Normalnie wytwory domowej sztuki gorzelniczej leżą poza zakresem moich zainteresowań. To jest jednak wypadek szczególny. Osoba, która wytworzyła owe cuda zdążyła już zabłysnąć wśród wspólnych znajomych swoimi produkcjami i zyskała sobie status magika-alchemika. Czy słusznie?
Bardzo się ucieszyłem gdy Aleksander vel Neptune zaproponował mi udział w degustacji trunków wykutych przez Pana Hobbystę (duże litery jak najbardziej celowo). Słyszałem już wcześniej wiele bardzo pochlebnych recenzji jego wyrobów, głównie w szczecińskim środowisku BestOfWhisky, a on sam wręcz imponował wiedzą na temat destylacji i produkcji alkoholi starzonych. Bardzo chciałem poznać tę osobę i jej wytwory. W końcu się udało (niestety same wytwory, poznanie autora jeszcze przede mną)
Atmosferę niezdrowej ekscytacji skutecznie podkręcał sam Hobbysta, instruując abyśmy nie bali się zestawić jego produktów z dobrymi ok 20-letnimi whisky, starymi bourbonami, dobrymi koniakami, najlepszą tequilą, karaibskimi rumami itd. Dodatkowo zachęcał żebyśmy nie bali się krytyki. To jest odwaga i pewność siebie!
Zasiedliśmy więc w niedzielny poranek do niemałej baterii próbek Hobbysty i jeszcze większej baterii próbek porównawczych.
Zakres obiektów testowych obejmował:
- francuską brandy 46%
- Armagnac 54%
- Whisky z beczek po sherry 58%
- Whisky torfową 62,5%
- Starkę 54%
- Rum 57%
- Tequilę 53%
- Bourbon 54%
- Grappe 53%
- Calvados 53,5%
- Mioduchę 53%
- Śliwowicę 55,5%
Wszystko z wyjątkiem brandy w cask strenght, więc wyglądało to bardzo obiecująco. Zgodnie z zaleceniami obiekty porównawcze zostały wybrane bardzo godne. W niektórych przypadkach wyciągnęliśmy z szafek najlepsze co mamy.
Zaczynamy
French Brandy 46% vs Koniak Monnet VS
Podstawowy Koniak Monnet VS posłużył za rozbiegówkę do przepłukania ust. Młody koniak, zwykły, niewiele odstający od świeżego destylatu. Zielony, świeży, dość pieprzny, zupełnie nieułożony, lekko tostowy i dużo alkoholu. Nic szczególnego ok. 1/10
Armagnac 51%
Armaniaku niestety nie meiliśmy do pary. Zestawienie z Brandy De Jerez Gran Duque D’Alba XO było zupełnie bezcelowe. Owa Brandy zresztą doczeka się oddzielnej notki bo bardzo ją lubię.
Whisky Sherry Cask 58% vs Glengoyne 1999 MoS vs Glenlossie 1975 G&M
Przechodzimy do meritum, absolutnego centrum naszych zainteresowań i tego po co się tutaj spotkaliśmy. Brandy i Armagnac były tylko wprawką, a teraz to już na poważnie. Od razu dało się wyczuć, że Glenlossie to jednak nie ta sama liga i bez najmniejszego problemu jej agresywna sherrowość i bezkompromisowy charakter by zrównały konkurencję z ziemną. Osobna notka także wkrótce. Glengoyne adekwatny wiekowo został źle przez nas dobrany pod względem profilu. Miał raczej łagodny, miękki, gładki i deserowy charakter. Tymczasem od Hobbysty dostaliśmy…
Whisky Sherry Cask 58%
Whisky Peated 62,5% vs Ardbeg Uigeadail (2008) vs Caol Ila 30 DSR
Znowu nie trafiliśmy z doborem whisky porównawczych. już w zapachu poczuliśmy, że whisky Hobbysty należało zestawić z nastoletnim Lagavulinem. NIe przeszkadzało nam to w docenieniu tej whisky ani trochę.
Recenzja Ardbega Uigeadail 2008 na blogu już była.
Whisky Peated 62,5%
Tequila 53% vs Arette Gran Clase
Tequila to ciężki kawałek chleba i mało kto tequilę rozumie. Mało kto też pił dobre tequile Anejo i Extra Anejo. Producenci tequili i jej koneserzy wskazują przede wszystkim na to, aby świeży charakter destylatu był możliwie zachowany, nawet w starszych wypustach, żeby te nuty miodu z agawy, pieczonych ananasów, mentolu, kamfory, świeżego igliwia, aloesu były zachowane. Dlatego też w Jalisco królują wielokrotnie napełniane beczki, przeważnie po kanadyjskiej whisky i kaliforniskich winach.
