W dniach 22-23 kwietnia 2023 odbyła się kolejna już, siódma edycja Whisky & Friends by M&P. Jesteśmy z imprezą od początku, jesteśmy więc i w tym roku. Mamy nowe miejsce, pogoda dopisała, było sporo nowości. Zapraszamy na relację z Whisky & Friends 2023!
To już siódma edycja Whisky & Friends. Czasy kiedy ta impreza była postrzegana jako kameralny festiwalik promocyjny M&P odeszły dawno w zapomnienie. Przez lata skokowo rosła liczba uczestników, doszli wystawcy niezwiązani z M&P, miejscówki zmieniały się na coraz większe i bardziej prestiżowe. Dziś jest to pełnoprawny festiwal, zapewne festiwal nr 4 w kraju pod względem frekwencji i ilości whisky.
Miejsce
W tym roku największą zmianą była nowa miejscówka. Jako że w zeszłorocznej przestrzeni w Norblinie znajduje się już park miniatur dla dzieci, konieczne było znalezienie nowego miejsca. Wybór padł na nadwiślański biurowiec The Tides przy ul. Wioślarskiej. Z zewnątrz budynek prezentuje się bardzo nowocześnie; połamana, pofalowana fasada, duże przeszklenia, gastronomia od strony Wisły w parterze. Budynek wciśnięty pomiędzy Wisłostradę z jednej strony i rzekę z drugiej, szerzej zasłynął ze sporu z miastem Warszawa na temat legalności spożywania alkoholu na bulwarach wiślanych. Krótko mówiąc, zarządcy The Tides prestiżowe biuro i bistro źle się zestawiało z młodzieżą drącą japę i walącą tanie piwo na słynnych „schodkach” tuż obok. Ale my nie o tym dziś. Whisky & Friends ulokowało się na drugim piętrze The Tides dokąd z głównego lobby prowadzi kilka wygodnych wind.
Wnętrze dość surowe, nieco industrialne i przywodzące na myśl zeszłoroczną fabrykę Norblina. Tam była jednak piwnica, tu mamy panoramiczne okna z każdej strony. Przestrzeń ogólnie bardzo wygodna, idealnie skrojona pod takie eventy. Szerokie przejścia, duże przestrzenie przed stoiskami, wystarczające miejsce do przycupnięcia z boku i chwilowego odpoczynku, wyrabiająca wentylacja. W zasadzie jedynie w strefie wejściowej momentami tworzyły się małe zatory. Zdaje się że frekwencja dopisała, bo pustek również nie zauważyliśmy. Ponad 50 stoisk zostało rozmieszczone mądrze – te potencjalnie najbardziej oblegane wypchnięto na obrzeża i zakamarki, z dala od głównego ciągu komunikacyjnego. Komu jeszcze było malo wrażeń, mógł zawsze zjechać piętro niżej i z dramem usiąść na schodkach, jako że sąd w wyżej wymienionym konflikcie opowiedział się jednak po stronie miasta, oraz że pogoda nad wyraz dopisała. Ewentualnie zasiąść w fotelu przed panoramicznym oknem, z którego rozciągał się widok na praski, zielony brzeg, Stadion Narodowy i majestatyczną Wisłę. Na Wiśle można było zresztą czasem dostrzec łódź z napisem Loch Lomond, na której odbywał się masterclass tejże.
Drugą z istotnych zmian jest legendarny już „cennik M&P”. W tym roku wprowadzono dwa stopnie zniżek – regularne dla każdego chętnego, a jeszcze tłustsze przeceny przysługiwały tym którzy festiwal odwiedzili. Naszym zdaniem bardzo dobry ruch, liczymy że na jesiennym salonie będzie on powtórzony.
