13-14 października odbyła się najważniejsza alkoholowa impreza roku, Whisky Live Warsaw. I to nie byle jaka, była to jubileuszowa, dziesiąta edycja. Oczywiście byliśmy tam i my!
Największa i najważniejsza impreza whiskowa w Polsce odbyła się po raz drugi na stadionie Legii i po raz dziesiąty w ogóle. Jak to zazwyczaj bywało, wieńczy sezon. Jednakże tu na przestrzeni lat odbyły się kolosalne zmiany a powiększanie się imprezy następowało niemal co roku. Finalnie, z niewielkiej sali konferencyjnej Courtyard by Marriott, wylądowaliśmy w loży VIP stadionu Legii.
O samym miejscu i jego przymiotach rozpisywaliśmy się już rok temu. Same założenia również zostały niezmienne, nie uznajemy więc za zasadne, aby jeszcze raz przepisywać to samo. Dwa dni festiwalu, bardzo sensownie rozłożone stoiska, wspaniały widok z wygodnej trybuny na płytę boiska, na zewnątrz foodtrucki, to tak w skrócie. W tym roku na jubileusz wystawiono aż 100 stoisk. Tradycyjnie, duża część z nich była związana z organizatorem, czyli Tudor House, ale nie zabrakło też większych i mniejszych koncernów, sklepów, naszych lokalnych dystrybutorów niezależnych. Większość stoisk organizatora uświetniały osoby z zagranicy związane z produkcją danej marki whisky (lub innego alkoholu). Na trzecim piętrze swoje królestwo starych single maltów rozstawiło Best of Whisky.
W piątek 13-go po krótkiej wizycie na Salonie M&P pognaliśmy czym prędzej z fortecy Kręglickich na stadion Legii. Przy takiej ilości stoisk nie nastawialiśmy się nawet że uda nam się spróbować wszystkiego co ciekawe i nowe. Zresztą chyba nigdy nam ta sztuka nie wyszła. Postanowiliśmy więc skupić się w pierwszej kolejności na markach i destylarniach skupionych w portfolio Tudor House, przede wszystkim dlatego że poza Whisky Live Warsaw nie bardzo da się je uświadczyć na jakimkolwiek innym festiwalu whisky.
Wartą odnotowania nowością był koncert, a w zasadzie koncerty. W piątek wieczorem zagrali Chłopcy z Placu Broni, a w sobotę Kobranocka. Z racji napiętego programu degustacyjnego nie uczestniczyliśmy w nich, ale wówczas przestrzeń festiwalowa zdecydowanie pustoszała, a więc pomysł zdecydowanie trafiony. Pełno za to było przed i po koncertach. Momentami nawet tłoczno. Drugie piętro stadionu Legii dźwignęło jeszcze 100 stoisk dziesiątej edycji, ale na przyszły rok, przy dalszym puchnięciu festiwalu uważamy że należałoby rozważyć jakiś podział i wydelegowanie części stoisk na trzecie piętro (które poza stoiskiem BoW było puste). Może – skoro jest już tam BoW – zrobić z trzeciego piętra strefę koneserską i przenieść tam niezależnych dystrybutorów i sklepy specjalistyczne? A może lepszym pomysłem żeby na drugim piętrze zostawić jedynie whisky, a na trzecim wskrzesić Show Rum Warsaw przenosząc tam wszelkie malternatywy? Koncepcji jest kilka, ale widzielibyśmy coś w tym kierunku, w końcu wieczorami ludzie tłoczyli się przy malutkich stoiskach, a większość trzeciego piętra się zwyczajnie marnowała.
Więcej uwag w zasadzie nie mamy. Miejsce jest przeznaczone pod masowe imprezy, więc wszelka infrastruktura jest na miejscu, służby wszelakie działają sprawnie. Można by się czepić o kolejkę do sklepiku, ale z tego tematu przy takiej ilości ludzi raczej nie ma żadnego dobrego wyjścia. O ochroniarzy próbujących wygonić ludzi z owej kolejki do domu dwie minuty po zakończeniu imprezy też by można, ale nie trzeba gdyż nadgorliwy ochroniarz został skutecznie przez ową kolejkę spacyfikowany. O więcej różnorakich alkoholi też już nie prosimy, gdyż obecne portfolio jest już bardzo bogate i z nawiązką wystarcza na pełne dwa dni festiwalu. Wiadomo, zawsze chciałoby się więcej jakościowego rumu, a zwłaszcza brandy z Jerez i samego sherry. Z drugiej strony nie oszukujemy się, bo widzieliśmy ile w trakcie imprezy poszło starych win z Perez Barquero, a lwią część wypiliśmy zapewne my i napędzeni przez nas znajomi.
A skoro o znajomych mowa… Nie lubimy sloganu, że na festiwalach whisky najważniejsi są ludzie. No ale jednak na Whisky Live Warsaw ilość kolegów, bliższych i dalszych znajomych z obu stron stoiska zasługuje na osobny akapit. Dziękujemy za wszelkie rozmowy, oraz polecone pozycje warte sprawdzenia. Wiemy że wielu wystawcom obiecaliśmy zajrzenie na stoisko i że z wielu z tych obietnic się niestety nie wywiązaliśmy, bądź odwiedziny trwały zdecydowanie zbyt krótko. Obiecujemy poprawę. Specjalne podziękowania natomiast dla tych naszych czytelników, którzy nas na WLW rozpoznali, podeszli, zagadali, pochwalili, zapytali, czy zwrócili na coś uwagę. Zawsze bardzo doceniamy.
