W ostatnim miesiącu nasz blog nie obfitował w piwne wpisy; właściwie jedynym ciekawym zestawieniem okazało się porównanie koźlaka lodowego z Pinty z Eisbockiem ze Schneider’s Brau. Wkrótce się to jednak zmieni…… na dniach przeprowadzimy trzecią część naszego przeglądu porterów bałtyckich (poprzednie do znalezienia tutaj, oraz tutaj), a jeszcze przed tym szósta już edycja warszawskiego festiwalu piwa, na której z pewnością pojawią się kolejne ciekawe rzeczy do spróbowania. Wracając jednak do niniejszego przeglądu: oto zestawienie notatek z piw bardziej i mniej bieżących, potencjalnie degustacyjnych, spróbowanych przez nas w marcu.
Na początek nieśmiertelna klasyka, a więc barley wine w interpretacji Pracowni Piwa.
Pracownia Piwa, Mr. Hard
24°; %; cena – 20zł (za 0,33l)
Nos: czysty profil barley wine. Mocna słodowość, rodzynki, karmel, chleb razowy, zboże, brązowy cukier, lekka chmielowa ziołowość.
Smak: porządna pełnia, gęstość. Karmelowo-krówkowa baza, biszkopty, pieprz, delikatne alkoholowe szczypanie na języku. Dobre, klasowe bw.
Finisz: alkoholowo-chmielowa goryczka.
Wnioski: dobre bw. Dosyć mocna gorycz balansuje potężną, wręcz zalepiającą słodycz. Z początku wydaje się, że jest tu aż za słodko. Tak więc jest dobry balans i po prostu jest smacznie.
Ocena: 5,5/10
Teraz przechodzimy już do piw bardziej współczesnych nazwijmy to…
Browar Jana, Oktavio Barrel Aged
24°; %; cena – 20zł (za 0,33L)
Nos: no pachnie jak flanders red ale. Trochę zdziczało w beczce. Jeżyny, acetony, dzikie jagody. Dzika strona jednak nie dominuje i pod spodem można doszukać się płatków śniadaniowych, batoników zbożowych, owsianki.
Smak: w smaku już bardziej czuć quadrupel jako bazę, z jego karmelowością, estrami i gładkością, któremu wtóruje solidny, beczkowo-dziki akcent. Leśne owoce, drożdże, wanilia. Fajnie pełne i odpowiednio wysycone.
Finisz: musujący, zbożowy, jeżynowy, z delikatnymi posmakami od alkoholu.
Wnioski: przypominał trochę opisywanego już wcześniej Cuvee Barrique ze Schneider Brau. Warty spróbowania, tym bardziej że zapewne pojawi się na WFP.
Ocena: 5,5/10
Antybrowar, Antymateria
22°; 9,2%; cena – 8zł (za 0,33L)
Nos: gładki, pełny, gryczany z alkoholową nutą. Dosyć mocna, gryząca, trawiasto-ziołowa nuta zapowiada agresywne chmielenie.
Smak: zgodnie z przypuszczeniami mocno gorzki i chmielowy, ale jednocześnie pełny i gładki (i to mimo tylko 22*). Jest ulepkowatość, nawet namiastka likierowości (która prawdopodobnie rozwinęłaby się na leżaku). Niepotrzebna jest natomiast ta wysoka gorycz, gdyż odpowiednia grubość smaku wytwarza już wrażenie imperialności.
Finisz: trawiasta, nachalna gorycz, gorzka czekolada, kawa, ziemistość, likier Kahlua, amaretto, mocna paloność.
Wnioski: już jest bardzo ok, a potencjał na leżak wydaje się ogromny. Jest dużo ciała, spodziewam pojawienia się potężnej likierowości, z którą ugładzona, trochę za wysoka obecnie gorycz będzie pewnie bardzo fajnie współgrać. W dodatku niska cena i szeroka dostępność – czego chcieć więcej? Kilka butelek poszło już do mojej piwniczki i wam polecam zrobić to samo.
