Jesienią i przed świętami Bożego Narodzenia AD 2018 obrodziło nam kilkoma dyskontowymi nowościami, ale chyba najgorętszą i najszerzej komentowaną jest Ben Bracken Islay z Lidla. Nie mogło go zabraknąć i u nas.

 

Do tej pory Polski Lidl nie rozpieszczał nas za bardzo jeżeli chodzi o whisky pojawiające się pod ich marką. W sklepach niemieckiej sieci były dostępne Glen Orchy, którego już opisywaliśmy na blogu oraz Queen Margot. Ostatnimi czasy dużo lepiej na tym polu zaczynała sobie poczynać Biedronka w zeszłym roku przedstawiając nam Golden Loch 12yo, w tym roku blended malt Golden Loch 5yo, a jeszcze wcześniej Single Malt Grangestone.

Sytuacja zupełnie inaczej miała się za Odrą. Klienci z Niemiec mieli w czym wybierać na lidlowych półkach. Oprócz tych tanich dolnopółkowców dostępnych u nas nasi sąsiedzi mogli kupić blended whisky Glenalba finiszowaną w beczkach po sherry ( m.in. wersje 22yo, 23yo, 25yo, 28yo, 34yo), blended malt Abrachan, czy właśnie single malta Ben Bracken, NASy w odsłonach Speyside, Highland, Islay i z oznaczeniami wieku m.in. 18yo, 22yo, 28yo czy nawet 30yo.

Na blogu pojawiły się już Glenalba 25yo, Glenalba 34yo, Ben Bracken 22yo i Ben Bracken 28yo. Kilka się wypiło i zdążyłem sobie już jakąś opinię wyrobić. Są to whisky całkiem ok. Za dyskontową cenę kupuję się co prawda w większości okazały wiek i daleko im do dobrych rówieśniczek słodowych, ale też z drugiej strony nie prezentują się źle, nie są wadliwe w smaku, można się już tego wieku tutaj trochę doszukać.

Ostatnio do Lidla nad Wisłą na białym koniu wjechały najpierw Ben Bracken Speyside, a potem dwie następne Ben Bracken Highland i Ben Bracken Islay. Nas szczególnie ucieszyło pojawienie się wersji Islay, bo w końcu będzie coś torfowego do niezobowiązującego żłopania, nawet ze szklany, nawet z colą 😉

No ale co to je ten Ben Bracken? Glen Orchy Blended Malt sprzedawana u nas jest butelkowana przez dość znanego bottlera Ian Mcleod, natomiast Ben Bracken jest rozlewany przez bottlera Clydesdale Scotch Whisky Co. Ltd. Nazwa ta mówi nie za wiele, ale wystarczy trochę poszukać i już wiemy, że właścicielem Clydesdale jest Whyte&Mackay. W przypadku Ben Bracken Speyside można z dużym prawdopodobieństwem podejrzewać, że jest to pochodzący z portfolio Whyte&Mackay Tamnavulin. Co z Ben Bracken Islay? W&M nie ma żadnej gorzelni na Islay. Najbliższa ich destylarnia to Jura na sąsiedniej wyspie o tej samej nazwie. Tutaj więc Clydesdale zadziałało bardziej jak niezależny bottler niż jako sub-brand W&M i po prostu kupiło coś z rynku. Brackenem 22yo była podobno Caol Ila, natomiast tym podstawowym NAS Ben Bracken Islay jest podobno młoda whisky z Bowmore.

Od razu też podniosły się głosy fanów mniejszych i większych, że ta whisky jest taka i owaka i czymś takim to w Bowmore mogą co najwyżej myć podłogę. No to sprawdźmy!

