Salon M&P. Szczęśliwa, trzynasta edycja. Zapraszamy na relację.

Jesienna kampania festiwalowa w pełni, pandemiczne obostrzenia odeszły w zasadzie w zapomnienie. Wszystkie duże festiwale wracają z kolejną edycją, a pozostałe miejsce w kalendarzu wypełniają kameralne eventy. Wraca i stary, dobry salon. Pierwsza impreza w Polsce będąca festiwalem whisky, która jednak nigdy nie aspirowała do tego miana. Z założenia wydarzenie mające być prezentacją i promocją marek będących w portfolio M&P, z czasem rozrosło się do dwudniowej, biletowanej imprezy.

13.

Lokacja jak i forma jest już stała od kilku edycji, toteż nie ma sensu po raz n-ty opisywać tego samego. Klimatyczna forteca, wina w pierwszy dzień i alkohole mocne w dzień drugi, wreszcie legendarny cennik ze zniżkami. Z takich ważniejszych zmian to salon dochrapał się w końcu własnych masterclassów. Zamiast tego, zapraszamy jak zawsze na rajd po stoiskach w poszukiwaniu nowości.

 

Glenallachie

Po przejęciu trio destylarni Glendronach-Benriach-Glenglassaugh przez Brown-Forman, a także przy wysoce niewystarczającej podaży whisky ze Springbank, w M&P pojawiła się potrzeba znalezienia nowej, najważniejszej marki whisky. Dziś można już powiedzieć, że na dobre w tym miejscu rozsiadła się Glenallachie. Ten sam facet za sterami co dawniej w Glendronachu, podobna polityka to i wiadomo czego się mniej więcej spodziewać: początkowe bardzo dobre podstawki, ciemna wersja 21yo, dobrze przyjęte pierwsze wydania single cask. Poza świeżym batchem single casków (ale takim naprawdę jeszcze ciepłym, wleciał do Polski na kilka godzin przed salonem), szczególną gratką była nowa edycja dla M&P z beczki po oloroso, a wisienką na torcie kolejna nowinka – 4 letnia „future”: whisky torfowa zrobiona od początku do końca już za rządów Billy’ego Walkera. Spróbujmy:

White Heather 15yo 46%: Dobre, highlandowe i pełne. Miód, wrzos, słód. Pod koniec trochę pikantne, zbożowe, ale dalej pełne i uczciwe. R: 4/10

Glenallachie 2009 58,9% Sauternes Cask M&P cask collection: No jak Sauternes. Lekkie miody, kwiecie, estry, jasne owoce, owoce z puszki, sałatka owocowa, tokaje, eisweiny, soterny. W smaku gładkie, słodkie, soczyste, przyjemnie owocowe, słód, ciastka, ale też pod koniec trochę młodości, białe pieprze, przyprawy AR: 4,5/10

Glenallachie 2007 58,3% Oloroso M&P cask collection: No jest trochę modern w zapachu, ale jest nieźle. Młode sherry, trochę ciemnych owoców, rodzynek, jakieś figi. W smaku wytrawne oloroso, naftka, trochę ostrawe, harde i grube jak to Glenallachie. Na końcu jakiś ślad słodyczy, słodu i olorosowej glicerynowej gładkości. A: 6/10, R: 5,5/10

Glenallachie 2008 58,1% Chinquapin Cask M&P cask collection: Przypalone, mocno tostowane, karmel, kakao, coś jakby nutka trawy żubrowej, przyprawy, kurkuma, kmin. W smaku bardzo słodkie, cukrowe, coś jak hiszpańskie kolumnowe rumy, herbatka z cukrem, biszkopty, kandyzowany arcydzięgiel R: 5/10, A:4,5/10

Glenallachie 2000 batch 5, 56,6% Moscatel Cask: Trochę słodyczy, ciastka owsiane, wióry, trochę dębiny. W smaku bardzo słodkiej, cukrowe, winne, słodkie białe wino, jest też delikatna kwasowa kontra. To chyba jakiś niewzmacniany moscatel. A: 4,5/10 R:4/10

Glenallachie 2011 58,6% batch 5, Ruby port cask: Poziomki, oranżada musująca, tani dżem truskawkowy, naleśniki, trochę patyki. W smaku mocno szorstkie i alkoholowe. Nalewka na drzazgach, gorzała, patyki tanie dżemy, cukierki pudrowe rozpuszczone w wódzie. Słabizna. A: 2,5/10 R: 2/10

Glenallachie 2010 batch 5, Napa Valley cask: takie nijakie w sumie. Trochę słodkawe, cukrowe, arcydzięgiel, patyki, pieprz. Finisz słodko pieprzny, z nutą wina, trochę za ostry. W zasadzie przyjemna whisky, ale też nic specjalnego. A: 4/10

Glenallachie 2006 59,8% Batch 5 Oloroso Cask: Gładkie, przyjemne, takie świąteczne. Bakalie, kandyzowane owoce, serniczki, marcepany, migdały, trochę czekoladki, Figi, czerwone owoce i trochę paloności na końcu. Fajne Gładkie i glicerynowe oloroso. A: 5/10, R:6/10