Ocena: 5,5/10
Jan Olbracht, Kord Brandy BA
26°; 11,2%; cena – 25zł (za 0,33L)
Nos: dziwna dusząca kiszonka, mnóstwo siarki, zwilgotniałe drewno, marmolady truskawkowe i żurawinowe, szczypta alkoholu. Kiszona kapusta, zupa warzywna, mieszanka studencka. Dziwaczny. Wysilając się, na drugim planie można też znaleźć nuty winne, oraz takie przypominające kiepskiej jakości brandy.
Smak: mocny, gęsty, pojawia się beczka, która wniosła mnóstwo kwaśnych akcentów leśnych owoców. Nie jest to jednak skwaśnienie dzikie, jak w Oktavio. Zapałki, tostowane drewno, tani napoleon. Na początku bardzo intensywne w smaku, z czasem zaczynają dominować maliny, oraz czerwone porzecki. Nagazowanie w punkt. Dobre, bardzo bogate piwo, choć nie wszystkie nuty mi tu odpowiadają.
Finisz: po owocowo pełnym smaku, w finiszu dominują drewniane taniny, umiarkowana chmielowa gorycz, oraz nieco pieprzu, oraz alkoholu.
Wnioski: smaczne, ciekawe i złożone piwo, ale też z bardzo dziwnymi nutami, zwłaszcza w zapachu.
Ocena: 6/10
Hoppin’ Frog, Rocky Mountain D.O.R.I.S
27°; 10,5%; cena – 115zł (za 0,66L)
Nos: gładka czekolada poprzetykana gładkimi nutami beczkowymi. Dmuchany ryż w czekoladzie, kakaowe płatki śniadaniowe, pumpernikiel, murzynek, ciasteczka pieguski. Tak właśnie powinno pachnieć Cocoa Psycho opisywane miesiąc temu! Czekolada, kakao i jeszcze więcej czekolady. W tle owsiana gładkość. Beczka jest, ale niewiele; wnosi do tego piwa właściwie tylko jeszcze większą aksamitność i słodycz – brak tu posmaków burbonowych, cierpkich tanin, czy acetonów.
Smak: znakomity, wyklejający, bardzo czekoladowo gorzki. Naprawdę potężna gorycz balansowana jest przez mnóstwo akordów czekoladowych. Dużo ciała, kremowa gładkość. W pewnym momencie bardziej dominuje umiarkowana słodycz, ale z czasem profil zmienia się na turbo kakaowo gorzki z popiołowym akcentem.
Finisz: ależ długi. Maryensztadt Projekt 30 i odyseja 2028 zdetronizowane 😉 Czekolada 99%, po pół minuty pojawia się nieco nut chmielowych z klasyczną ziołowością. Ciągnie się i trwa w nieskończoność.
Wnioski: cudownie głęboki i bogaty smak, wspaniały finisz. Prawdopodobnie najlepsze piwo jakie piłem od początku roku. Mimo że leżakowane w beczce, nie jest ona dominująca. Tylko gdyby nie ta cena…
Ocena: 8,5/10
Artezan, Preparat ze śliwkami Bourbon BA
22°; 9%; cena – 25zł (za0,3L)
Nos: dominuje kwaskowa śliwka. Dalej rodzynki, likier śliwkowy, nieco schlenkerlowej wędzonki. No nie powala złożonością.
Smak: do wędzonki typu „Schlenkerla” dochodzi wędzonka gumowa – dętki rowerowe, sparciałe materace, chińskie trampki. Do tego mnóstwo kwaśnej śliwki, sporo gazu. Ogólnie fajne, ale bez szału. Wolę chyba Preparat BA bez śliwek.
Finisz: opony, szynka, śliwki. Co za zaskoczenie.
Wnioski: piwo smaczne, ale nie zaskakujące złożonością. Po manii IPA w 2014, w następnych latach był szał kwasów, chmieli australijskich, wędzonek, kiepskich risów. Początek 2017 przywitaliśmy wzmożonym zainteresowaniem mętnym IPA, oraz, po sukcesie Prunum, dodawaniem śliwek do wszystkiego.