To by było na tyle jeśli chodzi o część teoretyczną, czas na whisky:
Whisky na Whisky Live Warsaw 2023
High Proof by Best of Whisky
Zaczniemy oczywiście od samej góry, czyli Best of Whisky z trzeciego piętra, występujące na tej edycji Whisky Live Warsaw pod nazwą strefa High Proof. Drugi rok z rzędu wystawili się z potężną baterią butelek wybitnych, ciekawych, z zamierzchłych czasów. Do wyboru, do koloru. Wiele pozycji rozpoznajemy jako te przetaczające się w naszej whiskowej przygodzie podczas ubiegłej dekady. W zasadzie przy odpowiednio zasobnym portfelu, można by tu spędzić calutki festiwal.
Glenturret 1980 Blackadder – wosk, miód, fajny, intensywny wpływ burbonowej beczki, do tego jakaś zielona, floralna kontra, nieco soli, niuans morskiego powietrza, akcent wypiekowy, pieczone migdały. Na finiszu trochę tropików, zwłaszcza ananas A: 7/10
Balblair ‘99, OB, 51,9% – No to tutaj jest dopiero jebitne sherry, takie aż perwersyjne. Dżemy rodzyny, figi, daktyle, sos sojowy, vinagre de Jerez, Balsamico, marynaty BBQ, stara beka i zapach bodegi. W smaku mocne, jest stare, głębokie i wytrawne oloroso, skóry, cygara, aromatyzowane cygaretki, stare klepki przeżarte przez wino, przypalone marmolady i bodegowy grzybek i wilgoć, stara brandy de Jerez. Wszystko co w sherry najlepsze. Finish wytrawny, oloroso, gorzka czekolada, rodzynki, espresso. R: 6,5/10
Ben Nevis 1998, OB, 56,1% – W zapachu jest ten Nevis jak się patrzy. Dawno nie było! Jest nafteczka, benzynka, smrodki, ślad rdzy i tego nevisowego zepsucia. Poza tym przyjemne gładkie refill sherry, szlachetne oloroso ze starych czasów. W smaku jest ostrawo, rdzawo i odrobinę pogonowo, ale to już zostało znacznie złagodzone przez wiek. zostaje trochę nafty i pogonek w towarzystwie gładkiego i przyjemnego sherry. Finisz to już zupełnie sherry, zamsze, oloroso, czekolada deserowa. R: 6/10
Bushmills
Obiecaliśmy, że najpierw zrobimy stoiska związane z Tudor House. Wyszło jak zwykle. Zaczepił nas Adrian, a jako że zeszłorocznego Bushmillsa 12 Causeway z beczki po tequili wspominamy bardzo dobrze, w dodatku każdy z nas zrobił sobie jej zapas, to nie byliśmy w stanie odmówić spróbowania dwóch nowych wersji.
Bushmills 10yo Causeway 59,6% plum brandy finish – N: nuty bimberkowe, śliwowiczka, okowita, ale i świeże śliweczki. W smaku śliwowica, bardzo agresywne, taka whisky na słowacki szlak, ewentualnie na stoisko jakiegoś Podola Wielkiego 😉 Trochę suszonej śliwki, morelka. trochę zbyt alkoholowa. Finisz intensywny i długi, suszone śliwy, rakija, słodowość. AR: 3/10
Bushmills 18yo Causeway Spanish Brandy FInish, 54,3% – Bardziej jak stara utleniona brandy z Penedes czy La Manchy, wanilia, amerykański dąb, karmelki, krówki, kajmaki, słony karmel, diacetyl, masło orzechowe, stara brandy, stary papier. W smaku stara beka, dużo wanilii, taninki rodem z dębu francuskiego, imbir, przyprawy, białe pieprze, trochę zamszu i starych książek. Finisz wytrawny, taniczny, zwietrzałe perfumy. Tu dużo zależy od oczekiwań. Causeway 12yo tequila zaimponował nam wspaniałą beką po tequili, ale jeżeli was takie rzeczy nie ruszają, to tutaj jest po prostu starzej i bardziej elegancko, więc dla ogółu będzie lepsza. AR: 4,5/10
Adelphi
Przechodzimy do klasyki. Nasza złota pani Antonia jak zawsze przyjechała z armadą ciekawych butelek. W tym roku nawet zaczęła uczyć się polskiego. Zapewne po kilku dramach nasz język nie wydawał się już tak trudny 😉
