17.09.2022 w Restauracji Prodiż w Katowickiej Fabryce Porcelany odbyła się kolejna edycja Whisky & Food Festival organizowana przez Simon Says Whisky. Zapraszamy na krótką relację z Whisky & Food Festival 2022!
Ostatnia edycja Whisky & Food Festival w czasach przedpandemicznych odbywała się w Mikołowie w Karczmie Stodoła. Był to kameralny, swojski i trochę przaśny festiwalik. Impreza była dużo mniejsza niż główne Katowickie wydarzenie – Silesian Whisky Fest, ale też miała dłuższą historię. Mi jakoś nie dane było dotrzeć nigdy do Mikołowa, ale Aleksander był nie raz.
W roku 2022 trochę zapomniany nieco festiwal został ubrany w trochę wystawniejsze szaty, bo gospodarzem została restauracja Prodiż mieszcząca się w dobrze nam znanej z Silesian Whisky Fest Fabryce Porcelany. Wydarzenie zachowało jednak kameralny charakter wpisując się w ostatnio popularny trend mikrofestiwali.
Miejsce
Fakbrykę Porcelany już znamy doskonale za sprawą dwóch edycji Silesian Whisky Fest. Nie będę się tutaj specjalnie rozpisywał, chociaż teraz mieliśmy chwilę czasu, żeby zapuścić się w malownicze zaułki dawnego zakładu. Tym razem jednak impreza nie odbywała się na piętrze w tej samej przestrzeni festiwalowej a w restauracji Prodiż i przyległym do niej pasażyku. Na owym korytarzu postawiane były stoiska wystawców, natomiast w sali restauracji był szwedzki stół, stoisko z sushi i sporo stolików dla festiwalowiczów. Oprócz tego w normalnym trybie działała druga sala restauracji. Jeżeli chodzi o same stoiska to było tego niewiele, ale przy każdym można było spędzić dłuższą chwilę. Z whisky były to Best Whisky Market, Whisky Team, Diageo, Loża Dżentelmenów, Klubokawiarnia Cynamon. Dodatkowo z szeroko pojętych malternatyw pojawili się Browar Welders, Gorzelnia Podole Wielkie, Silesia Distillery (Triple Head). Oprócz tego stoisko Cygarowe i kącik literacki Rajmunda (stoisko Idziemy na Whisky z książką Droga Whisky, o której już pisaliśmy przy okazji festiwali i pewnie jeszcze napiszemy).
Dodatkowo festiwal był też okazją do świętowania 10 rocznicy Simon Says Whisky
–
Whisky
Jak już pisałem stoisk stricte whiskowych było raptem pięć, ale dramów wcale było niemało. Zapraszamy więc na naszą standardową podróż po stoiskach!
–
Diageo
Bartek Ziembaczewski i chłopaki z Diageo jak zwykle poszli szeroką ławą (w zasadzie trzema ławami). Ich przepastne stoisko oferowało wszystkie możliwe edycje podstawowe, Serię Flora i Fauna i wszelkiej maści DSRy z lat przeróżnych (w tym sporo z rozdania 2021). Szczególną gratką była możliwość porównania trzech edycji Lagavulin 12yo. Oprócz tego kilka starszych edycji i… popularne drinki w metalowych kubkach.
Strathmill 12 F&F – całkiem przyjemna, taka podstawka+. Miodki, burbony, prażone jabłka. 3,5
Benrinnes 15 F&F – gładkie sherry, suszone owoce, ślad siareczki, delikatna pieprzność. Trochę jakieś praliny, kawka, niuans benzynki. Whisky bardzo przyjemna w odbiorze, łagodna, z zaznaczonym delikatnym wpływem sherry. A: 4, R: 4,5
Mannochmore 12 F&F – miód, cytrusowe owoce, kokosanki. Tak samo jak strathmill, żłopalna podstawka+. 3,5
John Walker & Sons 2017 Edition – odczuwalny blend z odczuwalnym wyższym wiekiem oraz wysokim wpływem single malt. Delikatnie cytrusowy, burbonowy, cukrowy. Ogólnie bardzo ulotna i powściągliwa whisky. Taka dla koneserów do koneserowania się pod cygarko. 4/10.
Lagavulin 12 CS bot. 2021 – czysty profil, słomiano-dymny. Torf, popiół, trzaskające w kominku drewno. Zajebisty. 5,5/10
–
Whisky Team
Tomek Razik jak zwykle wystawił stoisko pełne whisky przeróżnych, starych, starszych, starych edycji, nowych edycji. Wszystko oczywiście dobrane tak, że ciężko było znaleźć whisky, której byśmy się nie chcieli napić (choć też już kilka wypiliśmy na poprzednich festiwalach).