Whisky
Przejdźmy jednak do tego co najważniejsze. W końcu to nie festiwal „Friends & Whisky”, tylko „Whisky&Friends” 😉 Przyjrzyjmy się więc whisky. Jako że wciąż jest to początek sezonu, na wielu stoiskach nowości i premiery jeszcze nie dojechały, albo w ogóle się nie zabutelkowały. Były jednak i przypadki, których nie zdążyliśmy spróbować na jesiennym Salonie, bądź które wtedy na niego nie zdążyły dojechać. Jedziemy przez stoiska:
Wina
Przewrotnie zaczniemy od win wzmacnianych. To co zwykle zostawialiśmy na sam koniec słusznie przesunęliśmy na pierwszy ogień. Nie tylko coś się uda wyczuć w tym dużo bardziej zwiewnym alkoholu, ale i lepiej kubki smakowe rozgrzać czymś co ma 15-20% niż wlewać w siebie od razu single caski w cs. Dodatkowym przyczynkiem do potraktowania na tym wydarzeniu win wzmacnianych w specjalny sposób jest przejęcie przez Edrington Group bodeg Real Tesoro i Valdespino. Obawiamy się zniknięcia jej marek z portfolio M&P i premiumizacji na wzór bodegi Fundador. Warto więc rozważyć zwłaszcza nieco starsze amontillado Del Principe i oloroso Almirante. W cenniku mają dobre ceny i na pewno nie omieszkamy z tego skorzystać. Poza tym były próbowane dwie fajne colheity:
Royal Oporto Cohleita 2002 – oczywiście słodkie z nawet sporą dozą jak na wino drewna. Całość łagodna i zbalansowana, ale lubimy kiedy do portowej słodyczy wkrada się nieco więcej taninki.
Barbeito 2009 Tinta Negra – Klasyk Maderka. Granulowana herbata, owoce z puszki, ale i jest też troszkę bodegowego grzybka, rogaliki z owocami, papaja, paluszki z makiem. W racji że to tinta negra to są też pewne cięższe nuty, przeparzone herbaty, taniny, ciemne owoce.
Springbank
Po takim zaostrzeniu apetytów czas na danie główne – whisky. A gdzież indziej w dzisiejszych czasach mielibyśmy zacząć niż w Springbank. Każda edycja po ukazaniu się rozdrapywana jest w oka mgnieniu, by potem pojawić się w sklepach z kilkukrotną przebitką. Podaż ewidentnie tu nie nadąża za popytem. Nawet tak duży podmiot jak sieć M&P whisky Springbank 15yo – będącą bądź co bądź w core range destylarni – na swoje prawie 60 salonów dostaje kilkadziesiąt butelek na kwartał. I bądź tu mądry i sprawiedliwie rozdziel taką ilość. Festiwal to jednak nieco inna bajka, gdzie jest możliwość spróbowania wielu wypustów. Zwłaszcza że ostatnio wyszło kilka dość gorących nowinek:
Kilkerran 8CS Bourbon Cask 55,8% – dość wyraźnie dymny, żeliwny, jest burbon ale na pierwszy plan wysuwa się akcent dymno-torfowy. Ewidentnie młoda whisky, z jednej strony sporo beczki, ale z drugiej też trochę takich zmęczonych pogonowo-żeliwnych motywów. Ambiwalentnie. A: 3,5/10; R: 3/10
Kilkerran 8CS Sherry Cask 57,5% – Jest żeliwo, sherry nawet uczciwe i dojrzałe, choć jest go mało. motywy morskie, mineralne, wrzosy, suszone owoce, rodzyny, czerwone landrynki. A: 4,5/10; R:4/10
Springbank 11yo Local Barley 55,1% – Fajny świeży profil, ukierunkowany na motyw burbonowo-siankowo-miodowy. Miód lipowy, świeże kwiecie, pieczone cytryny, mentole, mineralność, wyraźny ślad morski, peppermint. Dobra whisky, zwarta, koherentna, wyraźna. Wyraźnie młoda, lecz pełna kwiatów, morza i cytrusów. Po poprzednim średnim local barley tu zdecydowana poprawa. A: 5,5/10; R: 5/10