Inchgower Adelphi 12yo 57,4% Palo Cortado – placki z jabłkami, cukier puder, brzoskwinie, gotowane jabłka, wafle. Nieco pikantne, pestkowe. Główną wadą zbytnia ostrość, ale ogółem to tak na AR: 4/10
Laudale 12 Batch Release 06 Dailuaine – lekka I bardzo łagodna, ale jest sporo sherry. AR: 4,5/10
Dailuaine 8yo 59,4% Adelphi – młode i trochę modern sherry. Kremowe, custardy, kogle mogle, jemioły, igliwie. R: 4/10; A: 3,5/10
Breath of Speyside 30yo 50,3% – puszkowana brzoskwinia, świeże winogrono, mix owoców z puszki, łagodniutkie, woda z cukrem, lilie, pałka wodna, orchidea. Trochę ciałka brakuje, stara łagodna, lecz wciąż żywa whisky. A: 5/10
Miltonduff 1982 50,4% – owoce, miody, woski, plastry miodu, dużo drewna, soczyste ananasy, mango, papaje, mnóstwo miodu, zestów, pomelo, grejpfrutów, a do tego jakaś przyprawowość. Synek, to by trzeba na spokojnie. Na festiwalu AR: 6,5/10
Linkwood 11yo Adelphi, sherry cask, 53,1% – W zapachu niestety modern sherry, liście porzeczek, słaby PX, opalone beki. W smaku bardziej bourbon niż sherry, są patyki, landrynki, cukierki pudrowe. R: 3,5 A:4
Glen Elgin 15yo Adelphi, Sherry cask, 55,8% – Przyjemne, gładkie sherry, są rodzynki, jest figa, czerwone owoce. W smaku sherry całkiem dobre i w dobrej intensywności, rodzynki, duszone owoce, arrope, nawet jest kwasowa kontra, zesty, sorbety. AR: 5/10
Caol Ila 13yo, Adelphi, 57,1% – Klasyczna CI, bourbon, mokry torf, bagno, zgnilizna, łajno, ale też bourbon, banany, wanilia, słód, torf. AR: 5/10
Ardnamurchan Sherry Cask, 50% – Jak taka bardziej elegancka Caol Ila. Czysty torf, suchy taki speyside’owy i do tego niezłe sherry, takie charakterne, przepalone, vino rancio, przypalone powidła, dżemy. A: 4/10, R: 4,5/10
Brown Forman
Wracamy do stoisk koncernowych. U Adama i ekipy bywamy regularnie, lwią część pozycji znamy bardzo dobrze. Kiedy jednak pojawia się Glendronach z początku lat 90 budzą się w nas znowu ci rozkoszni nuworysze single malt sprzed dekady którzy właśnie odkryli dlaczego Glendronach to ich ulubiona destylarnia.
Glendronach 1993 #6738 – o panie złoty, jakie to dobre. Powidła, skóry, zapach bodegi, jeżyny, śliwkowa marmolada. Jest to za co kiedyś pokochaliśmy Glendronacha – mnóstwo ciemnych nut, owoców i dobra kwasowa, sherrowa kontra. Naleśniki z dżemem, czekolada 99% pomarańczowa, kakao, wanilia, zamsze, a do tego aksamitna faktura i jezusek bosą stópką przeszedł. AR: 7,5/10
Benriach 1997 c.7426, Virgin oak, 53,1% – Bourbon ze Szkocji, migdalina, wanilia, opalona beka, aromat do ciasta, makowiec, kakao, czekolada, ale też sporo owocowych motywów, brzoskwinie z puchy, owoce pod kruszonką, cream soda. W smaku mocne, bourbon, migdały, pierniki, marmolady, liście porzeczek, słoje na ogórki, przypalona kruszonka. Charakterystyczne, mocne, ale jednak ułożone. AR: 6/10
Benriach 1998, PC cask 5944, 53,9% – No to tutaj jest mocny PX, po prostu Pajarette i Arrope w czystej postaci, bodega, grzyb, piwnica. W smaku już nie tak dobrze jak w zapachu. brakuje kontry, kwasowości. trochę mdło, przede wszystkim rodzynki, daktyle, dżemy. AR: 5,5/10
Glenfiddich
Mimo że stoisko Glenfiddich/Balvenie kojarzy się raczej ze stabilną dostępnością tych samych klasycznych edycji o ugruntowanej na rynku pozycji, tak co roku u Kuby Magnuszewskiego zdarzają się nowości, a także najciekawsze z naszej perspektywy eksperymenty przywożone prosto z destylarni. Zanim tam dotarliśmy z kilku źródeł słyszeliśmy dużo dobrego o nowej Glenfiddich Yozakura. Trzeba więc było sprawdzić co w trawie piszczy.
