W dniach 28-29.10.2022 na stadionie warszawskiej Legii odbyła się kolejna edycja Whisky Live Warsaw. Jak w tym roku wypadło zwieńczenie i najważniejsza impreza sezonu w Polsce? Zapraszamy na relację z Whisky Live Warsaw 2022

Popandemiczny kurz opadł na dobre i wszyscy już chyba powoli zapomnieli, że był kiedyś rok bez festiwali whisky. Wszystko to zdaje się być jakimś odległym sennym majakiem, nad którym zastanawiamy się z niedowierzaniem po przebudzeniu drapiąc się po głowie. Uświadamiamy sobie jednak, że nie był to do końca sen, gdy przypomnimy sobie zeszłoroczną edycję Whisky Live Warsaw. WLW 2021 odbyło się w zeszłym roku, ale dało się wyczuć pewną taką niepewność. Żaden z organizatorów jesiennych imprez nie wiedział, czy nagle miłościwie nam panujący nie zamkną mu „cmentarza” na dzień przed. Nie wiadomo było też jaka będzie frekwencja, nie wiadomo było czy zagraniczni goście dopiszą, nie wiadomo było czy whisky dojadą. Dlatego też dało się wyczuć, że ostatnia edycja WLW w koneserze była mniejsza i dość zachowawcza. W poprzedniej sali odbywa się już teraz Aldi Live Warsaw, ale Tudor nie szukał na siłę nowej lokalizacji. Po prostu wzięli mniejszą sale w Koneserze. W mniejszej sali pojawiło się jednak mniej wystawców, dało się wyczuć, że ważnych graczy brakuje oraz nie pojawili się nowi. Frekwencja chyba też była niższa, chociaż nie było tego widać w mniejszej przestrzeni. Pojawiały się głosy, że WLW utraciło status najważniejszej imprezy sezonu.  Nadszedł jednak rok 2022 i w tym roku organizatorzy mówią „sprawdzam!” rzucając grubszą garść żetonów na stół. Jak wypadło zatem Whisky Live Warsaw 2022? Największą zmianą jest…

Miejsce

Wobec braku dużej przestrzeni wystawienniczej Jarosław Buss zdecydował się porzucić Konesera. W tym roku bowiem zapowiedziano rekordową liczbę ponad 80 wystawców i oczekiwano także rekordowej frekwencji. Jednak lokalizacji mogących pomieścić ambicje Tudora zdecydowanie w stolicy brakuje. Wszystkie zrewitalizowane hale, kompleksy i fabryki nie dysponują takimi powierzchniami. My już kilka lat temu krzyczeliśmy „patrzcie na Warszawski Festiwal Piwa na Legii i bierzcie przykład”. Oczywiście impreza piwna to jednak nie to samo. Ogłoszenie WLW 2022 na Legii przyjęliśmy z trochę jednak mieszanymi uczuciami, bo z jednej strony mamy wielkie możliwości, ale z drugiej strony brak tutaj tego klimatu piwnicy, starej cegły i zabytkowego wnętrza tak mocno kojarzących się z whisky.

Wszystkie nasze wątpliwości jednak rozwiały się wraz z przybyciem na miejsce. Strefa VIP na stołecznym stadionie daje jednak ogromne możliwości. Przestrzenie są szerokie, przeszklone, z pięknym widokiem na płytę boiska. Ilość miejsca, ciągi komunikacyjne, toalety są w stanie pomieścić imprezy masowe, więc festiwal whisky dźwigną bez problemu. Jest nowa jakość i jakoś to nowoczesne wnętrze bez półmroku i czerwonej cegły nikomu nie przeszkadzało. Na dziedzińcu przed wejściem była zorganizowana przestrzeń gastro z food truckami. Nie trzeba było polegać na lokalnej gastronomii. Główna przestrzeń festiwalowa w końcu zapewniła dostatecznie szerokie korytarze. Tłoku nie było w zasadzie. Przestrzeni do relaksu i przycupnięcia też było aż nadto. W środku było pełno leżaków, kanap, stołów, no i w zasadzie w każdej chwili i z każdego miejsca był szybki dostęp na wielką VIPowską trybunę z wygodnymi miękkimi fotelami z widokiem na płytę boiska. Były na niej dwa stoiska cygarowe, ale z racji dużej przestrzeni dym palaczy chyba nikomu nie przeszkadzał specjalnie. No i co tu dużo mówić, pogoda wyjątkowo dopisała i relaks z dramem whisky na trybunie w jesiennych promieniach słońca to była jedna z większych zalet Whisky Live Warsaw 2022

Nastąpił też zdecydowany postęp w kwestii wizualnej. Stoiska z płyty paździerzowej odeszły w końcu do lamusa i zostały zastąpione przez eleganckie boxy znane z wszelkich innych targów. Większość koncernów jednak postawiła na swoje własne ogromne stoiska z większymi i mniejszymi wodotryskami. Wszystkie przestrzenie były zaaranżowane w sposób przemyślany. Duże stoiska pod ścianami, a boxy były na środku. Wszystko to może brzmieć jak przesadne słodzenie z naszej strony, ale też mamy porównanie do Warszawskiego Festiwalu Piwa, na którym jesteśmy od początku i musimy powiedzieć, że Tudor zagospodarował miejsce na Legii po prostu lepiej.

