Czasem pijąc dobrego imperialnego stouta, który był leżakowany z płatkami zastanawiam się jaki to byłby kosmos gdyby leżakował w beczce. W Końcu mam to samo piwo w dwóch wersjach i mogę się przekonać. Zapraszam na test Brokreacja Gravedigger – Beczka vs Płatki.
Na pozór wydawałoby się, że beczka jest zawsze lepsza, że prawdziwe, szlachetne drewno zapewni odpowiednią wielowymiarowość trunku, złożoność nut i odpowiednie utlenienie i „uleżenie” materiału. Trochę już naświetliłem sprawę przy okazji artykułu „Nie wszystko beczka co się świeci”.
Teraz za sprawą browaru Brokreacja przyszedł czas żeby to sprawdzić. Browar wypuścił ich flagowego RISa Gravedigger w trzech wersjach: nieleżakowanej, leżakowanej z płatkami dębowymi i leżakowanej w beczce. Postanowiłem się zaopatrzyć w wersje leżakowane w beczce i na płatkach.
Postanowiłem jeszcze przed testem zasięgnąć opinii znajomego eksperta od beczek, leżakowania i robienia alkoholi starzonych, dobrze znanego w pewnych kręgach Hobbysty. Zwrócił mi on uwagę, że ze względu na krótszy czas leżakowania i niższą moc leżakowanie piwa przebiega trochę inaczej niż leżakowanie destylatów. W związku z tym można się spodziewać, że:
- będzie więcej ekstrakcji (wypłukiwania związków z beczki), a mniej lub w ogóle nie będzie estryfikacji (reakcji, głównie utlenienia)
- woda wypłukuje więcej tanin niż etanol, więc stosunkowo słabe piwo (w stosunku do whisky) będzie bardziej taniczne
- Płatki są najczęściej robione z całych zmielonych beczek, więc jeżeli nie były moczone dodatkowo to będą przekazywać mniej smaku alkoholu, który był w beczce, a więcej tanin surowego drewna
- Płatki zapewnią większy kontakt z drewnem w krótkim okresie, więc piwo leżakowane na płatkach może być intensywniejsze
- Płatki są jeszcze dodatkowo tostowane, więc można się spodziewać intensywniejszych arumatów palonych, ale spłycenia wszystkiego innego.
W teorii wychodzi na to, że płatki dębowe wcale nie muszą być gorsze. W krótkim okresie piwo może być nie gorsze od leżakowanego w beczce, a wręcz aromat i smak mogą być intensywniejsze. Oczywiście może się to odbywać kosztem utlenienia.
W grę też wchodzi sporo niewiadomych, bo nie wiemy jakie płatki były użyte do tego piwa i jak były przygotowane, a i w przypadku wersji beczkowej wiemy tylko, że jest to blend z beczek po winie, whisky ( chyba Slyrs) i brandy. Nie wiemy jak beczki były obrabiane, jakie konretnie alkohole w nich były, ani co były wcześniej w tych beczkach.
Brokreacja Gravedigger, płatki dębowe, 24°, 10,3%
Ocena: 6/10
Brokreacja Gravedigger, blend BA, 24°, 10,3%
Ocena : 6/10
Podsumowując można powiedzieć, że sprawdziły się w większości założenia i przewidywania. Przede wszystkim Gravedigger w obu wersjach nie jest jakimś oszałamiającym piwem, które wyrywa z kapci. Nie jest ani super mocny, ani długo leżakowany, ani bardzo skomplikowany. Jest po prostu dobry. Dlatego też różnice pomiędzy wersjami nie wpływały w zdecydowany sposób na ocenę końcową. Skłaniałbym się jednak ku minimalnej przewadze beczki, ale jest to różnica poniżej 0,5 pkt. Wersja na płatkach okazała się intensywniejsza w smaku, trochę bardziej palona i bardziej taniczna. Wersja beczkowa była bardziej utleniona i wyleżana, ale jakakolwiek głębia, czy nuty piwnicy były tutaj śladowe.
Czy mam jakieś ogólne wnioski? Nie wiem. Na pewno na leżakowaniu w beczce najbardziej zyskują piwa najlepsze, najintensywniejsze i najmocniejsze, a z kolei totalnego kwasiżura i selera nie uratują nawet najlepsze beczki (tak, wiem, że odkryłem Amerykę w konserwach). Płatki z kolei mogą dać efekt wcale nie gorszy, choć ponad pewien poziom się po prostu nie wzbiją i koniec.