Glenfiddich 29 Yozakura – się dzieje! Śliwczane motywy, trochę jakichś obierków z jabłek, miód, nieco mięty, rodzynki, wodorosty. No kawał whisky. Delikatna, a jednocześnie intensywna w smaku. Jest jakiś sherrowy motyw, ale dominują dobre beczki po burbonie. Finisz tłusty, długi, drewniany. Rodzynki, stara decha z beczki, stare książki, piwnica. Najlepszy Glenfiddich od czasu starego Excellence’a AR: 6/10
Glenfiddich 25yo Bourbon 46,6% – Miód, prażone migdały, sycylijskie pomarańcze, sporo taniny, dobry wpływ burbonu, wyczuwalny wiek. Dalej bita śmietana, cream soda, imbir, biały pieprz, siano, nawet jakiś wosk. R: 5/10; A: 6/10
Glenffiddich Spirit of speyside 2020, 65% – Młode, jebitne, ale jest moc sherry i to dobrego sherry. Duszone owoce, dżemy, owoce leśne, rodzynki, kompoty. R:4/10
Balvenie 17yo, 2nd fill, 58% – Sherry, dżemy, marmolady, czerwone owoce, agrest. Jest trochę młode jeszcze, ale też czuć tutaj tę jakość Balvenie. R: 4,5/10
ANKA Wines
U Janka zawsze można liczyć na ciekawe nowości. Ciemne nowinki od Gordon&MacPhail’s naturalnie przykuły naszą uwagę, natomiast najoryginalniejsze na stoisku okazały się irlandzkie whiskey, beczki na które były odymiane wodorostami pozyskanymi z różnych zakątków świata. Atlantyk chyba najbardziej nam przypadł do gustu.
Currach Kombu Seaweed cask, 46% – jest tu jakiś wodorost, ale bardziej gnijąca trawa, mokry las, poza tym typowy lekki Irlandczyk. W smaku bardzo umami, sos sojowy, kombu, miso. AR: 3/10
Currach Atlantic Wakame Seaweed, 46% – Bardziej przyprawowe pikantne, zielona herbata, zioła, herbaty. AR: 3,5/10
Currach Atlantic Seaweed Wakame, Sake cask finish, 50,1% – Kostka rosołowa, krupniczek, warzywa, zioła, są też te wodorosty, ale już nie takie czyste i morskie. W smaku dużo ostrzejsza, przyprawowa, ziołowa, konkretna. A: 3/10, R: 3,5/10
Glendullan 2009 GMP 22/020 45% – słodka, cukierki pudrowe, trochę modern sherry, w smaku niestety szorstka, pieprzna, paździerzowa. AR: 2,5/10
Glenburgie 1995 GMP 56,8% – dużo sherry i to w tym fajnym, dżemowo-skórzastym wydaniu. Zapach zapowiada dużo, ale w smaku znowu trochę za ostro i do tego pogon grzeje w ryj. Siarka, pieprz, jeszcze kilka lat w beczce by chyba temu nie zaszkodziło. A: 4/10; R: 4,5/10
Tormore 1993 GMP, 54,5% – Jest dobre gładkie sherry, aksamitne glicerolowe oloroso, może trochę nawet medium, powidła, śliweczki, owoce leśne. W smaku intensywne, wytrawne, bardzo dobra i stara beka po sherry, skóry, cygara , zapach bodegi i osad z dnia beki. A: 5,5/10 ; R: 6/10
Millside
Zaraz obok Daniel ze swoją destylarnią Millside. Były do spróbowania new make klasyczny, oraz lekko torfowy. Zanim jednak owe destylaty dojrzeją, znalazło się kilka nowości z niezależnego bottlingu:
Jura 2009, TWA, 49,7% – Duszona kapucha, bigosik z młodej kapusty, bar dworcowy, suszone śliwy, kompot wigilijny. Z czasem bardziej kremy, wanilie, ale też i jakiś beszamel, ziele amgielskie. W smaku grube, kremowe, znów beszamel, ziele anglielskie, listek laurowy. Fajna porąbana whisky. R: 5/10
Ardmore 2010 TWA, 54,3% – Łagodny jak na Ardmore, jest torfik, jest jakaś piwnica i dworzec, ale tak lightowo. W smaku jest pełny, jest bourbon, dużo słodu, wanilia, cream soda, custardy. R: 5/10
Distillers Limited
„Króliki” z Distillers Limited wystartowały mocno na jednym z WLW przed pandemią, a potem zniknęli. Na szczęście w tym roku wracają z dużym entuzjazmem. Na okazałym stoisku u Szymona znalazła miejsce równie okazała ilość butelek. Portfolio Glencadama i Tomatina znamy dość dobrze, ale znalazło się tu kilka nowych pozycji. Jeszcze ciekawsze okazały się edycje stworzone specjalnie na potrzeby Distillers Limited. Tu zwłaszcza The Whistler Single Cask dla Distillers Limited/Centrum Wina, ale jego sobie spróbujemy na spokojnie w domu. Jako wisienka na torcie duńskie whisky tworzone w zasadzie „w laboratorium” przez człowieka naprawdę znającego się na rzeczy. Niewielkie beczki, odpowiednio dobrany destylat, odpowiednio dobrana maturacja, 3-4 lata i otrzymujemy porządną whisky. Skojarzenia z naszym znajomym alchemikiem nasuwają się same 😉