Springbank 10yo PX 55% – Gładki, przyjemny i gruby PX, czyć że dobry i wcale niemłody. Rodzynki, daktyle, duszone czerwone owoce. zadziorność młodej whisky jest tutaj ładnie złagodzona przez PX. W smaku również dobry PX, słodki, gęsty, ale i jest przyzwoita kwasowa konta, co świadczy że ten PX był dobry i wcale nie najmłodszy. Czerwonce owoce, rodzynki, jeżyny, owoce leśne, a nawet zamsze, cygara i ślad skóry, co nieczęsto się zdarza w tak młodej whisky. A:5/10; R:5/10
Glenallachie
Główna perła w koronie M&P, a przynajmniej whisky której możesz po prostu wejść na stronę czy do sklepu i kupić butelkę – nad sytuacją w Springbank spuśćmy już zasłonę milczenia. Billy Walker podobnie jak przy swoich poprzednich destylarniach raczy nas różnymi eksperymentami, o różnym stopniu udania przyznajmy. Na tegorocznym W&F udało się nadrobić spore zaległości w temacie:
Glenallachie 8yo 46% – Jabłko, pestki, suszone owoce, morele, tostowane drewno, szarlotka, mus jabłkowy lub też prażone jabłka. W smaku przyjemne, trochę sherry, trochę bourbon, trochę pieprze i tostowane drewno. Bardzo przyjemny żłopak. A: 3,5/10; R:3,5/10
Glenallachie Cuvee Cask 48% – Jakieś takie niezbyt ciekawe czerwone winko. Owocowy ferment, jabole, patyki, żeliwo. W smaku szorstkie, no jak to europejski dąb, kredowe, jakieś jasne rodzynki, suche babki piaskowe. Pod koniec szorstkie i mulące. A: 2,5/10; R: 2,5/10
Glenallachie Spanish Oak 10yo 48% – Zapach floralny, mocno perfumowy, nawet taki chemicznie i sztucznie estrowy, woda różana, babcine perfumy, dżemy. W smaku to samo, woda różana, herbatka z dzikiej róży, dżemy, mulące powidła, słodowość, lizaki choinkowe, karmele. Trochę przyjemnego zadziorka z europejskiego dębu na koniec. niezłe to R: 3,5/10
Glenallachie Hungarian Oak 7yo – rodzynki, kreda, nieco zadziorka virgin oaka. W smaku z jednej strony fajnie miodowe, z drugiej whisky jest surowa i kostropata. A: 3/10
Glenallachie Scottish Virgin Oak 8yo – w zasadzie taka podstawka z tym surowym, zadziornym wpływem świeżej beczki. Bez dużych zalet ale i kardynalnych wad. Taki typowy średniak na 3/10
Glenallachie 15yo – Niby jest sherry, niby dużo, ale taki profil suchy, opalony, czekoladowo-kawowy bez kontry kwasowej. W smaku i na finiszu jest trochę lepiej, kluje się już coś tego sherry, ale dalej za mało. To dalej dobra whisky, ale była lepsza. A: 4,5/10; R:4/10
Glenallachie Cask Strength batch 9 – dominuje czerwone wino i virgin oak. Oloroso troszkę na finiszu. Do tego dużo pieprzu, tanie dżemy, żużel. Dużo jest tu intensywności, ale przy okazji jest ostro, drapieżnie, średnio przyjemnie. A: 3/10; R: 3,5/10
Glenallachie Cask Strength batch 8 – jakiś taki dziwny acetonowy akcent. W ogóle ta whisky jest jeszcze bardziej konkretna niż batch nr 9. W obie strony. Z jednej trochę fajnego sherry się tu kluje, z drugiej jest jeszcze mocniej gryząca i klejowo-acetonowa. Żywica, skowile, owocowe żelki. Ogólnie rzecz biorąc ten sam poziom. A: 3/10; R: 3,5/10
Murray McDavid
Wiele lat wierciliśmy dziurę w brzuchu Pana Mirosława i Mariusza aby M&P rozpoczęło szerszą współpracę z którymś z niezależnych dystrybutorów. Bardzo się cieszymy, że od kilku edycji portfolio rozszerzyło się o Murray McDavid. Oferta single casków bywa tu dość eklektyczna, acz ostatnio nasze serce skradła seria „podstawek” w wydaniu niezależnym. Każda ukazuje wpływ finiszowania innym rodzajem beczki. I tu oczywiście poziom jest różny, najbardziej polecamy dostępną od jesieni Dailuaine prezentującą beczkę po burbonie. Prostota, klasyka, dobry poziom, a jako wisienka na torcie świetna cena. Obecnie nasz ulubiony daily dram.