To jednak nie wszystko, bo festiwal wzorem Limburgów, Whiskyherbstów i Malstocków rozwija się także w koneserską stronę…

3 piętro – Strefa HIGH PROOF by Bestofwhisky.pl

Stołeczny stadion oferuje jeszcze dodatkowe piętro (jest też wyżej, ale już się nie zagłębiajmy w szczegóły Legii), na którym w lożach odbywały się masterclassy, ale też  jest całkiem sporo otwartej przestrzeni gdzie swoją pieczarę po raz pierwszy zorganizowało Best of Whisky. Ci w których żyłach płynie żółć i stare Bowmory postanowili w końcu wyjść do ludzi. No i wyszli z armadą flaszek, którymi mogliby obdzielić kilkanaście stoisk, ze strefą kanapową, z małą galerią „sztuki” i z własną ofertą masterclassów. I tu pojawiamy się my cali na biało-niebiesko…

Whisky z beczek po sherry vs Brandy de Jerez – nasz masterclass na Whisky Live Warsaw 2022

Co by nie mówić, zostaliśmy wychowani przez BOW, ale nie jest tajemnicą, że dawno już zaczęliśmy zbaczać z whiskowych szlaków w stronę Jerez de la Frontera. Lepsze ceny, jedzenie i pogoda potrafią skutecznie zachęcić. Stare i ciemne whisky z beczek po sherry nas zawsze pociągały bardziej, więc naturalnym było eksplorowanie tego kierunku. Stare Glendronachy, Glen Granty, Strathisle, Benrinnesy i Tobermory wymagają już jednak sprzedania obu nerek, co może być problematyczne w karierze konesera whisky. Na swojej drodze po krętych uliczkach Jerez spotkaliśmy stare sherry brandy smakujące jak te oldshoolowe, rozcieńczone whisky z Gordon&McPhail przesiąknięte starymi sherry. Niestety w ostatnich latach whisky z beczek po sherry były coraz gorsze i sherry w nich było coraz mniej. Przy którejś degustacji brandy z Jerez zaczęliśmy się zastanawiać czy whisky w takim porównaniu by dała radę.

No i powstał taki class. Wybraliśmy 4 brandy Solera Gran Reserva w 4 kategoriach i w tych samych cenach Best of Whisky dobrało single malty z beczek po sherry.

  • Benromach 10 YO ex sherry wood (stara edycja) vs Cardenal Mendoza Nebulis (Bodegas Romate)
  • Edradour 2011 Signatory single cask #351 1st fill sherry cask vs Infante Gran Reserva Especial (Bodegas Infante)
  • Secret Highland 2007 North Star Spirits 13 YO 1st fill Oloroso cask vs Gran Duque D’Alba Oro(Bodegas Williams & Humbert)
  • Tobermory 1994 The Single Cask 27 YO 1st fill sherry cask vs Tradicion Platinum (Bodegas Tradicion)

Rezultaty mogły trochę zaskoczyć przybyłych i otworzyć niektórym oczy na wspaniały świat Jerez de la Frontera 😉

Whisky i wszystko inne

No, ale oczywiście na festiwalu whisky najważniejsza jest whisky. Jak już wspomnieliśmy wcześniej w tym roku Tudor House postarał się o rekordową liczbę ponad 80 stoisk. Mieliśmy wszystkich dotychczasowych stałych bywalców festiwalowych, wielkie koncerny, niezależnych bottlerów, sklepy, niszowe nowinki. Powróciły też stoiska, których w zeszłym roku zabrakło na WLW. Dla każdego coś. Mieliśmy także całą gamę zupełnie nowych stoisk. debiutowało całe zatrzęsienie niezależnych bottlerów, m.in. Berry Bros & Rudd, Wemyss Malts, A.D. Rattray (wcześniej na stacji dram), Brave New Spirits, James Eadie. Pojawiły się nowe destylarnie takie jak Isle of Raasay, Holyrood Distillery, Waterford. Ofertę uzupełniały liczne giny i różnej maści niszowe malternatywy. Dużo tego było. To już jest ten moment gdy nie jesteś w stanie obejrzeć wszystkiego. Ba, to jest ten moment, gdy już nie byliśmy w stanie obejrzeć wszystkich ważniejszych dla nas stoisk, a na niektóre poświęciliśmy zdecydowanie za mało czasu. Ubolewamy i obiecujemy poprawę.

Organizatorzy zapewnili też sporo innych atrakcji. Oferta masterclassów też mogła przyprawić o zawrót głowy. Pojawili się też znani goście. Oprócz tych znanych z poprzednich lat Jak Ingvar Ronde w tym roku zaszczycili nas Mark Raynier i sam Serge Valentin.

No to już tradycyjnie zapraszamy was na naszą wielką podróż przez stoiska i dramy

Best of Whisky

Nasi kochani dobrodzieje. Z racji współpracy przy masterclassie zaczynaliśmy każdy dzień od 3 piętra i dlatego też zaczynamy od BOW. Best of Whisky odpowiedziało na żywotne potrzeby koneserskiego środowiska przybliżając klimat Limburga nad Wisłą. Stoły nakryte równie koneserskim obrusikiem w kratę uginały się od setek starych butelek na które można było wydać nawet więcej niż całą wypłatę. Przeglądając pobieżnie butelki aż łezka się kręciła w oku na wspomnienie dawnych lat na forum BOW. Nie dość, że Wiktor i spółka wyszli ze stoiskiem, to jeszcze po bardzo długiej przerwie zabutelkowali swoje whisky. Niewielu to może pamięta, ale w zamierzchłych czasach pierwszej ery whisky w Polsce to właśnie oni zabutelkowali pierwsze niezależne edycje. Teraz po wielu latach są to Glen Garioch i ciemny Bowmore w całkiem słusznym wieku.