The Whistler 16yo Palo Cortado Finish, 46% – Chyba najwięcej Palo Cortado ze wszystkich whisky pitych na WLW. Jest to oloroso fino, jest trochę nut biologiczny, jest kwiecie, jasne owoce, ale i orzechy, rodzynki, mosto. W smaku znów to lekkie oloroso, orzechy, sewilskie marmolady pomarańczowe, owoce, soczystość. Jest nawet jakiś drożdż, ciasto marchewkowe? krem z dyni, pod koniec trochę pieprzności. Na finishu dużo dobrego wina, słód, owoce. A: 5/10, R: 4,5/10
The Whislter Bodega Cask, 46% – Jeszcze surowe, bo to tylko 5 lat. Jest coś tego shery, ale młodość i zieloność aż bije od tego. R: 2,5/10 A: 2,5/10
Wolfburn 10yo, 46% – Jak whisky. Jest bourbon, jest wanilia, ziarno, słód, jest odrobinka jakiegoś tam sherry w kupażu. W smaku do wypicia, słód, wanilina, kakao, migdał, wióry. Całkiem może być. AR: 3/10
Mosgaard Organic Palo Cortado Cask, b.1, 53% – Bardziej już oloroso niż Palo Cortado, ale jest dużo i jebitnie. Może to nawet trochę cream sherry, miękkie, gładkie i słodko-kremowe. zamszyk, dżemy owocowe, rodzynki, żurawiny, jarzębiny, mieszanka orzechowa. pod koniec trochę gorzkiem czekolady, espresso. FInish Wytrawny, bekowy, taniczny i ściągający jak stara brandy. Tego się nie spodziewaliśmy, sherry jest mega dużo, ale sama whisky to mogłaby jeszcze trochę trochę kalendarza liznąć. A: 4,5/10 R: 5/10
Mosgard Organic Port Cask – owocowe, dżemy i nieco piwnicznych motywów. Rozpuszczalne herbaty, dużo taniny (zwłaszcza jak na tak młody wiek), musujące cukierki, landrynki o smaku zielonego jabłuszka. Przegięte, prosto w ryj, ale pije się przyjemnie i wpływu aktywnej beczki jest naprawdę dużo. A: 4/10
Tomatin 2010 Amarone, 46% – Jest to intensywne czerwone wino, taniczne i grubaśne, skoncentrowane jak to amarone. Sama whisky jeszcze młoda i niczym się nie wybija ponad ten finish, a nawet jest przez niego zdominowana. W smaku przyjemnie Intensywne i winne, taniczne, pieprzne. R: 4/10
Tomatin 2010, Barolo Cask, 46% – Jest jakieś winko, trochę taninki, kreda, zasadowość, sama whisky pod tym podstawowa, bourbonowa, słodowa, waniliowa. R: 3/10
Tomatin 2010 12yo Marsala Cask – taka pdostawka ze słodkim motywem. Nieco świeżego drewna, może faktycznie jest tu jakiś ślad marsali, najbardziej chyba jakiejś semisecco ambra jakbym miał strzelać Przyprawy, wanilia, taka ciekawostka w ramach podstawowej linii. A: 3,5/10
Cu Bocan 15yo, 50% – Jest oloroso sherry, dżemy, owoce, lekko dymne, wędzone, trochę trąci alkoholem. W smaku trochę modern, ale jest nawet trochę głębi tego smaku. A: 4,5/10; R: 4/10
Stacja Dram
Główne stoisko Tudor House. Przede wszystkim zainteresowały nas tu wina i brandy z pierwszy razy wystawiającego się na WLW Perez Barquero z Montilli, ale i kilka whisky również nas zaciekawiło.
Inchgower 2000, Carn Mor, Jarek buss chapter 14, 54,7% – Intensywne ciemne sherry, balsamico, sos sojowy, jakieś motywy ziołowe, geranium, naftaliny, marmolady. W smaku mocne, przepalone, intensywne, umamiczne i dużo sherry. R: 6/10
Clynelish 1993 Carn Mor Chapter 3 – gęsty, klasyczny, burbonowy profil. Jak to w Clynelish z tej epoki mamy woski, miody, nieco soli, burbonową beczkę, niuans soli, siano, żółte owoce. A: 6/10
LVMH
Na nowe edycje Ardbeg nie starczyło czasu, lecz edycje Glenmorangie skusiły finiszem po naszym ukochanym sherry. Bardzo fajnie, że trafiliśmy na stoisko Stanisława Domina wcześniej i te dwie edycje jeszcze się nie skończyły.
