Po ostatniej konfrontacji Old vs New z Ardbeg Ten w roli głównej dziś czas na trochę inne Old vs New, bo bohaterem dzisiejszego porównania będzie Kilchoman Machir Bay, a więc whisky bardzo młoda mogąca pochwalić się zaledwie kilkuletnią historią. Zapraszamy na Old vs New #2- Kilchoman Machir Bay!

Z pozoru to porównanie nie ma sensu, bo faktycznie bierzemy na warsztat whisky, która za zaledwie czteroletnią historię. Będzie to zestawienie o, chyba, najkrótszym horyzoncie czasowym na naszym blogu. Z drugiej strony jest jednak małe ale…

received_10206387357043132

 

Kilchoman Machir Bay ukazał się po raz pierwszy w 2012 roku jako pierwsza nierocznikowa whisky z tej destylarni i został jej podstawową edycją. Whisky nie posiadała oznaczenia wieku (NAS), ale w materiałach prasowych mówiło się o kupażu whisky 3, 4 i 5-letnich. Od początku jednak było mówione, że charakter Machir Bay będzie się zmieniał z czasem na skutek zwiększania udziału starszych whisky w kupażu. W skład obecnej edycji (2016) wchodzą destylaty leżakowane 5 i 6 lat. Wiadomo, także, że były to beczki po bourbonie i sherry.

Na temat takich detali jak dokładny udział beczek po danym alkoholu czy udział beczek pierwszego napełnienia w kupażu możemy jedynie spekulować, choć pewnie przez te 4 lata proporcje też się mogły zmienić.

Dlatego właśnie warto przeprowadzić to porównanie. Machir Bay jest whisky młodą, której charakter miał się zmieniać i to nie z powodu ogólnego trendu pogarszającej się jakości nowych whisky. Whisky ma się robić starsza, a destylarnia ma nabierać doświadczenia i doskonalić jej charakter, przynajmniej w teorii.

Do testu udało nam się zgromadzić roczniki 2012, 2014 i najnowszy 2016, a więc mamy przekrój i równe odstępy co dwa lata.

Jpeg

 

received_10206387357243137

Każda kolejna jednak odrobinkę jaśniejsza

Jpeg

W butelce widać to wyraźniej

Kilchoman Machir Bay, 2012, 46%

WHISKYBASE

P_20170207_225040_MTNos: gruby torf, stajnia, łąka, końskie łajno, zioła, mentol, orzeszki, ozon, solanka i nawet jakiś slad glonów. Aromat bardzo pełny, bardzo bezkompromisowy, morski, chociaż młody. Grubo torfu, ślad morza, wyraźna farma. Zapach choć agresywny to jednak zaokrąglony, bardzo przyjemny i kompleksowy.
Smak: gruby torf, farma, świeże końskie lajno, nori, zioła, lawenda, macierzanka. Smak gruby, zdecydowany i bardzo przyjemny. Dalej orzeszki, torf bardziej mokry, kwiecie, dym ogniskowy, palone jesienne liście. Jakieś nuty żeliwne, przypalone, zwęglone, oliwne.
Finisz: dość długi, suchy torf, sucha ziemia, orzeszki.
Wnioski: Na początku byłem bardzo sceptyczny w stosunku do Kilchomana jednak ta whisky mnie przekonała. Gdy się ukazała oferowała bardzo wysoką jakość

Ocena: Radek 5/10, Aleksander: 4/10

Kilchoman Machir Bay, 2014, 46%

WHISKYBASE

received_10206387299561695Nos: nafta, benzol, orzeszki, torf, morze lizol. Jakoś totalnie nieskomponowane. Nafta i spiryt. Bardzo suchy torf. Bardzo zielony, patykowy, przyprawowy. Jakieś pogony dziwne i śmierdzące zmywacze do paznokci. Jest charakter, choć niekoniecznie dobry.
Smak: dalej agresywny, rozpuszczalnikowy, mdły. Orzechy, łupiny, solanka. Jest intensywność, jest mocno popiołowa, młoda. Słoma, siano, sucha ziemia. Wszystko wyschnięte i ostre. Nie ma tej przyjemności z 2012, została sama agresywność. I jest dużo cieniej, słomkowo, słodowo
Finisz: torf, siano, słód, malizna
Wnioski: Coś tutaj ewidentnie nie zagrało. Whisky pozostała agresywna, jednak nie jest to ani trochę przyjemne czy dobre. Jest zjazd, ale raczej to można nazwać wypadkiem przy pracy.

Ocena: Radek 3/10, Aleksander 3/10

Kilchoman Machir Bay, 2016, 46%

WHISKYBASE

W ostatnich latach rocznik w rogu etykiety zniknął

Nos: lekki torf, łąka, sianko, zielony dym, kwiaty, delikatny nawóz, suchość i zwietrzałość. Dalej słód, waniliny, ciasto, orzeszki. Mniej torfowo i bardziej słodko. Już nie farma, ale dalej łąka.

Smak: słodycz, waniliny, lignina, morze, sól. Smak pełny ale trochę bez jaj. Czuć ze whisky jest starsza, ale niekoniecznie lepsza. Zbyt ugrzeczniona. Torf i farma się rozmyły. Dalej słone orzeszki, sucha ziemia. Z czasem słodycz i waniliny się kumulują. Lekkie nutki polerowanej klepki.
Finisz: cukrowy, słodowy, słodki ciepły torf.
Wnioski:  Uleciało sporo torfu, charakter dużo łagodniejszy, ale też whisky jest słodsza i czuć, że jest starsza. Nie ma tutaj nic odrzucającego jak w przypadku rocznika 2014, ale też wszystko jest za grzeczne i trochę blade.