Bunnahabhain Provenance – z jednej strony nieco modern to sherry, z drugiej jest go wciąż sporo i pojawiają się już szlachetniejsze akcenty skór, marmolad, prochów. Nieco przywodzi na myśl niepełnoletnie caskowe Glendronachy butelkowane dekadę temu. AR: 5/10

Highland Park 1995 GMP – ananasy, ciastka kruche szkockie, nieco morskości, wodorosty, sół morska, brzoskwinie z puchy, niuans pieprzu. Do tego dużo miodu i herbatka z dużą ilością cytryny. Świetna whisky o klasycznym profilu. A: 6/10, R: 5/10

Glen Garioch 2011 Bad Moon Rising BOW, 58,3% – Ziarno, jabłko, trochę akcentów  perfum, woda do kwiatków, aldehyd octowy, emulsja, zielone jabłuszko, sidolux czy inna pasta do podłóg, nawet trochę grappa. W smaku ostre, pogonowe, nawet trochę duszące i zatykające takim pogonem  i nutami bimbrowymi. Pewnie trochę przesadzam i w zasadzie się skupiłem na samych wadach tej whisky. A: 4/10, R: 3,5/10

Bowmore 2001, 20yo, Paradigm Malts, BOW, 58,1% – Ułożone, mocno estrowe; rozłożony, już zdekomponowany torf. chamskie związki fenolowe już zaczynają się rozkładać i tworzyć nowe związki. ceglane kominki, palone liście na działkach, taka złota polska jesień. Dalej dojrzałe owoce, ciasto ze śliwkami, duszone czerwone jabłka, nalewki wiśniowe. W smaku stary torf, kominek, sadza, powidła, nalewki, jagody, leśne owoce, popielniczka po cygarach, skórzane kanapy. Toż to jak wnętrze La Casa del Habano! Jest kwaskowy kontrapunkt dobrego sherry, ale ta whisky jest tak dobra, że nawet nie skupiamy się na tym sherry jako takim ale na tym jak tu gra całość. Finisz Długi, intensywny, ciepły dym, cygara, wiśniowe tytonie. A: 7/10 R: 7/10

Adelphi

Antonia Bruce z Adelphi jest na posterunku już od wielu lat. W tym roku w ofercie AD brakło starych whisky, ale to co było pokazało jakość. Po raz pierwszy możemy powiedzieć, że spodobał nam się Ardnamurchan, a konkretnie wersja 6:22 z beczek po (o dziwo!) szampanie. Duże wrażenie (nie tylko na nas) zrobiła ciemna Caol Ila, w której wpływ sherry przykrywał nawet torf.

Ardnamurchan AD/07.21:05 – dobra, miodowa, łagodna podstawka. A: 3,5/10; R: 4/10

Ardnamurchan AD/06:22 – jest wyraźny wpływ beczki, whisky słodka, zrównoważona, ale i z pazurem. Nuty tokaju, sauternes, słodkich, deserowych win. A: 4,5/10; R:5/10

Glen Elgin 16 Adelphi – banany, keks, ciastka shortbready, krówka, miód spadziowy. Tłusty, gruby smak, ale sama whisky delikatna. Sezamki, orzeszki, wafelki, trochę żółtych, przejrzewających owoców. Na pierwszym planie mocny miód. AR: 5/10

Fascadale Highland Park Adelphi – cytryna, sianko, sól. Whisky bez wad, ale I bez zalet. Taka podstawka+. A: 3,5/10

Glen Garioch 10 Adelphi 58,5% – tu już mniej przyjemnie. Drzazgi, patyki, grappa, cream soda. Schodzimy na ziemię. Pieprz, drewno, pieczone jabłko. Podobno refill PX. Refill na pewno, PXa nie czujemy. AR: 3/10

Benrinnes 11 Adelphi – czerwone owoce, prochy, oloroso. W zapachu to sherry takie nieco modern, ale w smaku nawet jest jakaś głębia i złożoność. A: 4,5/10

Breath of Islay 12 51,9% – przyprawy jakieś, lubczyk, macierzanka, dym z ogniska, trochę w stronę lafroja. A: 4,5/10, R: 4/10

Glenlossie AD 13yo, 59,8% – Modern sherry, placki z jabłkiem, sherry pale cream. W smaku dobre, słodkie, duszone owoce, dżemy morelowe, chleb z żurawiną A: 5/10 R:4,5/10

Breath of Highlands AD 12yo, 55,2% – Modern sherry, cienki zapach, chyba jakiś PX refill. W smaku lepiej, marcepan, serniczek, trochę rodzynek R: 4/10, A:4,5/10