Arette Gran Clase koledzy z BOW ocenili niegdyś jako bimber. No trudno. Tequila ma bardzo świeży charakter. Zapach aż bucha świeżością i wigorem. W smaku i zapachu oczywiście króluje pieczony ananas i równie pieczone cytrusy, miel de agave, lekkie melasy, nuty igliwia, ziół, gałki muszkatołowej, anyżu, delikatnego pikantnego drewna. W języku angielskim jest na to słowo – Vibrant, które nie ma dobrego odpowiednika w jęz polskim. Szerzej o Tequili i samej Arette Gran Clase wkrótce na blogu.
Tequila 53%
Rum 57% vs Caroni 1996 High Proof
Ja w przeciwieństwie do Aleksandra zacząłem od Caroni.
Caroni 1996 high proof, 52%
Burbon 54% vs Noah’s Mill
Specjalistą od bourbonów nie jestem i najlepsze co piłem do tej pory to Bookers i Bakers, ale destylaty kukurydziane mi nie przeszkadzają.
Burbon 54%
Honey 55% vs Miodula prezydencka
Miodulę prezydencką należałoby w ogóle pominąć. Sztuczne aromaty gumowe, chińskie trampki, stare sparciałe materace dmuchane z PRLu, stare dętki i opony rowerowe wyrzucone na dzikie leśne wysypisko. Wszystko skąpane w tanim miodzie pszczół dokarmianych cukrem. To jest 0/10. Producent tego gówna powinien być ścigany za obrazę urzędu prezydenta.
Honey 55% to z kolei zupełnie inna para kaloszy. Pachnie bardzo ładnie, świeżym pełnym miodem wielokwiatowym, dużo wanilin, drewno nie jest tak natarczywe. W smaku podobnie. Trunek imponuje swoją pijalnością, mógłbym to sączyć cały wieczór. Nie jest to jednak trunek degustacyjny, chociaż ma drugie dno i smak jest dość głęboki. W sklepach też próżno szukać dla niego konkurencji, bo wszystkie krupniki, kraftowe nalewki i inne cuda się do tego nie umywają. Tak szukając w pamięci to chyba krupnik Czajkusa mógłbym do tego przystawić bez wstydu.
Grappy, Calvados i Śliwowicę pominę, bo nie jestem kompetentny, a i notatki z tego się już nie chciały robić. Odsyłam do Relacji Aleksandra na BestOfWhisky.
Podsumowanie
Najważniejsza jest oczywiście whisky. Ta zawodu nie sprawiła ani trochę. Obie whisky były bardzo dobre jak na wyśrubowane szkockie standardy. Obaj doszliśmy do wniosku, że jeżeli te whisky zaserwowano by nam w ciemno, to nigdy by nam nawet przez myśl nie przeszło, że zrobił je polak w szopie :). Whisky nie cierpią tak jak inne destylaty od Hobbysty Alchemika na zmęczenie i zleżenie. Zapach nie jest leniwy, mogą je co najwyżej zdradzać jakieś młode nuty gdzieś w tle. Nie będzie też przesadą stwierdzenie, że jest to najlepszy alkohol jaki kiedykolwiek zrobiły polskie ręce (jeżeli oczywiście przyjmujemy, że single malt whisky jest najdoskonalszym gatunkiem alkoholi). Nie ma tutaj mowy o poklepywaniu po plecach jak w przypadku Kozubów, Piaseckiego czy Wolfa i powtarzaniu, że jest potencjał. Ta whisky jest tu i teraz dobra, a nie może kiedyś. Czy mógłbym kupić karton tego „Glendronacha”?
Do fajnych też trzeba zaliczyć brandy i armaniak, które są dość żywe, nie cierpią na przedwczesną starość i zmęczenie. Na duży plus także bourbon, który jednak jest trochę za mało bourbonowy, a trochę zbyt szlachetny i kulturalny. Niekiedy nie zawsze więcej drewna i dojrzałości to lepiej.
Słabiej z kolei z tequilą i rumem. Trunki miały jakieś ewidentne problemy. Były zbyt stare, zbyt jałowe, zbyt zwietrzałe, bez aromatu i z dość głuchym smakiem.
Ogólnie wszystkie trunki Hobbysty wykazują mniejsze i większe niedostatki w zapachu. Nawet whisky, które nas zachwyciły potrzebowały chwili żeby rozkręcić się w zapachu, a w innych trunkach zapach był wręcz przeraźliwie zapadnięty. To jest coś co trzeba podkręcić.
Jeżeli też się szuka bardzo na siłę, to można się doszukać tych młodych nut zdradzających niski wiek destylatów zamaskowanych pod potężnym wpływem drewna, ale na ślepo i bez sugestii pewnie byśmy to przeoczyli zupełnie.
Z życzeń i próśb to dołączam się do Aleksandra i proszę o zrobienie sherry cask peated. Tutaj na pewno będą kolejne rekordowe oceny 🙂 Widać też, że Hobbysta dobrze radzi sobie z winogronami, więc ja osobiście bym chciał Brandy de Jerez, taką głęboką, bardzo wytrawną, ściągającą i popiołową starą Gran Reserva.
Bardzo dziękuję za możliwość spróbowania i życzę dalszej owocnej pracy 🙂