MMD Croftengea Marsala – lekko dymna, ale jest wyraźne, kredowe wińsko. Jest też przyjemnie morski akcent, jarzębina, czerwone owoce, whisky tłusta, choć ten torf taki ogólnie mało szlachetny. Dla mnie jest w porządku, Radek się krzywi i wylewa. A: 3,5/10; R: 2/10
MMD Bunnahabhain 2008, 13yo, 50% – Bardzo średnio to pachnie. Landrynki, żelki, czerwone owocki. W smaku ostre, lekko pogonowe, lekko pieprzne i rdzawe. Sama whisky jest w sumie Ok, ale coś tutaj się złego zadziało z tym winem. R: 3/10; A: 4/10
MMD Benrinnes, 14yo, port +PX, 50% – Jest ok, modern sherry i port, ale daje nawet radę. Cukierki pudrowe, może nawet bardziej porto niż sherry. W smaku trochę lepiej, ale i tak szorstkie, alkoholowe i też bardziej porto niż sherry i niestety za drogie w stosunku do jakości. R: 3,5/10
MMD Cult of Islay, 8yo – Młode i jałbkowe, ale czysty profil. Jest to modern refill sherry. W smaku fajne, czyste, choć młode, torf, limonka, owoce, trawa. Niby powinno być źle, ale to jest całkiem smaczne. R: 3,5/10
MMD Linkwood Madeira– dobra podstawka z fajną winną nutą. Słodycz, wanilia, miodki, kreda. A: 3,5/10
MMD Glen Elgin Peated Finish – pieczone cytryny, babka piaskowa, solanka, woda morska, wosk, miodki. Dobra 4/10
Kilchoman
Główne uderzenie Islay w M&P. Poza znanymi już edycjami mamy kilka rokujących nowości, m.in. nowe edycje finiszowa, kolejny batch na Polskę i cask jeszcze z jesieni.
Kilchoman Cognac cask 50% – Taki Kilchoman w CS ale zaokrąglony trochę przez ten koniaczek. Torf, orzeszki, zioła, a ten koniak to tak marginalnie. W smaku podobnie, trochę słodyczy i ślad europejskiego dębu, poza tym to po prostu dobry Kilchoman w 50%. Farma, sianko, suche łajno, torf, orzeszki. AR: 4/10
Klichoman Fino cask 50% – Jest fino, drożdżowe, orzechowe, ale niezbyt floralne. Farma, sianko, orzeszki solone. W smaku pełne, torfowe, siankowe, farma, otręby, ziarno, słód, oscypy, drożdże, nawet jest nutka floru z beki. AR: 4,5/10
Kilchoman Sauternes Small batch PL 2, 49,3% – Słodko, sianowo, curkowo i miodowo, ale w miarę nijako. Trochę owoce , brzoskwinie, morele, ale za mało niestety jest tego soterna. Torf przyjemny, mokry. R: 3/10
Kilchoman Marsala Cask 54,3% – Przyjemna, dymna, gruba i mięsna. Jest winko. W smaku też dobre, słodkie, dymne, rodzynki i czerwone owoce. R: 4/10, A: 4,5/10
Diageo
Udajemy się poza portfolio M&P. W Diageo jako pierwsi w sezonie zjawili się z kilkoma nowinkami. Są to przede wszystkim długo oczekiwane Mortlachy, ale i nie zabrakło JW Blonde ze sprajcikiem 😉
Johnnie Walker BLonde 40% – Delikatna i łagodna whisky, słodka, słodowa, cukrowa. Ze sprajcikiem bardzo dobra. Takie rebujito po szkocku. Bez oceny, to jest do chlania.
Mortlach 12yo 43,4% – Whisky przyjemna, skomponowana i grana. Motywy estrowe, owocowe i floralne. Dopiero po chwili wychodzi jakaś siareczka i peklosól. W smaku jest umami, sos pieprzowy do steków, pieprze ziołowe, Batony musli, short bready, miodki. Jest trochę sherry, owocki, mosto, rodzynki. Potem motywy grillowe, crust na steku, grillowana karkówka. R: 4/10; A:4/10
Mortlach 16yo 43,4% – Przyjemne i gładkie sherry, gładziutkie i eleganckie, aksamitne oloroso, ale są pewne nuty piklowo-acetonowe charakterystyczne bardziej niby dla bourbonów, Sos BBQ. W smaku sos Sherry glaze, vinagre de jerez, glicerynowe oloroso, grzyby mun, sos teryaki, suszone podgrzybki. Jest troszkę owocków, ale to dalej żurawiny i borówy do mięs, cygarowy dymek i sianko. A: 4,5/10; R: 4,5/10
Johnnie Walker King George V – Wyraźnie czuć wiek, jak to w starym blendzie trochę stara whisky o smaku starej whisky, ale tu jest więcej. Notki solne, burbon, trochę sherry. Wszystkiego dużo, ale brak motywu przewodniego. Stare książki, kominki ceglane, morskie powietrze, stare rozcienczone whisky w starym stylu. Amatorom mocnych smaków może przeszkadzać obniżony woltaż, ale mnie jako fanowi whisky gładkich, acz pełnych smaku absolutnie nie. A: 6/10; R: 5/10
