Jako znani testerzy już od jakiegoś czasu myśleliśmy o przeprowadzeniu testu podstawowych whisky single malt z beczek po sherry. W końcu nadarzyła się okazja.
Podczas imprezy z okazji World Whisky Day i 10-lecia sklepu Singlemalt.pl mieliśmy przyjemność poprowadzić jedną degustację. Długo zastanawialiśmy się nad formułą aż w końcu uznaliśmy, że zrobimy to, z czego jesteśmy najbardziej znani. Zrobiliśmy mały spin-off naszego Wielkiego Testu Blended Whisky.
Do tej pory mogliście zapoznać się już z czterema częściami eliminacji naszego testu:
- Wielki Test Blended Whisky cz. 1
- Wielki Test Blended Whisky cz. 2
- Wielki Test Blended Whisky cz. 3
- Wielki Test Blended Whisky cz. 4
oraz zrobiliśmy już jeden spin-off naszego testu z blendami 12-letnimi:
–
Tym razem postanowiliśmy zbadać zawartość cukru w cukrze wpływ sherry w whisky po sherry 🙂
Temat testu sherrowych whisky chodził nam po głowie już od dłuższego czasu, bo:
Po pierwsze, obaj jesteśmy wielkimi miłośnikami Jerez de la Frontera. Aleksander wrócił nawet z Jerez dzień przed testem.
Po drugie, często daje się słyszeć głosy, że beczki po sherry już nie te, co kiedyś i wpływ sherry coraz mniejszy. Bodegi masowo zalewają kontraktowane przez destylarnie beczki młodymi winami, które odciskają na drewnie coraz mniejsze piętno. Wino to nawet nie jest potem butelkowane tylko idzie na destylaty i ocet.
Po trzecie, Glendronach wielką whisky po sherry jest. 99% z was upatruje właśnie w GD zwycięzcy tego testu. Należałoby jednak sprawdzić, czy aby na pewno. Czy dopadający każdą destylarnię zjazd jakości dopadł także GD? czy przejęcie GD przez Brown Forman miało jakiś wpływ?
Po czwarte, mamy różne whisky. Jedne to 100% beczek po sherry, drugie to finisze, a trzecie multicaski z wyraźnym wpływem sherry.
–
Zasady pozostają podobne do tych znanych z testów blendów:
- testujemy w ciemno
- 1 raz pijemy w panelu ok. 10 os.
- 2 raz powtarzamy sami
- W pierwszym podejściu znaliśmy kolejność, a w drugim piliśmy w ciemno (zwykle jest odwrotnie)
- Tym razem odeszliśmy od punktacji na rzecz ustalenia kolejności.
Teraz, z racji, że była to degustacja odbywająca się podczas wydarzenia, to niestety byliśmy zmuszeni zmieścić się w określonych ramach czasowych i nie mogliśmy pompować menu do kilkunastu butelek jak to mamy w zwyczaju.
Dlatego do testu wybraliśmy:
- Balvenie 12yo Doublewood
- Glendronach 12yo
- Genfarclas 10yo
- Glenmorangie Lasanta
- Tamdhu 10yo
Niestety za burtą zostały Dalmore i Aberlour. Za takim wyborem nie przemawiały jakieś konkretniejsze argumenty odnośnie jakości tych whisky. Po prostu, zadaliśmy sobie oraz kilku innym osobom pytanie jakie whisky sherrowe powinny się znaleźć w teście i w ten sposób wyłoniliśmy pięć.
Podczas picia z grupą na degustacji niestety znaliśmy kolejność whisky (ktoś musiał nalać i podać). Dodatkowo prezentowaliśmy i opowiadaliśmy nieco o Jerez de la Frontera, więc nie było też miejsca na notatki.
Z ogólnych wrażeń „na jasno” oczywiście, jak dla mnie, wygrał Glendronach, który się jawił jako najbardziej sherrowy, po prostu najkonkretniejszy i w ogóle och, ach i wszystko (eh, to przywiązanie do etykiety i utartej opinii). Bardzo przyjemna była Tamdhu (Aleksander ją chyba nawet cenił wyżej od GD), bardzo koherentna, głęboka, jakościowa, choć niekoniecznie z dużym wpływem sherry. Nadspodziewanie dobrze wypadła Glenmorangie Lasanta, która miała bardzo dużo konkretnego sherry, ale też była dość szorstka i alkoholowa. Balvenie z kolei bardzo gładka, ułożona, z wyraźnymi akcentami beczek po bourbonie. Glenfarclas jednoznacznie wypadł najsłabiej, zdecydowanie za młody, niedoleżakowany, gorzkawy, zielony.
Dodatkowo też wypiliśmy sobie prawie 20-letnie Pedro Ximenez przywiezione przez Aleksandra z Jerez de la Frontera.
Oczywiście w tej części ważniejsza była opinia uczestników, a po zliczeniu średniej z głosowania wyglądała ona tak
Wyniki testu wg panelu:
-
Tamdhu 10yo
-
Glendronach 12yo
-
Glenmorangie Lasanta
-
Balvenie 12yo Doublewood
-
Glenfarclas 10yo
–
Czas na drugą degustację na spokojnie, w zaciszu domowym. Sierotka nalała, kolejność była inna niż na degustacji.