Glenmorangie 12yo Palo Cortado, 46% – Jest troszkę aromatu takiego fino oloroso, ale nie wiemy do końca czy to nie ten lekki destylar glenmo. Jest jakaś biologiczna nuta, lekko drożdżowa, orzechowa, ale też żelki, soczyste owoce, zesty. W smaku trochę zbyt zestowe i pieprzne. Dalej owoce, gorzkie pomarańcze, słód. R: 3,5/10; A:3,5/10
Glenmorangie 15yo Amontillado Finish, 46% – NIe ma prawie tego amontillado, ale jest dobry bourbon. Słód, wanilia, owoce, cytrusy. Pełna i dojrzała. AR:4/10
Diageo
Ponownie – nie starczyło nam czasu, aby spróbować wszystkich nowinek. Liczymy że uda się to na przyszłych festiwalach, a tymczasem byliśmy zauroczeni zwłaszcza tequilą Don Julio 🙂
Roseisle 12 56,5% – dość pieprzne, grzejące, ostre. Niby jest sporo fajnego wpływu burbonu, ale całość zbyt pikantna. AR: 4/10
Glenkinchie 27 58,3% – pełna i słodka whisky, miody, pieczony ananas, nuty burbonu, zesty, albedo, igliwie, sorbety, biały pieprz, mentol, eukaliptus. A: 5/10; R: 4/10
Don Julio 1942 Anejo, 38% – wcale nie taka bezpłciowość jakiej byśmy się spodziewali bo zamerykanizowanej Don Julio. Jest Intensywność, jest igliwie, jest żywica, jest horneado i pieczone agawy, a z drugiej strony jest pewna elegancja i ułożenie. Dobre to. R: 3/10
Talisker DSR 2023, ruby, white port, tawny, 59,7% – delikatny, zachowawczy jak na taliskera, słodki, lekko torfowy. w smaku niestety trochę śrud, paździeź, landrynki i trochę alkohol. NIe jest to najgorsze wydanie porto, ale też nie najlepsze/ R:3/10
Berry Bros
Independent bottler z portfolio Tudor House. Rok temu zauroczyła nas podstawka z beczek po sherry, w tym roku próbujemy kilku single casków.
Benriach 2008 BBR 56,2% – burbon, pieprz, mocno dojrzałe banany, całość odpychająco za ostra. A: 3/10
Inchgower 2009, Berry bros, 61,9% – pachnie jak refill sherry, ale niby to bourbon jest. trochę owocki, suszone czerwone owoce, ale też i gdzieś tam są nuty bourbonu, sianko, trawa, łąka, ciastka, ziarno, pieprz, szorstka beka. R: 3,5/10
Ardmore 2009 Berry Bros, 57,1% – Lekko torfowe, piwniczne, ale jednak nie dworzec i oszczane piwnice. Bardzo elegancki i czysty bourbonowiec, nie jak ardmore. R: 4/10
Caol Ila 2011 Berry Bros, 52,7% – Klasyczna CI po bourbonie, banany, wanilia, placki bananowe, owsianka, dużo aktywnej beki i dopiero potem wchodzi torf. W smaku też banany wanilia, migdalina i mokry torf. R: 5/10, A: 4,5/10
Millroy’s
Stary szanowany bottler, również w portfolio Tudor House. Nie załapałem się na żaden ich stary bottling, można za to sprawdzić co tam piszczy w nowym. No i piszczy dobrze, bo z rozmowy wychodzi, że na sherry się tutaj znają. Są beczki z Sanchez Romate, i z bodajże Delgado Zuleta.
Ben Nevis 10yo, Milroys, sherry cask, 57,1% – Przyjemny Nevisek. Jest sherry, ale trochę drapieżne i z tych bardziej intensywny (beka podobno z Sanchez Romate). trochę kostropate i pikantne, taniczne, bo to francuski dąb, a nie amerykański. R: 4/10, A:4/10
Glentauchers 12yo, Milroys, manzanilla cask, 56,3% – Jest trochę tej manzany, jest drożdż, jest morskość, ale to już poszło raczej w stronę manzanillado. Jest orzech, mieszanka studencka, suszone owoce. W smaku podobnie, ale jeszcze jest sól i umami. R: 4,5/10
Milroys Soho Speyside 23yo 56,8% 1992 – gotowane owoce, szarlotka, cynamon, skórka pomaranczowa, woda perfumowana, lizaki choinkowe. Wszystko nawet ciekawe, ale na bardzo niskiej intensywności no i wyczuwalny alkohol. A: 4/10
Brave New Spirits
Brave New Spirits głównie się kojarzy z wiejącymi turpizmem etykietami serii Voodoo whisky, ale jest też druga bardziej klasyczna seria. W zeszłym roku dotarliśmy już na sam koniec, ale w tym roku się poprawiamy.
Cameronbridge 13yo, Coven Of resurrection, Voodoo whisky, red wine cask, 57,8% – MOcne, przepalone, liście porzeczek, przypalone powidła, intensywne czerwone winiacze, taniny, trochę kredy. Sama whisky trochę za bardzo grzeje w rurę. R: 3,5/10
Benrinnes 12yo, Vooodoo, Black cat bone, Port cask, 54,1% – Malinki, landrynki, geranium, lukrecja, arcydzięgiel. W smaku landrynki i trochę szorstkości. R: 3,5/10
Blair Athol 12yo, Voodoo Dancing Cultist, sherry cask – Jest dobre sherry, nawet za dobre patrząc na tak młodą whisky. rodzyny, figi, daktyle, arrope, suszone owoce. W smaku równie dobrze, wytrawne, agresywne oloroso, śliwy, czerwone owoce, stara klepa, nawet jakieś cygarko. R: 5, A: 4,5
Benrinnes 2000, Sentinells Legacy, 1st fill oloroso, 52,6% – Kompoty, przetwory na zimę, trochę paluszki, trochę bajgle, jakieś to oloroso takie suche i trochę modern. to chyba ten quarter cask. Mamy podzielone opinie na temat tego. R: 4,5/10; A: 5,5/10
Morrison
Nasze ulubione value for money ostatnimi czasy, bardzo fajne Old Perth CS i Old Perth PX trafiają w nasze gusta i są mocnym punktem w portofolio Tudora.