Johnnie Walker Blue Label Port Dundas – taka trochę bożonarodzeniowa whisky: suszone owoce, delikatna korzenność, lizaki choinkowe, keks, odstana herbatka. Dalej ananas i brzoskwinie z puchy, zbożowość. Gładka, lekka, stara, ale nie ma tu tyle niuansów co w poprzedniku. Taka trochę whisky dla poważnych koneserów do poważnego koneserowania się. A: 4,5/10
Cladach blended malt 57,1% – Fajne, słód, miód, ale i jakieś lekko perwersyjne (ale przyjemne) motywy ceramiki, gruzu, ceglanych pieców. W smaku pełna, bourbonowa, lekka dymna, ciastka owsiane, zesty cytrusowe, trochę taki zleżały i wysuszony kroki placek. Im dalej tym bardziej pełny, słodowy, gruby, ziarno, tostowane beki, pieczone pomarańcze. R: 5,5/10; A:5/10
Talisker DE Amoroso 2022, 45,8% – Dymek, Bagienko. No jest to medium sherry, wchodzą nawet motywy czerwonych owoców i winiacza. W smaku taliskerowe, ale jednak złagodzone tym blendowanym sherry. A: 3,5/10; R: 4/10
Westward
Jedna z nowości jesiennego salonu na którą się nie zdążyliśmy załapać ostatnio. Single malt, ale ze Stanów, czyli słodowa, ale do beczek jak na bourbon. Sprawdźmy!
Westward Single Malt 45% – Bourbono-whisky, ciepła, przyjemna. Na początku co prawda jakieś dziwne motywy rozgrzanych kitów i plastelin, ale potem już przyjemnie, biszkopty, herbatka, ciasteczka. AR: 3/10
Westward Pinot Noir – czerwone owoce, śliwki, maliny, porzeczki. Taki trochę burbon leżakowany w bardzo intensywnej beczce po porto. W zasadzie dobre robi wrażenie, przyjemnie się pije, ale na dłuższą metę dość płytkie. A: 3,5/10
Westward Cask Strength 62,5% – To samo co w odstawce tylko intensywne, bardziej skoncentrowane i przyjemnie lotne. Mimo tych 62 wchodzi dobrze. Jest lotne, ale dość gładkie. W smaku jak taki lepszy i mniej nachalny bourbon w barrel strength. R: 3,5
Milk & Honey
Bardzo prężnie rozwijająca swe portfolio destylarnia z Izraela. Sympatię Radka zaskarbiła sobie rok temu edycja której motywem przewodnim było Morze Martwe, moją zaś nieco pokraczna, acz urocza whisky leżakowana w beczce po winie z granatu. Destylarnia szczególnie głośna ostatnio, gdyż jej whisky w wersji Sherry cask została okrzyknięta najlepszym single maltem świata na World Whisky Awards. Nie możemy więc tematu nie sprawdzić i się do niego nie ustosunkować.
M&H Sherry cask – No nie jest to najlepsza whisky świata. Sama whisky jest niezła, ale sherry jest takie średnie, modern i patykowe. A: 3,5/10; R:3/10
M&H Tequila Cask 53,2% –Jest tequila, jest zabawa. Mentol, eukaliptus, nuty kwiatowe, białe bzy, magnolie. W smaku podobnie, mentole, kamfory, zioła, białe kwiecie, słody, otręby, ciastka zbożowe. A: 4,5/10; R: 4,5/10
Pojedyncze Butelki
Eklektyczny zestaw whisky wszelakich. Zarówno mamy tu nowinki jak i dobrze znane edycje z lat minionych. Szczególną uwagę zwrócił The Legacy Piotra Dubisza, jako kolejny ciekawy wkład w polską myśl gorzelniczą. Kibicujemy, czekamy na dojrzałe edycje.
Balvenie 14yo Carribean cask 43% – Świeże, owocowe, egzotyczne. Jakieś lekki rumki kolumnowe, motywy floralne, jest też odrobinka jakiegoś szorstkiego virgin oak. W smaku soczyste, tu już bardziej świeże rumy agricole, jasne owoce, zielone melony, delikatne pieprze ziołowe, A: 3,5/10; R: 3/10
Noble Rebel Smoke Symphony, 46% – Młode, szorstkie i żadne. AR: 2/10
Glen Scotia Victoriana, 54,2% – W nosie niezła whisky, Pieczone jabłka, zioła, szarlotka, cynamon, szałwia. W smaku ziołowo-wytrawna i ziarnista. Szałwia, zioła prowansalskie i słód. AR: 4-4,5
Legacy New Make 63,5% – troche masełko i szczypiorek, ale poza tym to całkiem kompetentny new make, floralny, zielony, irlandzki i owocowy. jest nieźle.