Glenallachie 2007 58,3% batch 5 PX Cask: trochę cienko pachnie, modern sherry, młode PX, patyki, gałązki, jakieś liście. W smaku młode modern sherry, kawa zbożowa, żołędzie. Alkohol, zielsko, pieprz. i dalej to młode ciemnie PX sherry. R: 3,5/10 A: 3,5/10

Glenallachie 4yo 60,2% Future: Wyjątkowo pełne, wędzonka, BBQ, rybka z grilla, wędzony węgorz. Coś tak w stronę młodej Lagavulin. W smaku jest szorstkie, młode, ale pełne i dość kompetentne, żeberka, wędzonka na zupę, trochę mineralności, kruszona czerwona cegła. Trochę popisówa, ale obiecująca. AR: 4/10

 

Springbank/Glengyle

Świat whisky oszalał po raz kolejny, o czym może przekonać się każdy kto sprawdzał ostatnio ceny nawet w miarę podstawowych i młodych edycji. Butelki które są smaczne (ale nic ponadto), chodzą po grube setki euro. Sama destylarnia nie pomaga, a ilości dostarczane do Polski są wprost homeopatyczne. Dochodzi do takich absurdów że nie da się kupić podstawowej 15 letniej edycji, bo na cały kraj przyjeżdża 60 butelek raz na kilka miesięcy. Toteż jedyną opcją żeby spróbować co tam w Springbank piszczy (i nie zbankrutować przy okazji) pozostają festiwale.

Kilkerran 12yo rewizja oceny AR: 4/10. To jest dobra podstawka.

Kilkerran 16yo 46%: To już jest solidna whisky, skomponowana i pełna. Monolityczna niemal. Niemal jak local barley 16yo. Miody, dobre beki po bourbonie, wanilia, żywica. Dobra whisky o smaku dobrej whisky. R: 5/10, A:5,5/10

Kilkerran 8yo CS sherry: Ładnie pachnie uczciwym gładkim sherry, takie uczciwe, choć młode oloroso. W smaku już niestety młode i szorskie AR: 4/10

Hazelburn 21yo 46%: Jest moc starego sherry, jest bodega, stare skóry, zamsze, popioły, stare klepki, osad z dna beczki, grzyb i flor, ale też jest świeży owocowy niuans, taki estrowy. Smak łagodny, w zasadzie samo sherry i trochę beczka zdominowała ten łagodny destylat. Dżemy różane, keksy, gładkie stare sherry.  A: 6/10, R: 6,5/10

Longrow 21yo 46%: Zwietrzały torf, stare książki, zamsze, stara biblioteka, pergaminy i stary papier, pastowana podłoga. AR: 5,5/10

 

Murray McDavid

W M&P zostały ostańce z poprzednich batchy, kiedy to jeszcze pieczę nad MMD sprawował Rajmund Matuszkiewicz. Na ogół sa to niezłe whisky. Nowinką są wersje mające walczyć z oficjalnymi podstawkami: o niskiej mocy, w przyjemnej cenie, oraz z wyraźnym oznaczeniem typu beczki.

MMD Dailiuane bourbon cask 44,5%: Przyjemne. kwintesencja bourbonowca. Słód, miód, cytrusy, ciastka. przyzwoity daily dram. AR: 3,5/10

MMD Strathdearn Sherry 44,5%: Mocno refillowe to sherry, szmaciane, patykowe, gałązkowe, liściaste, jakiś pale cream albo cienkie amontillado. AR: 3/10

MMD Mannochomore Port cask 44,5%: NIjakie, ale nie jest to niedobre. Lekko słodkie. Ślad cukierków pudrowych. całkiem OK. może i dobrze że tego porto jest ledwie ślad. AR:3/10

Loch Lomond/Glen Scotia

Stoisko mogące przytłoczyć ilością bottlingów. Dużo edycji w różnym stylu, widać że M&P mocno idzie w tę markę. Nowości były w zasadzie dwie:

Glen Scotia 12yo Seasonal Release 53,3% podobno Amontillado Cask: NO jest coś takiego jak amontillado albo palo cortado. Jest jakaś taka notka rodem z sherry mieszanego dojrzewania, floralne, trochę nafciane. W smaku też jest fajnie. Naftka, trochę sherry, czerwone owoce, trochę nut biologicznych. To jest ta jedna raz na jakiś czas Glen Scotia która robi robote. A: 4,5/10 R:5/10

Loch Lomond 21yo: Duszone Gruszki, kurz, zamsz, składzik na szczotki, melon. W smaku też bardzo melon, też kurz, gruszki, duszone jabłka, papierówki. z czasem gorzkość i skórki jabłek A: 4,5/10 R: 4,5/10

 

Kilchoman

Kilchoman jest z Salonem od samego początku i rozwijał się razem z nim. Każda edycja raczy nas nowymi finiszowanymi wersjami, lub jakimś single caskiem.