Ocena: 6/10
Hmm, jak na razie poziom jest zaskakująco wysoki. Dla balansu wypada więc przerzucić się na nasze ulubione american barley wine 😉
AleBrowar, Hard Bride
24°; 9,8%; cena – 10zł
Nos: mierna i jałowa słodowa podbudowa z tyłu. Na przedzie z kolei świeża, lecz nieprzyjemna chmielowość. Bez balansu, maślanka, tektura, pieprz, czosnek, tanie cukierki owocowe i werthers original.
Smak: nieprzyjemna i zalegająca gorycz, zioła, chinina, gotowane jaja, cebula, siarka. Z czasem staje się nieco bardziej kremowe, pojawiają się posmaki kwiatowe, ale w takim sztucznym wydaniu. Ostre, pikantne i absolutnie niezbalansowane.
Finisz: mocarna, tępa, nijaka gorycz. Nieprzyjemnie, cukierkowo.
Wnioski: z barley wine nie ma to coś nic wspólnego. Jest to triple IPA i to w bardzo cienkim wydaniu. Obrzydliwa, siarkowo-łodygowa gorycz kryje bardzo mizerną słodową podbudowę. Absolutna granica pijalności i jedno z najgorszych piw, z jakimi miałem nieprzyjemność obcować w tym roku. To już chyba nawet kiblowy Black Boss porter był lepszy. Jest to o tyle dziwne, że piłem to piwo kilka razy wcześniej i zapamiętałem je jako „niezłe”. Tu jednak zraziłem się mocno. Zapomniałem zapisać datę przydatności, ale była dość odległa.
Ocena: 1,5/10
Raduga, Big Sleep
24°; 10,5%; cena – 8zł (za 0,33L)
Nos: no, jest sporo lepiej, choć być może dlatego, że piwo zbliża się do swojego terminu przydatności. Nie ma obskurnej chmielowości, dominuje gęsty, ciężki charakter słodowy, który jednak nie muli – dalej sprawia wrażenie rześkiego. Owsianka, rum, biały chleb. Jest on przełamany nutą chemicznej kostki toaletowej, tanich cukierków o smaku czerwonych owoców, lasu iglastego. Od biedy ujdzie.
Smak: z początku płynna kontynuacja zapachu. Gęsto, nawet coś się dzieje jeśli chodzi o warstwowość, ale szybko owe coś umiera; pojawiają się posmaki tekturowe, gryczane i nieco żywiczno-acetonowo-owocowych, a następnie wchodzi totalnie niezbalansowana i nieprzyjemna gorycz. Tonik, łodygi, wosk z uszu. Błe.
Finisz: gorzko. Turbo gorzko. Lubię IPA, ale jednak jeśli kupuję barley wine to po to, żeby poczuć bogactwo smaku i wielowarstwowość, którą ten styl potrafi osiągnąć; a nie monotonną i nudną jak flaki z olejem gorycz tłumiącą wszystko inne.
Wnioski: dlaczego ja to sobie robię? Doskonale wiem jaki będzie efekt, a mimo to wciąż kupuję te american barley wine od polskich kraftowców licząc, że dostanę to co stoi w stylu – barley wine. Nie polecam.
Ocena: 2,5/10
Cóż tendencja jest zwyżkowa, więc jedziemy za ciosem z kolejnym abw. Czy raczej aww – american wheat wine. Wersja podstawowa i porównawczo wersja leżakowana w beczce po hiszpańskim winie tempranillo (była już opisywana tutaj). Zastanawia minimalna różnica w cenie między obydwiema wersjami.
Brokreacja, Cup Cake vs Wine Cake
24°; 11%; cena – 18zł za wersję zwykłą i 19zł za wersję BA (za 0,33L)
Nos: no, w końcu! O wiele lepiej zbalansowane, bez jebnięcia w nos amerykańskim chmielem. Jest on wyczuwalny, ale znajduje się na drugim planie. Ciasteczka zbożowe, żwirek dla kota, mokra ziemia, jakieś delikatne nuty kartonowe. // Wersja beczkowa tak samo delikatna i trzeba się mocno wwąchiwać, natomiast złożoność jest nieporównywalnie większa. Bita śmietana, owocowe galaretki, napój aloesowy, wypieki, marmolady, kruszonka z ciasta.
