Ostatniego dnia, tuż przed samym wyjazdem odwiedziliśmy jeszcze lokalny browar. Wizyta w browarze Islay Ales była dość krótka, ale bardzo ciekawa. Oprócz pospolitych angielskich ale robią też kilka fajniejszych rzeczy, między innymi piwa na torfowanych słodach z Kilchoman i Bowmore oraz piwa leżakowane w beczkach po whisky.
Browar Mieści się w miejscowości Bridgend w zabudowaniach przylegających do rezydencji Islay House. Jest to takie małe centrum kulturalno-rękodzielnicze. Oprócz browaru jest tam jeszcze galeria, sklep z rękodziełem i manufaktura dżemów.
http://www.islayales.co.uk/
Tym razem zwiedzanie było bardzo krótkie. Cały browar mieści się w jednym pomieszczeniu. Nawet nasi najmniejsi krawftowcy parsknęliby śmiechem.
I jeszcze wystawka ze wszystkimi specjalnymi edycjami z okazji Feis Ile i różnych kolaboracji z destylarniami.
Browar niewielki, ale piwa produkuje przednie. Po tak długim i wyczerpującym zwiedzaniu przyszedł czas na degustację. Jak na tak mały browar to różnorodność produkowanych piw jest imponująca.
Klasyczne gładkie Real Ales z pompy były naprawdę wyśmienite, zwłaszcza kremowe Saligo Ale. Szkoda, że tego smaku nie można zabrać do domu, a z butelki to już nie to samo.
Na szczególną uwagę zasługują zwłaszcza Kilchoman Pale i Kilchoman Dark (piwa produkowane ze słodu pochodzącego z Rockside Farm), Feis Ale (piwo uwarzone specjalne na Islay Festiwal – Feis Ile), oraz dwa piwa wyprodukowane z użyciem słodów z Bowmore i leżakowane w beczkach po whisky Bowmore (po bourbonie i po sherry). Obszerniejsza degustacja będzie w oddzielnym artykule.
Niestety wizyta w browarze Islay Ales musiała być dość krótka, bo trzeba się było spieszyć na prom.
Na tym kończy się moja wizyta na Islay. Jeszcze tylko ostatnie spojrzenie z promu na Port Askaig, Isle of Jura, latarnię morską i Islay ostatecznie znika za horyzontem.
