Przegląd trzech wersji najlepszego polskiego risa, Samca Alfa. Poza klasyczną wersją Bourbon BA, pijemy blend z beczek po burbonie i po rumie, a także wersję po torfowym Laphroaigu.
Takiego artykułu miało w ogóle nie być, gdyż na naszych łamach nie robimy w ogóle wpisów poświęconych degustacji jednego piwa. Uważamy je za „zapychacze”, mało na dłuższą metę wnoszące. Tu jednak zrobimy wyjątek, gdyż po pierwsze, mowa o kolejnej odsłonie najlepszego polskiego risa; po drugie, są aż trzy wersje tego piwa, a po trzecie okazały się to rzeczy na tyle dobre, że warto je promować.
Klasycznie już, premiera odbyła się w warszawskiej knajpie Artezana. Klasycznie też, ustawiła się kolejka jak po mięso za komuny. Następnym razem, zamiast zacząć rozlewanie o 20, przez co kolejka szła bardzo powoli, proponowalibyśmy nalewać kilkanaście minut wcześniej i później tylko wydawać już gotowe zestawy.
I dla porządku, co to były za 3 wersje Samca? Poza klasyczną, a więc leżakowaną w beczkach po burbonie (i ta będzie w styczniu dostępna w butelkach), podpięto blend z beczek po rumie i burbonie, a także wersję z beczki po Laphroaigu (na którą z racji naszych zainteresowań najbardziej ostrzyliśmy sobie zęby).
Ocena: 8,5/10
Ocena: 7/10
Artezan, Samiec Alfa 2017 Laphroaig BA
Wnioski: łojezu, piwo o smaku lafroja. Ale to nie wszystko, bo pod tym jest jeszcze bardzo dobry ris. Na koniec roku mamy jakiś wysyp rzeczy wyrywających z butów. Po Widawie Jamaican Rum BA, mamy kolejne wybitne piwo. Ba, jest to najlepsze piwo jakie piliśmy w tym roku. Tak, to jedna z tych rzeczy za które warto płacić i jeszcze dziękować że biorą pieniądze.
Ocena: 9/10*
* – pierwsza dziewiątka wystawiona na tym blogu w 2017 😉