Old Perth 12yo, 46% – W nosie modern sherry, ale jest gładkie, słodkie, nawet przyjemne. dobra whisky bazowa. brakuje trochę jakiejś kontry. A: 3,5/10; R:3/10
Old Perth Palo Cortado 55,8% – Przyjemne, delikatne, jest tam jakiś niuans lekkiego oloroso. owoce, trochę egzotyki, ale też pewne nuty modern sherry. Cukierki pudrowe, landrynki. W smaku niestety dość modern, ale to niezła whisky. PX było lepsze. AR: 4/10
Old Perth 2007 56,7% – Stary PX, zamsze, skóy, kurz, nuty bodegi, ale i jest lekko kwaskowa kontra. W smaku jednak trochę szorstkie, młode, ale dużo sherry. rodzyny, PX, daktyle, trochę kwasowości. A: 5/10, R: 4,5/10
MacTalla PX – Modern sherry i torf. NIE WARTO! R:2/10
Al Capone
Panowie z Al Capone tym razem wyszli z oficjalnych bottlingów whisky dedykowanych dla sieci, a stawiają na w pełni niezależne rozlania. Już nie będziemy po raz kolejny pić wspaniałego SBS Belize Amontillado cask, ale jeżeli gdzieś się jeszcze na to natkniecie to warto.
Benrinnes Al Capone 10yo 57,8% – mocno opalona beka, gorzka czkolada, czarne porzeczki, geranium. Całkiem pełna i owocowa whisky, w dodatku gładka, ziołowa. Jakieś rozmaryny, chinina, palone chwasty, krozenie, popiół z ogniska. Przegięta i niestandardowa whisky, ale w gruncie rzeczy ciekawa i przyjemna. Mamy sampla, więc ocena będzie później.
Teaninich 12yo, Al Capone, oloroso quarte cask, 56,3% – Sama whisky dobra, poprawna, słód, ciastka owsiane, płatki owsiane, muesli, jakieś przypalone ciasto, wanilina. sherry bardzo mało i bardzo modern. R: 3,5/10
Inchgower 13yo, Al Capone – będzie na przeglądzie Inchgowerów
Amrut
Na stoisku Amrut jak zwykle, egzotyczne nuty whisky dojrzewanych w bardzo gorącym klimacie. Choć teraz zamiast elegancji starego Spectruma dostajemy rakietowe moce rzędu 60%.
Amrut Neidhasl – lekko dymna, z egzotycznym wpływem, zbyt przegięta. A:2/10
Amrut Sauternes Single cask 2017, 60% – Sauternes ginie tutaj. główinie tropikalny jebitny amrut. Są sorbety, cytrusy, nuty ciastkowe, ale to jest głównie amrut. Nawet z wodą zbyt agresywne, ale są gdzieś te nuty przepalonego i egzotycznego Sauternes. A: 2,5/10; R:3,5/10
Amrut Bourbon Cask SC, 60% – Intensywny bourbon, ale głównie tropikalny spirytus. W smaku również za bardzo. A: 2,5/10 R: 3/10
Amrut Two Continents, 46% – To jest lepsze, starszei bardziej ułożone. nuty bourbonowe, orzechy, wanilia, słód, przypalone ciasto, ale dalej w towarzystwie nut tropikalnych. A: 3/10; R:3,5/10
Pozostałe butelki
Na koniec eklektyczny mix butelek z różnych stoisk.
Glenfarclas 58yo Wealth Solutions – W nosie głębokie oloroso, zamsze, skóry, nawet jakieś amontillado się wkrada. jest dużo ziół, ale też i świeże owoce, suszone owoce, piękna elegancja, taniny, cytrusy, owoce tropikalne. W smaku Jezusek bosą stópką przeszedł. Gładkie oloroso, glicerol na maksa, rodzynki, gorzkie migdały, figi, espresso, gorzka czekolada. Finisz długi, po prostu stare sherry oloroso. AR: 8/10
Old Pulteney 2012 Flotilla – słomkowy, siano, kwiecie, ziarno, niuans soli, cytrusów. Fajne całkiem. A: 4,5/10
Bunnahabhain 1998 Manzanilla Feis Ile 2023 – słonawa, jakieś bliżej niezidentyfikowane żółto-czerwone owoce, morska woda, orzeszki, fistaszki. Całkiem fajna, słonawo-soczysta kompozycja z całkiem pełną, tłustą fakturą. Nie obezwładnia, ale jest nieźle. AR: 5,5/10
Glenfarclas TtoW 10yo Anniversary – sporo kwaskowego sherry, czerwone owoce, pieprz, motywy wypiekowe. Ciasto ze śliwkami, nieco kakao, porzeczki. Wciąż młoda, drapieżna, ale w miarę kompletna, soczysta, intensywna. A: 4,5/10; R: 4/10
Michel Couvrer Overaged, 43% – Jest dobre, jakościowe sherry, trochę obecne jest tutaj wrażenie refilli, ale takie ze starych czasów kiedy macallany i farclasy z refilli miały więcej sherry niż większość obecnych whisky. W smaku również wrażenie takiej podstawki Glenfarclas czy Glendronach ze starych lat. AR: 4/10
Michel Couvrer Candid, 49% – Jest niezłe sherry, nie modern, ale takie młode i intensywne, mocno estrowe. Trochę jak te tajemnicze whisky w których przyspieszano postarzanie. Oloroso, czerwone owoce, powidła, porzeczki, pomarańcze, grejpfruity. A: 4/10, R: 4,5/10
Compass Box Peat Monster CS, 56,7% – Lekkie sianko, bourbon, ziarno, wytrawność, taki trochę wykastrowany i zmiękczony Lagavulin (choć pewnie w większości jest to CI) AR: 4/10
Malternatywy
Perez Barquero
Tego działu nie możemy zacząć od niczego innego. W Perez Barquero byłem, a więcej o samej Montilli można przeczytać tutaj. Niezmiernie cieszy powiększanie portfolio Tudor House o takie pozycje, zwłaszcza że Montilla to jeszcze mniej chodliwy kierunek niż Jerez (mimo że dla większości nierozróżnialny). Zwłaszcza ściągnięcie 100 letniej brandy i staruteńkich win z 1955 zasługuje na aplauz. Inna sprawa, że lwia część whiskarzy nie wiedziała że taki wystawca w ogóle będzie na festiwalu. W zasadzie każdy z kim rozmawialiśmy i komu polecaliśmy, dowiadywał się od nas.