Caol Ila 10yo AD, 51,1% – Jest sherry i jest go dużo, bardzo dżemowe, figi, daktyle, jest słodko, PX. W smaku jest dobrze, jest nawet jakaś kwasowa kontra, też rodzyny, figi daktyle, jest dobre solidne PX. Sama CI robi tutaj właściwie za tło i można powiedzieć, że tego sherry jest nawet więcej niż torfu. R: 5,5/10 A: 5/10

Berry Bros & Rudd

Berry Bros jest z Tudorem od dłuższego czasu, ale po raz pierwszy możemy ich oglądać na oddzielnym stoisku i w mocnej reprezentacji. Na stoisku mogliśmy się napić solidnej linii niemłodych single casków, nahajpowanego Datfmilla oraz ich podstawowej serii blended maltów bez wieku, którą mogliście zauważyć choćby w winnicy Lidla. Oferta szeroka, ale pod względem jakości jest tu całkiem dobrze, nawet w tych dolnych rejestrach. Zaskoczyła jakością zwłaszcza blended Malt sherry cask. Dawno nie widzieliśmy tyle sherry w takie podstawowej whisky.

Berry Bros Sherry Cask, 44,2% – o dziwo pachnie bardzo przyjemnie, miękka, gładka, ale i też jest dużo sherry, nie jakieś głębokie, ale też nie modern. taki solidny refill ze starych czasów. W smaku dość wytrawne, jest oloroso, nie jakieś super, ale uczciwe, rodzinki, figi, gładkość. zafiksowałem się na samą sherrowość, ale dobre to! A: 4/10 R: 4,5/10

Berry Bros Rudd Blended Speyside – tu już mocno podstawkowo.

Berry Bros Rudd Irish Single Malt – siemię lniane, jest ta charakterystyczna tłustość, ziarna słonecznika, jest jakieś 3,5/10

Glen Moray 1991 BBR 55.7% – jakiś refill, ale bardzo przyjemny. Złożony, bananowy, brzoskwiniowy, melonowy, nieco cukrowy profil. Taki dobry refill burbon bym powiedział. AR: 6/10

Daftmill 15 – placki z jabłkami posypane cukrem pudrem, cynamon, przypalony spód od ciasta, wytrawność. Dobra podstawka. AR: 4/10

Berry Bross Small Batch Blend 21yo, 43% – Sporo gładkiego sherry cream, ale też delikatne oloroso, kremowość, marcepan, serniczki, lukry, kajmaki, lizaki, daktyle, krokant. R: 4,5/10

Morrison

O Morrison już sporo wcześniej napisaliśmy. Seria Blended maltów Old Perth z rocznikową 1996 na czele nam smakuje, Mac-Talla trochę mniej. W tym roku wszystkie stare caski z serii Carn Mor były na masterclassie, a na stoiku było raptem kilka młodziaków.

Carn mor Glentauchers 2011 47,5% PX Butt – ma już muśnięcie sherry, ale to dalej jeszcze za świeże i młode sherry. Syrop malinowy, rodzynki. W smaku podobnie, syrop malinowy, truskawki, trochę marmolady. R: 3,5/10

Glenburgie 2012 Carn Mor 47,5% – burbon trochę refillowy, ale wciąż dobry. Miodek, wanilia, nieco zieloności. Nie ma zaskoczenia, zwykła, „codzienna” whisky z beczki po burbonie, przyzwoita. A: 4/10

Diageo

U Diageo  jak to u Diageo, zatrzęsienie różnych flaszek. Były wszystkie flagowe edycje podstawowe, były Flora i Fauna, były DSR z kilku różnych roczników (w tym i te najnowsze z tego roku). Dodatkowo można było spróbować dwóch bardzo starych butelek, Johnnie Walkera Red Label (na oko z lat ’80) oraz słynnej Cardhu Pure Malt (tej, która sprawiła że SWA wzięło się za nazewnictwo). Bartek Ziembaczewski z kolegami jak zwykle stanęli na wysokości zadania, a przy stoisku można było spędzić znacznie, znacznie więcej czasu.

Cameron Bridge 26 DSR – z jednej strony wanilkowy rumek w wersji spiced – jak to bywa zazwyczaj w starych grainach –  z drugiej wyraźne przyprawy: kardamony, oregano, lubczyk, gałka muszkatołowa. A: 4,5/10, R: 5,5/10

Oban 10 DSR 57,1% – pudrowo-owocowy, nafciany; pestki, skórki jabłkowe, szarlotka, jabłka pieczone, kruche ciastka, nutka biologicznej sherry w typie młodego amontillado AR: 4,5/10

Singleton 15 DSR – jeżyna, porzeczna na języku, taki trochę winny zadziorek. Przyjemnie cierpkie z jednej strony, z drugiej trochę za pikantne. Taniczno-kredowy niuans na finiszu. AR: 4/10

Mortlach DSR 57,8% – czuć bliżej niezidentyfikowane aktywne beczki, przez co ta whisky nabiera wrażenia bycia eksperymentalną. A brakuje przede wszystkim charakterystycznego profilu Mortlacha A:4,5/10 R:4/10

Cardhu 5yo bot. 1980s – łagodniczek w którym ładnie objawił się efekt starej butelki. Czerwone owoce, kamienie z potoku, mech, mineralność. A:5/10