Do drugiej próby podchodziłem z konkretnymi założeniami aby możliwie uczciwie oceniać, nie próbować zgadywać whisky, nie ustawiać sobie spodziewanych faworytów, a jedynie skupić się na faktycznej jakości i na tym co jest najważniejsze.
A co jest najważniejsze w whisky z beczek po sherry?
No sherry.
Mamy w końcu do czynienia z podstawkami, więc nie ma się co silić na szukanie większej głębi, warstw, wieku.
Wygrywa ten, kto da więcej solidnej beki po ciemnym sherry.
Kolejność zgodna z numerami na kieliszkach
–
Glenmorangie Lasanta, OB, 43%
Nos: Przyjemny. Jest sherry, raczej wytrawne, lekko popiołowe, ale nawet takie mięsiste i soczyste. Rodzynki, śliwki, dżemy. Jest nutka prochu, popiołu, siareczki, żeliwa, ale jest to skontrowane przez owocowość i tę dżemowość.
Smak: Charakterny i z zadziorem. Jest sporo wytrawnego sherry oloroso, popiołu, gorzkiego kakao, suszonych śliwek. Trochę daje o sobie znać alkohol. W tle jakieś rodzynki, suszone ciemne owoce, żurawina, jarzębina.
Finisz: wytrawny, sherry, popiół, śliwka suszona.
Wnioski: charakterne, jebitne, trochę nawet wulgarne, ale tutaj po prostu jest najwięcej wpływu sherry ze wszystkich testowanych. Profil iście Glendronachowy, a to wcale nie Glendronach. Jest ostrawo-prochowo-siarkowo, ale też jest sporo porządnego, całkiem głębokiego oloroso. Chyba jednak wyższa moc zrobiła tutaj robotę. Dla wielbicieli łagodniejszych klimatów, balansu i elegancji ta whisky może być trochę za bardzo.
Tamdhu 10yo, OB, 43%
Nos: Krem, wanilia, sherry moscatel, cytrusy, biszkopty, zest z limonki, trochę suszonej moreli, może nawet śliwki. Zapach zrównoważony, elegancki. Choć nie intensywny, to nawet skomplikowany jak na podstawkę. Czuć jakość.
Smak: łagodnik, bardzo gładki, słodowy; wanilia, miodek, słód, dopiero potem trochę owocków, oranżadki musujące, suszone jasne owoce, cream soda, jakieś jaśniejsze sherry. Dalej niestety wkrada się jakaś nuta nieprzyjemnej goryczy i szorstkości, która po chwili przechodzi, ale niestety psuje bardzo dobre wrażenie.
Finisz: słód, miód, jasne owoce
Wnioski: dużo sherry tutaj nie ma, raczej uzupełnia całość. Bardzo przyjemna kompozycja, elegancja i po prostu czuć jakość. Niestety bardzo uderzyła mnie ta gorzka nuta i strasznie się na niej zafiksowałem, co dość boleśnie się odbiło na pozycję tej whisky w moim rankingu. Tamdhu to niezła whisky jednak ta gorzka nuta i mało sherry w sherry nie pozwalają jej zająć wyższej lokaty.
Balvenie 12yo Doublewood, OB, 40%
Nos: napój winogronowy, tanie cream sherry, ewentualnie jakaś tania malaga, fioletowe zozole. W tle jakieś rodzynki, wanilia, kurz, siano, słód, miód. Mimo pewnej dozy takiego chemicznego owocowego aromatu jest całkiem dobrze i dość intensywnie.
Smak: Przyjemny, słodkawy, bez wad, trochę wodnisty, ale nie aż tak jak poprzednia whisky. Sherry jest tutaj nie za dużo, ale jest. Są jakieś nutki likierowe, rozwodniony sok z malin, niedosuszone rodzynki, ale bardziej to miód, wanilia i nuty charakterystyczne dla bourbonu. Dalej robi się trochę lepiej, smak trochę wytrawnieje, kakao, nawet trochę oloroso.
Finisz: całkiem przyjemny, likierowy, wytrawne sherry i kakao.
Wnioski: Whisky przyjemna, gładka, dość skomplikowana, dość sherrowa, bez wad. No taka średnia we wszystkim i taka też jej lokata. Oprócz tych lekko cukierkowych nut w zapachu nie wyróżnia jej nic ani na plus ani na minus. zasłużony środek skali.
Glendronach 12yo, OB, 43%
Nos: Aromat dość leniwy, słodki, waniliowy, kremowy na początku. Rozwija się w suszone owoce, morele, mirabelki, figi, trochę śliwy i rodzynek. Są te porządne nuty sherry, ale jednak przewaga tych jaśniejszych soczystych owoców. Bardziej są te jaśniejsze sherry, w typie Amontillado, ale to wciąż sherry (i to dobre). Czuć jakość.
