Druga destylarni tequili podczas mojej wyprawy do Meksyku. Tym razem jest to wizyta w destylarni Partida w miejscowości Amatitlan na Szlaku Tequili. Zapraszam.

Po zwiedzeniu Guadalajary i destylarni Rio de Plata ruszyliśmy busem w kierunku Puerto Vallarta do Miasteczka Tequila. Santiago de Tequila leży zaledwie godzinę z hakiem drogi od Guadalajary, ale jest to zupełnie inny świat niż tłoczna stolica stanu Jalisco. Przekonaliśmy się o tym, kiedy kręta serpentyna drogi pomiędzy górami wyszła na szeroką nizinę ukazując nam obraz rodem z meksykańskich pocztówek – pola błękitnej agawy ciągnące się aż po góry, małe miasteczka zabite dechami i górujący nad wszystkim wulkan. Jeszcze przed wjazdem na szlak poczuliśmy folklor mocniej za sprawą wielkich billboardów grzmiących: „Sin etiqueta no es tequila. Antes de comprar, ¡verifica que sea legal!” (Bez etykiety to nie Tequila. Zweryfikuj legalność przed zakupem). No tak, to w końcu Meksyk. Przed miejscowością El Arenal zaczęły się pojawiać pierwsze destylarnie tequili i zakłady bednarskie. Potem już zaczął się właściwy szklak, El Arenal, Amatitan i na końcu Tequila. Wysiedliśmy z busa w Santiago de Tequila na rondzie z ogromnym pomnikiem Jimadora stojącego na stercie beczek. Tak, tutaj cała okolica żyje tylko jednym!

Zwiedzanie rozpoczęliśmy dopiero następnego dnia w sąsiednim Amatit15an od destylarni Partida. Mieliśmy problem żeby znaleźć destylarnię, bo tutaj nie jest tak prosto jak np w Szkocji. Częstym jest, że destylarnia nazywa się zupełnie inaczej niż hacienda do której należy i produkuje tequilę pod marką zupełnie inną niż nazwa destylarni. W tym przypadku destylarnia to Familia Partida, hacienda nazywa się Hacienda de Oro, a tequila tutaj produkowana, to Ultimo De Agave ( bo marka Partida została sprzedana Amerykanom).

Choć spóźnieni to dobrze trafiliśmy, ale okazało się, że Iliana Partida, która miała nas oprowadzać po destylarni jeszcze nie przyjechała. Po kilkunastu minutach w kłębach kurzu na podjazd wpada pickup, a z niego wyskakuje niewysoka dziewczyna w spodniach i butach do jazdy konnej (chyba przerwaliśmy jej przejażdżkę).

Partida to mała rodzinna destylarnia i w zasadzie cały zakład mieści się w blaszanym hangarze za domem i w zasadzie tylko tutaj oprowadzali nas właściciele (no, przyszli właściciele), czyli Iliana z bratem.

Autoklawy jak w większości destylarni tequili, są mniejsze i wydajniejsze od tradycyjnych pieców

Stara linia do mielenia (choć nie tak stara jak w Rio de Plata) dzielnie sobie radzi i nie potrzebuje modernizacji.

4 tanki fermentacyjne z nierdzewki o poju. 22000 litrów każdy.

 

Aparaty destylacyjne (2 aparaty destylacji pierwszej i 1 do destylacji drugiej) w skromnym rozmiarze jak przystało na małą, rodzinną destylarnię.

Beczki czekają na wywiezienie do magazynu, który nie znajduje się na terenie destylarni,

No i na końcu oczywiście przyszedł czas na degustację.

Nie poświęcam za dużo czasu tequili blanco, bo alkohol nieleżakowany mnie mało interesuje. Tutaj muszę jednak powiedzieć, że Familia Partida zna się na rzeczy i to jest najlepsza blanco jaką piłem. Bardzo gładka, dużo ciała, oleiste odczucie w ustach, nawet lekko słodkawa, o przyjemnym smaku, ale z wyraźnie zaznaczonymi nutami. Nie wiem czy to sztuka destylacji czy odpowiednio stare agawy, ale to jest bardzo dobre.

 

 

Partida añejo

Nos: delikatne owoce, cukrowy, lekkie drewno, ananas, melon, siano. Nos bardzo delikatny, zwiewny, gładki i elegancki.
Smak: słodki, delikatny, bardzo owocowy. Delikatny ananas, melon,
Finisz: przyjemny, słodkawy, słone paluszki.

Wnioski: Tequila dobra, gładka, zwiewna, elegancka, ale trochę za grzeczna. Taka robiona pod amerykańskiego odbiorcę, który lubi jak gładko wchodzi (dlatego też pewnie marka Partida została sprzedana Amerykanom).

El ultimo agave añejo

Nos: słodki i gruby. czerwone owoce, czarne porzeczki, krówki, karmele, melasa, wanilia, trawa, siano. Potem dobrze upieczone agawy, ananasy i gęsty syrop z agawy. Dużo nut pochodzących z dobrze przypieczonej beczki.
Smak: gruba, owocowa, lekko wytrawna, lekko pieprzna, opieczone drewno, ciasto, pieczone agawy. Smak dobry, kompleksowy i zwarty.
Finisz: drewniany, lekko alkoholowy, pikantny
Wnioski: bardzo fajna tequila i chyba najlepsza añejo jaką piłem. Bardzo pełna, z dużym wpływem dobrze opieczonej beczki. Zwolennicy klasycznej szkoły tequili by się spierali, że za mało charakteru destylatu i za dużo drewna, ale mi bardzo smakowała. Szkoda, że nie jest dostępna w europie.

Nie zabawiliśmy w Hacienda de Oro szczególnie długo, bo harmonogram napięty i już czekali na nas w destylarni Herradura.

Radosław Janowski

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.