Johnnie Walker Red Label, lata ‘80 – Stare blendy, stare książki, stary papier, efekt stare butelki, pergamin, utlenienie, zwietrzałe perfumy, aldehyd. Kwintesencja starej butelki blenda. R: 4/10 A:4/10

Cardhu 16yo DSR 2022, 58% – Bardzo floralne, ostrawe. Dojrzałe, a nawet przejrzałe owoce egzotyczne. W smaku jeszcze konkretniej, jest ślad gumy, przejrzałe owoce, a nawet taki owocowy ferment, jakieś kiszone banany i inne zaciery owocowe. jest słodko i bardzo treściwie. Mnie to się podobało, Aleksander raczej powściągliwie. R: 6/10, A:4,5/10

Clynelish 12yo DSR 2022, 59,8% – Sherry w tej edycji jest takie modernowo-refillowe, ale nawet dalej daje radę. słodkie i marcepanowe. Intensywnie highlandowe. miody, słody, ziarno. Z czasem gorzej, nie ma clynelishowych wosków. Jest zbyt alkoholowo pod koniec. no zawód. A: 3,5/10 R: 4/10

Talisker Surge 45,8% – Taliskerowy talisker. Palenisko, żeberka BBQ. w tle jakieś owoce leśne czy jagody. W smaku też talisker, ognisko, kominek, słodowość, zioła i morska bryza. R: 3,5/10

Talisker 11yo DSR 55,1% – Delikatna, morska , solankowa, słona. Orzeszki, bryza, nori, sushi. Torf wychodzi dopiero po chwili, niejako uzupełnia tę morskość. Trochę dziwna, ale to jest bardzo dobra whisky i bardzo przyjemniej wchodzi i się rozwija. R: 6/10 A: 5/10

Best Whisky Market/Millside

Daniel, Jurek i Szymon po raz pierwszy wystąpili pod szyldem ich nowej destylarni Millside. Whisky z Millside się jeszcze nie leje, więc na stole były póki co bottlingi Best Whisky Market. Chłopaki wrócili niedawno z Jerez gdzie odwiedzali zaprzyjaźnione Fernando de Castilla, ale i poznawali się bliżej z sherry i szukali nowych inspiracji. Dużo nie ponotowaliśmy, bo rozmawialiśmy głównie o Jerez 😉

Caol Ila BWM Less is more 8yo – Picos Gordos (takie hiszpańskie chrupki chlebowe), stare precle, shortbready, siemię lniane. Grube bawarskie precle, nori. Nieco za mocne, ale fajnie złożone i z nieoczywistymi akcentami. Po chwili przejrzewające banany, fistaszki, skórki z orzecha włoskiego, stare beki, utlenione fino, niuans wysokoestrowego rumu. Zajebiste. A: 5,5/10; R:6/10

Tullibardine 4yo BWM – Sporo sherry, nawet dobrego, ale to straszny zajzajer. Sherry, czerwone owoce i spirol. mocne, za mocne. R; 3/10

William Grant & Sons

Trochę żartowaliśmy kiedyś, że Kuba Magnuszewski objął dosyć nudną posadę, bo w konserwatywnych do bólu Glenfiddich i Balvenie nowości nie sypią się jak z rękawa co roku. W tym roku jednak jest inaczej i w sumie kilka fajnych nowości można było na stoisku złapać. Nowa, efektowna trzydziestka, nowa whisky z serii eksperymentalnej, Nowa Balvenie French Oak i bardzo solidna podstolina.

Balvenie 16yo French Oak – wanilia, cukier puder, cream soda. Smak jabłkowy, pestkowy, z miodem i pieprzem. Całkiem całkiem, ale na dłuższą metę za pikantne. A: 4,5/10; R:5/10

Glenfiddich Experimental Series  #5 – Orchard Experiment – 43% – Dziwne, mega jabłka, cydry, zielone jabłka, aldehyd octowy, całkiem sporo tanin, przyprawy. mega świeże i mega zielone. Taka GF12 tylko, że jeszcze przegięta i przerysowana. jako eksperyment ciekawe jednak. R: 3/10

Balvenie 16yo French Oak, 47,6% – bardzo delikatna jako to Balvenie. Tutaj wyraźnie czuć ten french oak. pieczone kasztany, tostowane drewno, anyż, kardamon, prażone orzechy różne. Jest wyraźnie to co obiecują, ale francuski dąb to nie moja bajka. A: 4/10 R: 4/10

Glenfiddich 30yo, 43% – Stara whisky o zapachu starej whisky. Mega gładziutka. Jest to DNA Glenfiddicha, są te jabłka z gruszkami, ale przypieczone, a nawet kandyzowane czy obtoczone w karmelu. Jest delikatne miękkie sherry, takie gładkie medium sweet. Jest stara beka, taniny, wanilia. Wszystko jest wyważone, dobre, ale też nic więcej i nudne to trochę.  R: 4,5/10 A: 5/10

Bruichladdich

U Mateusza Zabiegaja na stoisku Laddie prężyły się przede wszystkim nowe Octomore z 13 serii. W sam raz na zakończenie pierwszego dnia. Niestety zabrakło słynnych bluz kiedy akurat zapałałem chęcią posiadania czarnej We are Islay 🙁