Perez Barquero 1955 Palo Cortado – no jest starutkie, zapach bodegi, sporo kwasowości, jednak w porównaniu do najstarszych sherry dość wodniste. Mnóstwo drewna, skór, czerwonych owoców.
Perez Barquero Amontillado 1955, 21,5% – Piękne, stare, nieco biologiczne, nieco nafciane. Jest werniks, jest stara klepa. W smaku mocno kwasowe, stare, vinagre viejo, stara beka, polerowane podłogi, zapach bodegi.
Perez Barquero Oloroso 1955 – Piękna piwnica, starość, osad z beki, werniksy, rozpuszczalniki, skór, napastowane buty, permanentne markery. Koncentrat piękna oloroso. W smaku też mocna kwasowa kontra, balsamico, rodzynki, stare drewno, stare meble, stare klepki, taniny. Jest Mega.
Idziemy na Whisky (rumy?)
Marcin po, zdaje się, owocnej współpracy z Rajmundem wypływa na nieznane wody i przypuszcza abordaż na rumy, czyli krótko mówiąc będzie teraz wydawał książkę Krzysztofa Piasecznego znanego bliżej jak Rum Explorer. Niestety zabrakło nam trochę czas na pogawędkę. Kilka słów o Maderze z Krzychem, dalsze plany i sample, bo festiwal jest wielki.
Pozostałe butelki
Drugim stoiskiem na które nakłanialiśmy gorąco każdego z kim rozmaiwaliśy był Luis Felipe z Condado de Huelva. Poza tym mieliśmy także jak na festiwal whisky nadzwyczaj dużo rumów. Niestety jak zwykle zabrakło czasu.
Luis Felipe Buscavidos – jest sherry, dużo ziołowości, lubczyk, rosół, nieco przydymione. Ciekawy, ale i dziwny eksperyment. No do podstawowej brandy się nie umywa. AR: 3/10
Luis Felipe Hanibal W&PX – mieszanka whisky i PX. Słodka, raczej jak likier. W ramach ciekawostki raczej można się tego napić niż czegoś do degustacji.
Jamaica 1995,Clarendon, Colorus of Rum, 65,7% – Mocno tropikalne, papaje, mango, guavy, mocno bourbon. W smaku marakuja, mango, papaja. dużo bourbonu, opieczony kokos, wanilia. taki rumovy kavalan. R: 5,5/10; A: 5,5/10
Z Innej Beczki Awards na WLW 2023
Klasycznie na koniec nasze małe prywatne wyróżnienia:
Najlepsze whisky:
- Glenfarclas 1953 for Wealth Solutions
- Glendronach 1993 #6738
- Glenturret 1980 Blackadder
- Glenfiddich 29 Yozakura
- Miltonduff 40yo Adelphi
- Balblair 1999 OB
- Benriach 1998 Virgin Oak #7428
- Inchgower 2000 Chapter 13 by Jarek Buss
- Clynelish 1993 Chapter 3 by Jarek Buss
- Tormore 1995 GMP
Podstawka + (dobre whisky za nieduże pieniądze):
- Dancing Cultist 12yo Voodoo
- Old Pulteney 2012 Flotilla
- Dailuaine Laudale 12yo Adelphi
Najlepsza whisky w cenie biletu:
- Peat Monster Cask Strength
Najlepsza whisky nieszkocka:
- Mosgaard Palo Cortado
Najlepsze malternatywy:
- Monte Christo Brandy 100 Anos
- Jamaica 1995,Clarendon, Colorus of Rum
- Perez Barquero 1955 Palo Cortado
- Perez Barquero 1955 Oloroso
- Luis Felipe Brandy
Wy to wszystko spróbowaliśmy w te 2 dni czy to też są oceny zabranych sampli?