Smak: Smak słodki, dość pełny, kremowy, cream sherry lub medium. Jest zaznaczona kwasowość. Jest trochę paluszków, nut słodowych, crossainty z dżemem. Dalej są jakieś rodzynki, kandyzowany arcydzięgiel, rum, przypalony karmel, kawa.
Finisz: wytrawny, jest więcej sherry oloroso, likier, kawa, popiół.
Wnioski: słodkawy na początku, a potem wytrawny, aromatyczny, sporo owoców, ale jednak czuć niedostatek ciemnego sherry. Sherrowość skręca tutaj w jaśniejszą stronę. Profil jest dość dość skomplikowany, przyjemny, głęboki. Są pewne nuty popiołu, przypalenia, które przywołują starego dobrego GD, ale nie da się ukryć, że chyba w ostatnich latach sporo sherry z Glendronacha jednak uleciało, skoro bardziej Glendronachowa okazała się Glenmo Lasanta. W dalszym ciągu to jednak dostatecznie dużo by uplasować się w czołówce.
Glenfarclas 10yo, OB, 40%
Nos: młodo, czuć świeżość, młody destylat, jabłuszko, gruszka, młode i kiepskie oloroso. W tle jakieś trawy, świeże, surowe drewno. No po prostu młodo i zielono. Dalej kurz, paździerze, słód. Jest nieciekawie.
Smak: młode to i strasznie wodniste, ale nic złego się tutaj nie dzieje. Wejście nie powala, ale z czasem jest trochę lepiej. Jest sherry, ale młode i niedojrzałe. Dalej tostowane drewno, woda z miodem, tani moscatel, sianko. W tle jakieś owoce.
Finisz: siano, młody moscatel, zest.
Wnioski: bardzo młoda whisky z dość słabych beczek. Niby to jedna z młodszych whisky w zestawienie, ale jednak dwa lata nie powinny robić aż takiej różnicy. Wpływ sherry jest także dyskusyjny. Czuć tutaj oloroso, ale ewidentnie jest to młode i kostropate wino jakim się teraz masowo traktuje beczki dla whisky. W sumie to w końcu najniższa moc, najmłodsza whisky.
Wyniki Testu wg zinnejbeczki.com:
-
Glenmorangie Lasanta
-
Glendronach 12yo
-
Balvenie 12yo Doublewood
-
Tamdhu 10yo
-
Glenfarclas 10yo
Wnioski?
Zwycięzca jednak nie jest jednogłośny. Grupa wskazała na Tamdhu 10yo. Jest to whisky bardzo uniwersalna, pokazująca jakość, balans, elegancję, dobry sznyt. Pewnie dlatego przypadła do gustu większości. Nie ma tutaj wad, nie ma agresywnych nut, a jest wysoka jakość, aktywne beczki, gładkość, kremowość. Nie ma tu jednak też za dużo sherry, co dla mnie było bardzo rażące. Dlatego nasz wybór okazał się być inny. W naszym drugim podejściu wygrała Glenmorangie Lasanta. Było to dla mnie dość niespodziewane, bo przy odkrytych kartach plasowałem ją w okolicy trzeciego miejsca, tak jak grupa. Gdzieś w głowie zakodowaliśmy sobie Glenmorangie jako whisky trochę nijakie, gładkie, mało charakterne. Trzeba wziąć na to poprawkę podczas nadchodzącego dużego przeglądu Glenmorangie. Lasanta okazała się być whisky oferującą najwięcej sherry, w tej najciemniejszej i najbardziej charakternej odsłonie. Jest proch, popiół, kakao. Jak już wcześniej wspomniałem, okazała się bardziej glendronachowa niż Glendronach. Część panelu mogła ją odrzucić ze względu na alkohol i ostry charakter, stąd może to trzecie miejsce w grupie.
Na drugim miejscu w obu przypadkach uplasował się Glendronach. Niby bardzo wysoko, ale jakoś wszyscy się spodziewali, że zje rywalizację w przedbiegach. Dalej jest to whisky dobra, oferująca dużo sherry i dużo jakości ogólnie, ale jednak ten ogólnorynkowy trend zjazdu jakościowego dotyka też GD. Nie jest to raczej wina Brown Forman, bo to dawało się zauważyć przy starszych edycjach już wcześniej.
Dalej mamy Balvenie, whisky bez wad i też bez konretnych wyróżników. Nie ma tutaj specjalnych punktów zaczepienia i też nikt specjalnie się na niej nie skupiał. Jest bardzo gładka, z dominującym jednak profilem bourbonowym.
Absolutna zgodność wszystkich ze wszystkimi (wszyscy w panelu i my obydwa razy) zapanowała gdy przyszło do obsadzenia miejsca ostatniego. Ono niestety przypadło dla whisky Glenfarclas. Podstawka z porządnej i szanowanej destylarni pokazała wręcz przeraźliwą młodość i mało aktywne beczki. Jest zielono, młoda whisky z wpływem jeszcze młodszego oloroso.
–
Niebawem będziecie się mogli na naszym blogu spodziewać więcej materiałów o sherry. Będą wizyty w bodegach, degustacje starych sherry i brandy de jerez. Stay tuned.
–
Za pomoc w realizacji dziękujemy sklepowi Singlemalt.pl