Octomore 13.1 – 59,2% – nuty bourbonowe, maślane, ciastkowe, przyjemnie, waniliowo i słodko, ale zaraz wchodzi jebnięcie ciepłego miękkiego torfu, morze plaża, sztorm, zagaszone ognisko, palenisko, Austriackie rumy. A: 5/10 R: 5/10

Octomore 13.2 – orzechowa, wyraźna nuta, taka mieszanka studencka. Fistaszki, suszona żurawina, wędzone picos gordos, coś jakby amontillado. Syrop cukrowy, odrobina siarki. Dobre, ma zadatki, aż by się chciało więcej tego sherry. AR: 5/10

Octomore 13.3 61,1% – Morskie, bryza, Ajax do podłóg, ale też zrównoważona mineralność, słony karmel. Mocne jebnięcie w smaku, makrela, fistaszki, palenisko, suchy torf, malizna, nagar. R: 4,5/10 A: 4,5/10

Brown Forman

Stoisko Brown Forman pod dowództwem Adama Frankowskiego stawiało na już sprawdzoną formułę mini masterclassów. Oprócz tego na beczkach prężyły się tłuste roczniki Glendronach i Benriach, ale też i nowiutkie Glendronach CS i druga seria Benriach Malting Season.

Benriach 1994 – trochę wpada w starą whisky o smaku starej whisky. Kurzawa, jakieś stare pawlacze, stare książki, ale z czasem pokazuje i żywszą stronę. Zest pomarańczowy, wibowit, oranżada musująca, zamszyk, nieco torfu. Jakaś nuta chińszczyzny, jakaś bez przymierzania kaczka po pekińsku. Galaretki makarena i te w czekoladzie. Całość łagodna i jak widać dość złożona. A: 5,5/10 R: 6/10

Benriach Malting Season 2nd – cytrynowa, zestowa, burbonowa whisky. Babka cytrynowa, kruche ciastka do herbatki. Dobry, czysty destylat. Profil w zasadzie taki jak i w pierwszej edycji. A: 4,5/10; R:4/10

Glendronach 1992, 28yo, 54,8% Oloroso Puncheon – Jest stare oloroso, gładkie i glicerynowe, ale to jeszcze nie stary VORS. Jest bogactwo czerwonych owoców, dżemy, duszone owoce, kremy, mus czekoladowy. Trochę ta whisky mało Glendronachowa, nie ma siarki, nie ma prochów, ale jest gładkość, elegancja nawet. Z czasem rozwija się jeszcze bardziej. jest delikatna kwasowa kontra, ale dominuje gładkość i elegancja, mus czekoladowy z polewą malinową. A: 7/10, R: 6,5/10

Glendronach 1994, 27yo, c. 189/678 – jest stare i gładkie oloroso, autentyczne żywe sherry, czerwone owoce, skóry, gorzka czekolada, , proch siarka, stare klepki, zapach bodegi, nawet trochę bagnisty, rodzynki i stare wino. W smaku też jest moc, figi, rodzynki, stara brandy de Jerez, stare klepy, bodega, solidna kwasowa kontra i taka autentyczna głębia, trochę ostrości, pikantności. Lepsza od 1992 i zdecydowanie jedną z lepszych jeśli nie najlepsza whisky na festiwalu. A: 7/10, R: 7/10

Compass Box

Zawsze chętnie sprawdzamy co nowego wymyślił niepokorny król blenderów John Glaser. Tym razem także się nie zawiedliśmy. Oprócz kolejnych edycji Flaming Heart i The Circle pojawiły się nowe Thesis i Ethereal.

Compass Box Thesis – refillowo sherrowy charakter. Orzeszki, jakieś suszone owoce, trochę bliżej niezidentyfikowanej beczki. Przyjemne, choć nic szczególnego się nie dzieje. Dobry multicask i mocno żłopable. A: 4/10; R: 4,5/10

Compass Box Ethereal – stary, dobry utleniony burbonowiec. Grubaśny, tłusty profil; tłusty, słodowy, ciastkowy. W końcu znaleźliśmy whisky! Clynelishowo-obanowy klimat. Stara dobra whisky bez upiększania. AR: 6/10

Compass Box The Circle Release 2 – sporo delikatnego sherry. Skórzane oloroso, idzie w mocną kwasowość, plus akcenty batoników zbożowych. A: 4,5/10

Compas Box Flaming Heart 2022 – Jest highland jak się patrzy, pełny, tłusty. Wanilia, ciężkie kremy, custardy, trochę torfu i dymu. R: 5/10

Lindores Abbey

Lindores już mieliśmy okazję próbować w zeszłym roku, ale mamy wrażenie, że poświęciliśmy tej nowej destylarni za mało czasu, a i pite było pod koniec. Teraz na spokojnie możemy stwierdzić, że jest tutaj bardzo duży potencjał, jest dobry spirytus, są dobre beczki. Wiedzą co robią i też byli w Jerez, więc dodatkowe punkty od nas.

Lindores Abbey Str Cask – czysty, młody profil. Słodkawy, jeszcze mało złożony, ale z dużym potencjałem. A: 3,5/10; R:4/10

Lindores Exclusive Cask for J.Buss 62,4% 2018 – Dobry bourbon, estrowy, mocny, charakterystyczny. A: 3,5/10 R: 4/10

James Eadie

Bottler który pewien czas temu zaznaczył swoją obecność mocno ciemnymi whisky z beczek po sherry. Przy czym te sherry też nie były takie oczywiste, bo pojawiało się Palo Cortado i Amontillado. Słuszny kierunek i w dodatku jest tu coś więcej poza kolorem. Dobre rzeczy!