Glenmorangie Tale of The Forrest 46% – Dziwna whisky, no coś jak te woreczki zapachowe do szafy albo do auta, słód, miód, cukierki pudrowe, mięta, rumianek. Niestety zapach był lepszy niż smak, bo brakuje tego kwiecia, a profil idzie bardziej w kierunku suszonych ziół, szałwii, lubczyku, oregano. Poza tym słód i ciastka owsiane. Jest OK, no i dodatkowo fajna ciekawostka. R: 3/10, A: 3,5/10
Bushmills 12 Causeway Tequila – A mówiliśmy wam już, że to zajebista whisky jest? Chyba już z 2 albo 3 razy 😉 No to powiemy jeszcze raz, że jeśli ktoś chce nuty dojrzałej Anejo w whisky to AR: 5/10 jak nic!
… & Friends
Było Whisky, czas na Friends. A więc malternatywy. Tak jak zazwyczaj skupiamy się w tym segmencie na winach wzmacnianych i rumach, względnie na burbonach i tequilach, tym razem padło na… calvados! O tyle jest to dziwne, że do calvadosu mamy stosunek raczej jednoznacznie negatywny i nawet te starsze jawiły się nam jako bimber o smaku szmaty. Tu jednak zaciekawiła wersja leżakowana po rumie Caroni. Caroni też nie lubię, ale w końcu dwa minusy dają plusa. Warto więc spróbować. A potem już poszliśmy za ciosem…
Christian Drouin 17yo Caroni Cask, 48,8% – Panie, no gdzie tu jest Calvados? Toż to jest samo Caroni. Nafta, stare pudła, piwnice, zatęchłe komórki. W smaku lekka estrowość, ale przede wszystkim te piwnice, wory ziemniaków, stare sanki, warzywniaki. Jak dla mnie to najlepszy Calvados świata. Gdzieś na drugim planie są te jabca, nieco szmatki, papierówki. A: 4,5/10; R: 4,5/10
Christian Drouin 14yo, Long Pond Cask, 45% – Calvadosowe jabłuszka całkiem fajnie przeplatają się z estrowymi nutami long ponda. Guma, materac i zielone jabłuszka. Perwersyjne i śmieszne. A: 3,5/10; R: 3/10
Christian Drouin Les Millesimes 2002, 42% – słodki, pełny calvados, lekko jedynie szmatkowy. Ogólnie pozytywny. Pestki, obierki z jabłek, papierówki, jakiś wpływ dębiny. No taki lepszy calvados. A: 2,5/10
Podsumowanie
Kolejne Whisky&Friends przeszło do historii. Do historii nie przeszedł jednak jeszcze cennik, wciąż można zaopatrzyć się w butelki po tłustych rabatach. Sami skorzystaliśmy, przyjaciołom polecamy. Największą zmianą jest miejsce. Bardzo się nam w The Tides podobało, liczymy że docelowo Whisky & Friends tu zostanie. Nie jest to miejscówka skrojona pod największe imprezy typu WLW, ale tę dźwignęła idealnie. Jak co edycję było kilka głośnych nowości, jak i cichych perełek. Stoisk z winem wzmacnianym, burbonami, rumami jest już trochę, zaś jeśli chodzi o whisky daje się zauważyć poszukiwanie nowych, ciekawych destylarni raczej w szerokim świecie niż w wyeksploatowanej Szkocji. Tak ze swojej strony byśmy chcieli jeszcze jakieś stoisko z porządną tequilą i jeszcze z jedną bodegę sherry. Za jeszcze jednego niezależego dystrybutora też się nie obrazimy. Jak zwykle nie udało się podejść wszędzie i spróbować wszystkiego, więc na sam koniec aby czynnie wyrazić i swoje zdanie w sporze The Tides vs Miasto Warszawa, ostatniego drama spożyliśmy pod chmurką, na schodkach. Do zobaczenia jesienią na Salonie M&P, a z Whisky&Friends widzimy się w 2024.