Ocena: Radek 3,5/10, Aleksander 3/10

 

 

Whisky się bardzo od siebie różnią. Widać ewidentną zmianę profilu, dojrzewanie i docieranie whisky. Edycja z 2012 roku była świetna jak na podstawkę. W 2014 działo się coś dziwnego, natomiast 2016 to whisky starsza, ale mniej ciekawa, mniej agresywna i w ogóle mniej wszystko. Ciężko powiedzieć czy po kosmicznym starcie, perturbacjach po drodze i finalnym umoszczeniu się na poziomie właściwym dla podstawowych wypustów (okolice 3/10) będzie ona szła w górę czy w dół. Jest to dobra whisky, ale bez szału. Można się domyślać, że whisky jest niby starsza, ale z drugiej strony zwiększył się udział mniej aktywnych i gorszych beczek, albo może po prostu whisky była najlepsza jak była młoda i bezczelna.

Werdykt: No jest gorzej, ale nie jest to po prostu zaniżenie lotów, bo profil whisky się bardzo zmienił i nawet w tym krótkim czasie był niestabilny.

Radosław Janowski

6 thoughts on “Old vs New #2- Kilchoman Machir Bay

  1. Fajne porównanie i degustacja. Kilchoman trzeba przyznać, że to jeden z bardziej udanych projektów/destylarni tym bardziej ze smutkiem czytam, że jakość zamiast rosnąć to w tym przypadku spadła. Tym bardziej, że próbowałem ostatnich wypustów i 3mały jakość – przy najbliższej okazji przyjrzę się Kilchomanowi MB. Inna rzecz mnie zastanowiła – Radek oceniłeś pierwszą whisky na 5 a Aleksandrze na 4. I ok – ale czy w opisie ocen nie ma zbyt dużego przeskoku – 4 to słabe a 5 dobre? Takie pytanie do przemyślenia bo wydawało się, że przy skali 10-punktowej te przejścia będą delikatniejsze. Dyskusja o notach wiecznie żywa…
    P.S. Sprawdziłem w notatkach i ja dałem MB z 2012 roku notę 4 i…pół:)

    1. Nie smutaj. Po prostu pierwsza edycja byłą wyjątkowo udana. Teraz to po prostu podstawka. Poziom Ardbega Ten
      Chyba faktycznie, muszę zmienić opis skali, żeby był bardziej zrozumiały dla postronnych, bo to trochę taki mój skrót myślowy (4 – już niezłe, ciekawe i aspirujące, ale dalej jeszcze za słabe/wadliwe, czy jakoś tak).

  2. Cześć,
    nigdy nie piłem whisky torfowej i od dłuższego czasu zastanawiam się jaki może mieć aromat, smak. Czytając różne notki smakowe z różnych źródeł przewijają się najrozmaitsze opisy. Asfalt, bandaże, podkłady kolejowe, kuter rybacki itd itp. No dobra, to nie są najprzyjemniejsze skojarzenia, ale „końskie łajno” przebija wszystko. Czy tam rzeczywiście czuć gnój, czy to tylko wyobraźnia poniosła autora? 🙂
    pozdrawiam

    1. Whisky torfowa to bardzo specyficzna rzecz. Pierwsze zetknięcie potrafi być niezłym szokiem, ale rzeczywiście nic na świecie tak nie pachnie i nie smakuje.
      Te aromatu gdy się już przyzwyczaisz mogą być bardzo przyjemne.
      Co do samych deskryptorów, to taki suchy czysty torf często się określa jako palone kable (piwiarze tak zwłaszcza opisują). Dla mnie to bardziej palony ebonit. Moja mama, która nie pija whisky zwykła mówić, że to lizol i podkłady kolejowe.
      Torf może być też bardziej mokry (zalane ognisko, bagienko), a w zależności od tego jak się łączy z innymi nutami w whisky, możemy mieć skojarzenia z innymi zapachami i smakami. Stąd właśnie mogą się pojawić motywy stajni, farmy, nawozu, wędzonych serów, derki itp.

      1. Dzięki za rzeczowa odpowiedź 🙂 piłem ostatnio piwo Smokey Joe z AleBrowaru i jego aromat przypominał mi wędzoną oponę, ale nie taka płoną gumę passata tdi tylko właśnie coś w okolicach palonych kabli… nie przypadło mi to do gustu na pierwszy raz. Czy mógłbyś się odnieść do tego piwa w stosunku do whisky torfowych? Mają podobne aromaty i smak? Może w whisky są czymś przykryte, skontrowane słodyczą, albo są bardziej ułożone? A może zupełnie na odwrót, to w piwie czuć niewiele.

        1. Smokey Joe nie jest jakoś bardzo torfowy.
          Ta torfowość w piwie jest trochę inna. Idzie ona właśnie bardziej w kierunku palonych plastików, gumy, kabli, taka mocno jednowymiarowa i męcząca.
          W whisky jest trochę inaczej, bo jest destylowana i leżakowana, więc te aromaty są trochę inne. Bardziej niż z palonymi plastikami mamy do czynienia z podkładami kolejowymi, paleniskiem, papą, malizną czy aromatami takiego mokrego torfu jak pisałem wcześniej.
          Spróbuj gdzieś w lokalu i wtedy się rozwieją wszelkie wątpliwości 😉

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.