James Eadie 9yo Glen Ord 57,3% – Dobre, jest całkiem sporo dobrego Oloroso, kawa, kakao, ciemne suszone owoce. Niestety bez grama kwasowości, ale przynajmniej jest ta gładkość. A: 4,5/10 R: 4/10

Glen Ord James Eadie, 10yo, 55,1% – Dobre, jest charakter amontillado tutaj, trochę szorstki, lekko biologiczny i taki nafciany. Poza tym to dobry highland. AR: 4,5/10

Dom Wina

Jak dom wina to wiadomo, że whisky z Whyte&Mackay. Dalmore jest raczej pomijana przez koneserów, ale trzeba oddać, że tutaj znajdziemy porządnego kopa sherry nawet w młodszych i podstawowych edycjach.

Dalmore 12yo Sherry cask select, 43% – Jest dobrze, stare sherry, łagodna, gładka whisky, ziemia, stare klepki, wytrawne i ściągające oloroso. Przyjemne i pełne. R: 4/10 A: 4,5/10

Dalmore 15yo, 40% – Jest OK, jest wytrawne oloroso, ale brakuje tutaj konkretu jak w wersji 12yo sherry select. R: 3,5/10

Fettercairn Warehouse 2, b. 003, 50,6% – W nosie młodo, jabłka, estry, owoce. Smak z kolei przyjemnie pełny, słodowy z owocowymi akcentami. R: 3,5/10

Fettercairn Warehouse 2, B. 004 48,8% – młode, liściaste, patykowe, jabłka. w Smaku podobnie, świeże owoce, jabłka, gruszki, ziarno, R: 3/10

The Taste of Whisky

Po elementach i zagrożonych gatunkach chłopaki wystartowali z nową serią Pin Up Girls. Nie mamy takiego refleksu, żeby kupować whisky z TTOW, więc trzeba było spróbować starego Nevisa „Rita” na WLW

Ben Nevis The Taste of Whisky – nieco ugładzony profil, lakiery, truskawki. Tak, już trochę wchodzi w te nevisowe poziomki w śmietanie. Choć jest wciąż echo tego młodego, klejowego zajzajera. Trochę tez jakichś akcentów bagienkowo-szlamowych. Dobra whisky. AR:5/10

Al Capone

Z bottlingami AL Capone mogliśmy się zapoznać już w Krakowie, ale od tego czasu pojawiły się nowe. Fajnie, że pojawili się także na Whisky Live Warsaw 2022. Mamy nowego Glenglassa z beczek po rumie, którego koniecznie musieliśmy spróbować, ale były też single caski od Carn Mor. Do tego piwa od Trzech Kumpli robione specjalnie dla nich. Fajny kierunek obierają. Szkoda, że ich sklepy w stolicy są na dalekich przedmieściach.

Carn Mor 2008 Mortlach Al Capone – ciepłe, słodkie sherry, przyjemne wypieki. Szarlotka, kasztany, odrobina pieprzu, trochę fajnego oloroso. Nieco pikantności na drugim smaku. 4/10

Glenglassaugh Al Capone 2012, Rum Cask, 59,1% – zielone, liściaste, sok trzcinowy, daiquiri z limonką, trawa. W smaku, mocne, świeże, trawiaste. limonki, trochę torfu. No jak takie daiquiri na torfie. pokręcone, ale fajne. mnie się podoba. A: 3,5/10 R: 4,5/10

Carn Mor 2011, 47,5% Calvados Finish – taki Glenfiddich 12yo na sterydach, świeże jabłka, gruszki, motywy floralne, trochę słodu. W smaku jabłka i gruszki, krem i śmietanka. Jest Ok, ale chyba największym sukcesem tej whisky jest, że nie jest obrzydliwa i nie wali starą szmatą, co beczki po calvadosie przeważnie dają. R: 3/10

Pernod Ricard

Pernod Ricard jakiś czas temu wystartowało z serią Secret Speyside. Stare Capery, Braesy i Glen Keithy z etykietami stylizowanymi na butelki sprzed 15 lat podobają nam się. Czuć tę starą szkołę, szczególnie w Breas of Glenlivet 25yo.

Glen Keith 21yo, 43% – delikatny bourbon, gładkie, miodki, ciastka owsiane, biały pieprz. Finisz średni, bourbonowy. 5/10

Caperdonich 21 – wanilia, kokos, stary burbon, kurz. Przyjemny łagodnik, ale bez wielkiego skomplikowania, więc wyżej nie podskoczy. 4,5/10

Braes of Glenlivet 25yo – dojrzałe owoce, czerwone jabłka pod kruszonką, miodki, ciastka owsiane, sianko, stare książki. Taki klasyczny stary bourbonowiec. A: 5/10 R: 5,5/10

Ballantines 30yo – Po prostu stara whisky, gładka, delikatna, ciastka, bourbon, woda z miodem, tostowane drewno A: 4/10, R: 4/10

Valinch & Mallet

Solidne stoisko i aż żal ściska w żołądku, że trafiliśmy tutaj na koniec. Bardzo fajna selekcja młodych i starych single casków. Dodatkowo całkiem znaczna liczba casków do spróbowania zupełnie w cenie biletu. Szkoda, że nie zdążyliśmy spróbować Bunny i CI, ale Nevis, a zwłaszcza Springbank zrobiły robotę aż nadto. W przyszłym roku od tego stoiska zaczniemy.