Ben Bracken Islay, 40%

WHISKYBASE

Nos: lekki torfik, bagienko, majeranek, zioła, jakieś sianka zarówno suche jak i palone, piec węglowy, ziarno; w tle trochę motywów kwaśnych, żołądkowych, odrobinę zapałczanych; wyłaniają się też z oddali stare i zmęczone beczki, ale nie ma tragedii.
Smak: lekko wodnisty, średnio torfowy, słodkawy, sianowato-łąkowy z lekkim motywem końskiego łajna. Zaczyna lekko męczyć jakimś chwilowym niuansem wymiocin, ale to przechodzi. Potem lekka gorycz, karmel, przypalone ciastka, przypieczony chlebek, popiół. generalnie dominuje ten motyw sianka, łąki i średnia torfowość
Finisz: dymny, łąkowo-łajnowy, ciutkę papierowy.
Wnioski: Czego wyście się tutaj spodziewali? Black Bowmore? Jest to młoda whisky ze zmęczonych beczek, ale nie ma co wieszać psów. Jest ok. Czuć taniość i majaczą jakieś nieprzyjemne akcenty w tle, ale ogólnie jest to niezły młody torfiak, którego można sobie spokojnie walić pod filmy czy gry. Za 70zł nie dostaniecie nic lepszego, a torfowego malta to w ogóle żadnego. Najtańszy do tej pory single malt Finlaggan to wydatek około 100zł. Jest jeszcze co prawda polecany przez nas Firean w podobnej cenie, ale to jednak jest blended whisky, w której ten słodowo-torfowy komponent jest znaczny, ale to jednak nie to samo co 100% malt. Póki co Bracken Islay z braku laku może spokojnie zostać dyskontowym królem nad Wisłą, bo w krainie ślepców…

Ocena: 2,5/10

Radosław Janowski

16 thoughts on “Ben Bracken Islay

  1. Jeszcze jest Mist z Ilsay w winnicy Lidla. Nie znam się, ale po przeczytaniu opinii by w/w cieszę się że raczej mam torfowego blenda, z wyłącznie przyjemnymi akcentami…

    1. To też nie jest tak do końca.
      Islay mist to whisky płaska i przeraźliwie nudna. Jakby zabrać z niej torf, to nie działo by się tam nic.
      Bracken jest sporo intensywniejszy, dzieje sie dużo więcej, ale nie do końca dobrze.
      Poza tym to faktycznie już tylko twoje preferencje, czy preferujesz prosty i bezbieczny profil czy troche wiecej smaku, ale za cenę łyżeczki dziegciu 😉

      1. a propos dziegciu, jego aromat jest bardzo zbliżony do aromatu torfówek z Islay, budzi bardzo podobne skojarzenia.

  2. Kocham whisky z Islay. Zakupiłem z ciekawości tą butelkę licząc miły wieczór
    Niestety pomimo dużej tolerancji na smaki nie jestem w stanie przełknąć tego czegoś. Jeśli macie możliwość spróbowania tego trunku przed zakupem , zachęcam uniknięcie rozczarowania jak ja. Dla mnie zapach nie do zaakceptowania.

  3. Niestety, zanim cokolwiek poczytałem, to kupiłem.
    No i oczywiście – ciężkie rozczarowanie. Obrzydliwa. Coś w okolicy „Dark whisky”, może nawet poniżej.
    Czuć acetonem a może, jak ktoś wczesniej zauważył – lizolem.

    te 2,5 w ocenie to chyba za butelkę i kartonową tubę.

  4. A moim zdaniem jest to całkiem niezły destylat, jak na młodą i krótko leżakującą whisky. Domyślam się, że została zlana z kilku beczek, o różnym pochodzeniu by w końcu zostać zabutelkowaną poza gorzelnią. Niemniej stosunek ceny do jakości może pozytywnie zdziwić. Daleko jej do 10ki Lephroaiga czy Arbega, ale o to chodzi w dyskontach, by powąchali torfu zwykli Janusze. Kto szuka czegoś do miksowania z colą, nie będzie na pewno wniebowzięty. Ci, którzy kochają jodynę, torf i słone, morskie smaki Islay na pewno znajdą pewną namiastkę klasyki. Jedynie co razi ewidentnie w tym trunku, to przebijający posmak ziołowy oraz dodatek karmelu. Jak dla mnie WIELKI plus dla LIDLa za ruch we właściwym kierunku.

  5. Co za bullshit tu probujecie uskuteczniac? Skuszony Waszymi pochlebstwami (i podobnymi w przepastnym internecie) pod tym „trunkiem” wzialem jedna butelczyne na sprobowanie i co dostalem? Posmak dymu ale raczej z podpalonego obornika wymieszanego z karmelem zrobionym na starej patelni … nic lepszego nie ma w tej cenie? Powaznie? To moze pierwszy z brzegu Islay Mist, ktorego da sie swobodnie wypic z kielisza bez dodatku lodu. I zeby nie bylo – do grania i filmow ten opisany przez Was badziew sie nie nadaje

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.