Smak: trochę jednak za głęboko odfermentowane, przez co straciło na swojej złożoności. Mimo wszystko, wciąż bardzo pijalne i owych 11% nie czuć. Pochwalam goryczkę wynoszącą 50 IBU, właściwą barley wine’om. Bardzo przyjemne, pijalne, nic nie odrzuca tak jak w poprzednich dwóch, ale warstwowość i bogactwo smaku są mizerne. // wersja beczkowa nabrała wspaniałej kremowości, przesiąknęła winnymi posmakami i utleniła się w bardzo przyjemny sposób. Kremowe, likierowe; dominują leśne owoce, oraz bakalie. Deserowo, ale też rześko, pijalnie, degustacyjnie. Do bardziej szczegółowej notki, odsyłam do linku powyżej.
Finisz: goryczka narasta, ziarnistość, łodygi. Długi, ale mało ciekawy. // W BA podobnie długi, ale o wiele ciekawszy. Beczkowa gładkość jest uzupełniana posmakami winnymi, drewnianymi, chmielowymi i owocowymi.
Wnioski: zwykłe dupy nie urywa, ale poprzednie abw pozostawiło daleeeeeko w tyle. O ile zwykłą wersję można sobie darować, natomiast beczkowa jest zdecydowanie godna polecenia. Na pewno jeszcze się zaopatrzę w butelczynę, czy dwie.
Ocena: 4,5/10 wersja zwykła; 6,5/10 wersja Tempranillo BA
Artezan, Chateau 2017
17°; 7%; cena – 35zł (za 0,33L)
Nos: dużo kwaśnych czerwonych owoców, nuty beczkowe i utlenione. Czereśnie, żurawina, marmolady owocowe, cierpkie śliwki, taniny.
Smak: nieco zbyt wysokie nasycenie jest moim pierwszym wrażeniem. Dalej właściwie to co w zapachu – powidła śliwkowe, dżemy, kwaśne leśne owoce, drewno (którego jednak po 20 miesięcznym leżakowaniu spodziewał się trochę więcej). Pełny, z kremową fakturą.
Finisz: najlepsza część tego piwa. Długi, dębowy, miseczka truskawek z bitą śmietaną, poziomki, żurawina.
Wnioski: no niezłe, ale jednak nie urywa niczego jak Samiec Alfa. Piwo na pewno dużo lepsze od podstawowego flandersa, Rodenbacha. Czy lepsze od Duchesse de Burgogne? Może odrobinę. Trzeba by porównać 😉
Ocena: 6/10
2Bratanki, Beermageddon Trappist Ale
11%, Cena: 11zł
Ocena: 3/10
AleBrowar, RIS in peace
24°, 9,8%, Cena – 15zł
Ocena: 3,5/10
Piwowarownia, Pożegnanie Korporacji Cherry Wood
24°, 10,3%, cena- 14zł
Ocena: 4/10
Birbant, AX
Ocena: 5,5/10
Inne beczki, Cookie Monster
Ocena: Bez oceny, bo piwo raczej nie degustacyjne
Perun, Braggot
Ocena: 6/10
Raduga, Night Fever
Ocena: 3/10
Fabryka piwa, Serum Veritate
Ocena: 5/10
Olimp, Hypnos
Ocena: 4,5/10
Dr Brew, Old Ale 20
Ocena: 3,5/10
No i jakoś przebrnęliśmy przez kolejny miesiąc. Jak zwykle były wzloty i upadki. W kwietniu na pewno będzie więcej o piwie.
ooo matko boska 😉 ile wy miesięcznie na alkohol wydajecie 😉 ??
Piwo i tak jest śmiesznie tanie przy whisky, ale średnio nie więcej niż porządni palacze na papierosy 😉