Redbreast Cask Strength – nos gładki, ułożony, ciastka owsiane, sianko, dużo wanilii, słodu, ziarna. W smaku gęste, słodkie, ziarno, wanilia, cream soda. Mnóstwo bourbonu, ale i jakiś ślad sherry, pączki, lukier. Dalej trochę zadziorka, ciastka. Finisz dlugi, gruby, slodowy, waniliowy 4,5-5/10
Crawfords – stary blend, dużo efektu starej butelki. Wyczuwalne dużo komponentu słodowego, niezła złożoność, motywy mineralne. Dziś spokojnie by przeszło jako niezły single malt. 5/10
Laphroaig 10 bot. 90s – zupełnie inna intensywność niż w obecnej wersji. Mocno medyczna, bandażowa, szpitalna whisky. Podkłady kolejowe, bagno, suchego dymu znanego z obecnej wersji w zasadzie nie ma. 5/10
Ben Nevis 2013, 60,3% – W zapach w pierwszej chwili dużo sherry i takie pozytywne jębniecie, czerwone owoce, jeżyny, czarna porzeczka, liście porzeczek, geranium. Dopiero po chwili przychodzi refleksja że to jest płytkie i modern. Poza tym klejowy i agresywny nevis. W smaku mocne, klej, benzyna i pali rure. No ben nevis. Jest sporo sherry, ale takie palone, kakaowo-kawowe. Finisz niezbyt długi, naftka, siareczka, słód. 4/10
Ben Nevis 1991 SV – krem z truskawkami czy innymi poziomkami, nieco siarki, prochy, suszone owoce, miody, nutka mineralności. Nieco jakichś zielonych motywów, wapno, tynk. Dużo warstw, duża intensywność przy braku alkoholowego pieczenia. Świetna whisky. 6,5/10
–
Best Whisky Market
Daniel z Jurkiem już od dłuższego czasu wystawiają już tylko swoje bottlingi, ale i tak trochę tego do wypicia było. były ostatnie butelki z serii pory roku, było większość z serii zodiak, ale też i inne bottlingi oraz próbki do spróbowania w ramach ciekawostki.
Glentauchers 7yo Tajna Trzynastka – z początku trochę modern sherry, z czasem jest lepiej. Są suszone owoce, skóry, syrop Paola, trochę oloroso. No jest sherry. Jak na 7 letnią Glentauchers, super A: 4,5; R: 3,5
MacLaren Scotch Whisky – wanilia, stara butelka, trochę pieprzna. Cream soda, budyń waniliowy, syrop Paola, herbatka z herbatnikami, lekko ziarnista i kłująca w język. Jednak ze starych blendów Crawfords dużo lepsza. A: 3,5, R: 4
Bruichladdich 2006 Islay c. No. 3304 – mocno, słodkawo, konkretnie. Trochę znowu jeziorowe motywy: bagno, pałka wodna, tatarak. Do tego trochę karmelu i suszonych ziaren. Duża moc trochę drażni. A: 4, R: 4,5
–
Klubokawiarnia Cynamon
Klubokawiarnia z Tychów, a wyboru whisky mógłby im pozazdrościć niejeden whisky bar. Bartek zgromadził na stoisku dość eklektyczny wybór whisky przeróżnych, OB, IB, starsze,, młodsze, dawniej butelkowane, irlandzkie, bourbony, rye, nawet rumy się trafiły. My na przykład wyłuskaliśmy takie perełki:
Redbreast Lustau – zaznaczone subtelne sherry, coś jakby lekki cream. Sernik, pączki, cukier demerara, w smaku nieco schodzimy na ziemię. Ziarnista oleista whisky, niby coś tego sherry jest, ale nie ma drugiego smaku. A: 3, R: 4
Glencadam 15 Porto Branco – zupełnie odmienne od w zasadzie wszystkiego co znamy. Intensywne marmolady pomarańczowe, cream soda, skórki cytrusów, mocno czerwone owoce. Pestki, nieco cynamonu. A: 4,5, R:3,5
Bunnahabhain 2001 Cooper’s Choice – nafciana, głęboka, mocno sherrowa whisky. Nieco bagienny, glicerynowy aromat, Amontillado, serniczki, migdały, marcepan, kajmak. Smak równie intensywny, owocowo-naftowo-klepkowy. Dużo sherry, na dużej intensywności. Bardzo dobra rzecz. Długi, gładki, pyszny finisz. Wszystko jest tak jak trzeba. 6/10
–
Loża Dżentelmenów
O Loży napisaliśmy (i wypiliśmy) wszystko przy okazji niedawnego Sand City Whisky Fest. Przez wakacje nie przybyło Arturowi nowości poza blended whisky – Angels Whisky. nie zaszkodziło też ponowić świetnej Glentauchers 1996.
Loża Dżentelmenów Angel’s Whisky – jakaś taka lekko zabagniona, kwiecista, tatarak, dziwna ale ciekawa. Nieco kostropata, ale w sumie ok. Ma trochę pieprzności, akcent zbożowych batonów.
Glentauchers 1996 Loża Dżentelmenów – potwierdzona jakość. Mocny, orzechowo-łupinowo goryczkowy akcent, dużo beki. 5,5-6.
–
Browar Welders
Na koniec z Malternatyw czasu starczyło tylko na browar Welders. Tym bardziej dobrze Welders wkomponował się w końcówkę między torfy za sprawą bardzo dobrego Porteru leżakowanego w beczka po Laphroaigu. Piwo bardzo przyjemne, beczka nieprzegięta, nie żadne spalone kable, a przyjemna mineralność i mokry torf. Do tego przyjemny, odfermentowany, smukły i melanoidynowy porter.
Wnioski
Kolejny festiwal zaliczył powrót na festiwalową mapę Polski. Jest to też kolejna impreza wpisująca się w trend mikrofestiwali. Zdaje się, że więcej dużych imprez nasz polski whiskowy światek nie uciągnie, ale jest jeszcze sporo miejsca na takie właśnie mniejsze formaty. Trochę dopracowania wymaga też chyba formuła whisky & food, bo sam szwedzki stół i restauracja za ścianą to trochę mało. Można by się było pokusić o jakieś pokazy, pairingi itd. To są oczywiście detale. Impreza była udana i mamy nadzieję, że wróciła do kalendarza na stałe.