Dziś degustacja bardzo nieoczekiwanej i tajemniczej pozycji, bo mamy Tennessee Whiskey, a w dodatku zabutelkowaną specjalnie dla M&P. Zapraszamy na degustację Pawlina 66 Tennessee Whiskey!
Kilka dni temu niespodziewanie nawiedził mnie kurier przynosząc paczkę od M&P Alkohole. Whiskey Pawlina zauważyłem kilka dni wcześniej na stronie M&P, jednak nie pałałem specjalną chęcią jej spróbowania, bo to raczej produkt dość podstawowy i uznałem, że spróbowanie go może poczekać do jesiennego Salonu. Ekipa M&P ma chyba jednak dość konkretne plany związane z tą butelką, bo tego samego dnia w równie niezapowiedzany sposób Pawlina 66 Tennessee Whiskey dostało wielu innych blogerów. Mimo początkowej obojętności postanowiłem coś napisać bo geneza tej whiskey jest dość ciekawa.
Przede wszystkim Tennesse Whiskey to nie jest popularny kierunek. Mamy oczywiście Jacka Danielsa należącego do najpopularniejszych whisky świata, ale dalej już nie jest tak kolorowo, bo poza nim w szerszej dystrybucji nad Wisłą nie ma nic. George Dickel czy Prichard’s możemy znaleźć w niektorych sklepach specjalistycznych w cenie odpowiednio wysokiej. Tym bardziej cieszy, że zdecydowano się na taki ruch, a nie na kolejny nijaki bourbon.
Dla tych co nie wiedzą, Tennessee Whiskey to w zasadzie bourbon, tylko jeszcze poddany filtracji przez warstwę klonowego węgla drzewnego (Lincoln County process). Produkt dla M&P ma w zasypie 80% kukurydzy, 10% żyta i 10% słodowanego jęczmienia. Jak nazwa wskazuje zużyto 66 beczek do umieszania tej partii. Dało to gdzieś z kilkanaście tysięcy butelek. Na butelce jest zresztą napisane „small batch”, ale trudno żeby było inaczej. Koncerny swoich podstawek produkują miliony butelek i u nich small batch oznacza coś lepszego wypuszczonego w mniejszej ilości. Tutaj po prostu została zamówiona taka „mała” partia.
M&P podaje na stronie jak i w liściku, który dostaliśmy z butelką (który mi gdzieś wiatr zwiał jak robiłem zdjęcia), że whiskey jest efektem współpracy destylarnią z miasteczka Columbia (oczywiście w stanie Tennessee) znajdującym się 40 min drogi od Nashville. No i tutaj naszła mnie ochota na małe dochodzenie. Zupełnym przypadkiem w miasteczku Columbia TN znajduje się jedna destylarnia. Jest to Tennessee Distillign Group, a na ich stronie możemy przeczytać „Making Traditional Sour Mash Whiskey, Bourbon, Rye, Corn, and Malt Whiskeys For Our Brand Partners Across The United States And Around The World”. Jeszcze chwila grzebania i okazuje się, że firma ta robi whiskey dla Costco. Czy to coś złego? Absolutnie nie. Costco wśród zachodnich fanów whisk(e)y zasłynęło dobrą jakością i selekcją. Pod swoją marką oferują whiskey small batch, bottled-in-bond a nawet single barrel czy bourbon 7-letni w 51,5%. Podobnie z whisky single malt, gdzie zdarzało im się butelkować rzeczy nienajmłodsze i w nienajniższej mocy, czego szczytem był chyba 40-letna Glenlivet 1972. Nieźle jak na sieć hurtową, co? No więc jak zgapiać to od najlepszych.
No to przyjrzyjmy się bliżej PAWLINA 66 Tennessee Whiskey. I tu niestety flaszka ta nie sprawia dobrego wrażenia. Whiskey została nalana do najtańszej butelki z katalogu, w której przeważnie możemy spotkać tanie marketowe whiskey jak jakieś Western Gold, Old Bardett czy tam inny Winchester Virginia Papa Cowboy. Sama etykieta też nie wygląda dobrze. Kolorystycznie ciemna zieleń ze złotem się jeszcze broni, ale sam projekt wygląda niestety tanio. Cena na codzień to 169zł, co jest ceną niestety wysoką, ale od czego są promocje i festiwalowe cenniki?
Co tu zatem mamy? czy jest to tania whiskey, w taniej butelce, ale w wysokiej cenie? Czy może po prostu ta butelka jest tutaj po prostu niefortunna.
Pawlina 66 Tennessee Whiskey, 40%
Ocena: raczej bez, ale jak już to byłoby to gdzieś 2/3 na naszej skali blendów.
Przed spróbowaniem zakładałem, że to będzie poziom podstawkowy porównywalny do Jack Daniel’s Old No. 7. No i tak się składa, że właśnie przechodził obok Jack Daniels z tragarzami. Ostatni raz podstawowego Jacka kupiłem chyba jeszcze na studiach. Cena 89.99zł w popularnej sieci alkoholowej, czyli coś koło tego ile będzie kosztować Pawlina z książeczki festiwalowej M&P. Wiec porównajmy sobie.
Wiele ludzi patrzy tylko na butelke ale niewielu zastanawia sie nad śladem węglowym . Ja postawiłem na ekologie .