – pełne sherry, wytrawne oloroso, rodzyny, jest starość, jest bodega. W smaku gładkie, dużo oloroso, ale nic poza tym. AR: 5/10

Octomore 15.2 – masełko, popiół, zwęglone drewko z ogniska. Suszona rybka, kalmary, ukraiński market. Octomory generalnie ciężko się ocenia, bo albo się to lubi albo nie. Niech będzie 4,5/10

 

Malternatywy

Tym razem niestety trochę zabrakło czasu na ciekawe malternatywy. Udało się trochę popić bourbonów i whiskey, jedną tequilę i to w sumie tyle. Tequili jeszcze trochę było, rumu też ale niestety nie dotarliśmy do tych stoisk. Trochę brakowało nam tutaj różnorodności i czegoś z win wzmacnianych dla nas.

 

Podsumowanie

Kolejny najważniejszy w sezonie festiwal za nami. Po raz pierwszy w zasadzie od zawsze, nie czuliśmy tak bardzo za plecami oddechu czasu. Albo mniej w tym sezonie obrodziło nowościami, albo po prostu staliśmy się bardziej wybredni i nie mieliśmy ciśnienia żeby spróbować wszystkiego. Finalnie i tak wszystko co chcieliśmy spróbowaliśmy. Bez zaskoczeń jeśli chodzi o jakościową czołówkę – Colours of Rum z ich tłustymi flachami z Wealth Solutions, strefa High Proof by Best of Whisky, stary caskowy Benriach i Glendronach, a z pojedynczych flach Tomintoul 40, 20 letni single cask Highland Park. Jeśli chodzi o butelki nie kosztujące tyle co kawalerka w Warszawie, pozytywnie zaskoczyły Amrut dla Al Capone (bardzo dużo sherry! Przypomina pod tym względem Kavalana i jest to chyba najlepszy albo drugi najlepszy Amrut pity przez nas w ogóle), czy niespełna 10 letnia Caol Ila od Signatory dla Last Port, ponownie atakująca dużą ilością sherry. Poza whisky najlepszymi w pamięć zapadły whisky charakterystyczne, w przeciwieństwie do tych klasycznych, wyraźne i niestandardowe. Zdecydowanie widać też mocny trendy Grainowy. Jeszcze 2-3 lata temu próżno było szukać graina na WLW poza Compass Box Hedonism, a w tym roku dobrych starych grainów wypiliśmy całkiem sporo.

Ogólnie to za nami kolejne dobre WLW. Było wszystko dopięte jak trzeba, była whisky, były malternatywy, była pogoda, były koncerty, jednak poza kosmetycznymi zmianami, drobną rotacją wystawców to zmian za wiele nie mamy. Przydałoby się tutaj wbić wyższy poziom i jednak zagospodarować też górne pięterko. Dobrym by było także znać cennik i ofertę przed festiwalem i jeszcze móc z niej skorzystać także trochę po festiwalu, bo tak na spokojnie to ja cennik obejrzałem dopiero pisząc tę relację. Może jakaś apka festiwalowa? No i miłym by było zobaczenie na festiwalu czegoś „dla ludzi z naszym wykształceniem”. Jak zwykle możemy liczyć na brandy Luis Felipe regularnie zdobywającą nowych fanów. W zeszłym roku jak meteor przeleciało Perez Barquero i niestety nie zagrzało miejsca na dłużej. Szkoda, ale przynajmniej innych alkoholi jest dobra reprezentacja.

Do zobaczenia za rok!

Radosław Janowski

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.