Kilchoman Loch Gorm 2022: Jest sporo sherry, czerwone owoce, kominkowy dym, węgiel, palenisko, jest dobra kwasowa kontra, śliwki, suszone daktyle. Dobre to. z każdym rokiem loch gorm robi się coraz lepsza. A: 5/10, R: 4,5/10

Kilchoman Madeira 50%: no i trochę zjazd na ziemię. Delikatne, egzotyczne owoce, sałatka owocowa. W smaku już trochę ostrawe i przaśne. Nie za dużo tej beki. A: 3,5/10 R: 4/10

 

Reszta

I jeszcze ciekawe whisky z innych stoisk, zebrane już do kupy.

Yoichi Single Malt: Dobre to, pełne, highlandowe, miody, wrzosy słody. AR: 4/10

Yoichi non peated 47%: Highland ale bez torfu. trochę dziwne, ale pełne, miodowe, słodowe i grube. AR: 4/10

Miyagikyo Peated 47%: trochę torfowe, ale żaden destylat. nie przemawia do nas AR: 3/10

Paul John Christmas 2022 – czerwone jabłka, śliwki, kompot świąteczny, trochę kwaśności. Podchodzi zgnilizną i z czasem nawet treścią żołądkową. Ostre, gryzące, no zawód. Szkoda, bo poprzednie edycje były bardzo dobre, a sąsiedni Paul John Oloroso potwierdził wysoką jakość AR: 2,5/10

 

Malternatywy

Po przerobieniu Szkocji z przyległościami, jak zawsze pod koniec festiwalu zabieramy się za malternatywy. Na tej edycji nowinką były filipińskie rumy Tanduay z dojrzałą edycją 16yo. Poza tym jak zawsze duży wybór znanych od wielu lat przyjemnych koniaków (w tym jeden nowy, specjalnie dla M&P), stare colheity na stoisku Real Companha Velha, nowe rumy.

Exploration Rum Jamaica Peated: Jest lekko funk, ale czuć że to chyba jest coś zmieszane, bo nie jest bardzo agresywne. Czuć też ten ślad torfu, ale funk jest silniejszy. poza tym młodo i naftowo. R: 3/10

Rums of the World Guatemala 46% Cognac Finish: łagodny, słodki, deserowy, kokosanki, kandyzowane owoce, ciastka zbożowe, brzoskwinie z puszki, delikatne miody, krówki i karmele. AR: 3,5/10

Francois Voyer M&P cask no.4, 45%: Mocno jabłko, młode, pieprz, rodzynki i tyle. Młody koniaczek, ale taki dość uczciwy.

Royal Oporto Colheita 1976: Jest grzyb, stara piwnica, utlenienie, już jest dużo tanin z drewna. nuty grzybowe, piwniczne, stare przeżarte beki. Wolimy jak stare porto jest bardziej utlenione, ale doceniamy i styl Royal Oporto.

 

Podsumowanie

Pierwsze przejrzenie festiwalowego cennika było nieco rozczarowujące, ale na miejscu okazało się jak zwykle że trochę fajnych rzeczy do popicia się znalazło. Whisky festiwalu dla nas został nowy single cask Glenallachie dla M&P. Okazuje się że wciąż da się zrobić dobrą whisky z dobrym wpływem sherry za którą nie trzeba płacić samorodkami złota. Na pewno przynajmniej po butelce przygarniemy i przyjaciołom polecimy. Nowy oficjalny batch Glenallachie z kolei wylał trochę zimnej wody na nasze głowy, bo poza dobrą beczką po oloroso, reszta zgubiła się gdzieś w peletonie średniaków, a beczka porto była po prostu tragiczna. Springbank zawsze przyjemnie spróbować, ale przy obecnej sytuacji można traktować to jedynie w kategorii ciekawostki przyrodniczej. Przyjemną okazała się Dailuaine z beczki po burbonie od MMD – gładka, delikatna whisky do niezobowiązującego sączenia. W tej cenie zdecydowanie warto. Polecamy tegoroczną Kilchoman Loch Gorm – naprawdę sporo dobrego wpływu sherry, przyjemnie kontrującego ten kominkowy dym. Jeśli o malternatywy chodzi, cieszymy się i doceniamy że w M&P da się już dostać poza dobrymi koniakami także porządne burbony, wina wzmacniane, oraz rumy. Czego brakuje? Ano dobrej brandy z Jerez. Spróbowaliśmy większości prezentowanych brandy hiszpańskich i portugalskich i co tu dużo mówić, słabizna. W końcu w brandy z Jerez chodzi o to, żeby było czuć że jest z Jerez; gładkie i zwietrzałe brandy w portfolio M&P i tak jest dużo. I to chyba tyle, widzimy się znowu za rok!

Aleksander Tiepłow

One thought on “XIII Ogólnopolski Salon Win i Alkoholi M&P – Relacja

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.