Ben Nevis 9yo Valinch and mallet, 52,4% – Dość delikatna jak na Ben Nevis, bourbon, trochę rdzy, hardości, ale to nie rzygi i pogony. R: 4/10

Springbank 1998 Valinch & Mallet – morska, żywa, burbonowa whisky. Mocno wyleżana, lecz wciąż żywa i świeża. Pieczone kasztany, dobry burbon, skórki mandarynek, sewilska gorzka pomarańcza, ciepły kominek, nuta ceglana, ma w sobie coś bożonarodzeniowego. Do tego bardzo aksamitna – Jezusek bosą stópką po gardziołku przeszedł. A: 7/10; R: 6,5/10

Pozostałe Stoiska/pojedyczne whisky:

I na koniec last but not least garść whisky pojedynczych z różnych stoisk

Amrut Spectrum 004 – nawalone dużo sherry. Fistaszki, gorzka czekolada, cierpkie owoce, delikatna wędzonka, coś z indyjskich przypraw. Znowu język drewnieje od ilości tanin. A: 5,5/10; R:6/10

Aultmore Christmas Loża Dżentelmenów – pachnie młodo, trochę sherry, ale niestety takie mocno modern. Pieprz, alkohol, pikantność. Niestety takie średniawe. To trzeba chyba na spokojnie wypić.

Old Pulteney 46% Pineau de Charentes – Mistella, Pineau, Sauternes. Gładkie, słodkie, moszcz winogronowy, jakieś syropy, miodki. W smaku bardzo słodkie, bardzo pijalne; miodki, mosto, arrope, dalej zioła, nuty floralne, trochę estrowe, brzoskwinie z puchy, ale potem przebija się słoność, słony karmel i popcorn. Bardzo pijalny dram, z kategorii tych, że można wywalić butelkę w jeden wieczór. A: 4/10 R:4/10

Deanston 2008 oloroso 52,7% – chyba refill oloroso, ale uczciwe, kremowe, migdały, marcepan. R: 4/10

The Macallan Harmony Collection, 44% – Modern sherry, trochę ziarna, batony musli, miodki, marmolady. takie sobie to. A: 3,5/10 R:3,5/10

Isle of Jura 29yo, TSMC, 44,7% – w nosie kurz, stare książki, pergamin. W smaku stara whisky, ale też pianki, dulce de leche, kawka z mlekiem. Dalej czekolada pitna, karob, miody gryczane, słony karmel, masło orzechowe. Finisz delikatny, mleczny, kawka z mlekiem. całkiem przyjemnie rozwija się ta whisky. Chłopaki z The Single Malt polewali zza pazuchy, ale mamy nadzieję, że za rok będzie już stoisko. A: 5/10 R: 5,5/10

Bushmills 12yo The causeway collection, tequila cask, 52,8% – No jest ta tequila, pieczone ananasy, egzotyczne owoce, sałatka owocowa, nopal, agawa. Jest tutaj jakaś reminiscencja Jose Cuervo Reserva de la Familia XA. mentol, eukaliptus, igliwie, jałowiec. Wracają wspomnienia z Ruta de Tequila i destylarni La Rojena. R: 5/10, A: 4/10

Filey Bay Moscatel, 40% – bardzo czysty profil destylatu; Słodkie, landrynkowe, maliny. jakieś pralinki. AR: 3,5/10

Gladstone Axe 41% – takie sobie, smakuje jak nic. R: 2,5/10

Malternatywy

Wobec przytłaczającej liczby stoisk czasu na malternatywy w tym roku zostało bardzo mało. Nie starczyło czasu na żaden bourbonek, a Giny i inne wódki to nam nawet przez myśl nie przeszły. Postanowiliśmy skupić się więc głównie na rumach. A jak rumy to wiadomo, że The Last Port.  Po raz pierwszy chyba piliśmy nieleżakowany Jamajski funk. Patryk Kozyra uraczył nas też daquiri na tym rumie TECA. Do tej pory się zastanawiam czy to było świetne czy złe 😉 Poza tym jeszcze Bologne 2014 z Guadelupy o którym już na spokojnie napiszemy innym razem. Drugim stoiskiem rumowym była VININOVA, która ma oczywiście Foursquare i w końcu spróbowaliśmy edycji 12yo PL i porównaliśmy ją z regularnym Foursquare 2009, ale też i z Foursquare od Adelphi. Jest moc. Szkoda, że 12yo PL się tak szybko rozszedł. W końcu także udało się spróbować jedynej u Tudora i jedną z niewielu w Polsce tequile Extra Anejo.

Foursquare 12yo PL 62% – Mega bourbon, nasiąknięte beki, rozpuszczalnik, zmywacz do paznokci, ogórki w zalewie, migdalina. W smaku pełne, bourbon, orzechy, migdały, rozpuszczalnik, makowe baby drożdżowe, esencje do ciasta, ciastka ponczowe, syrop klonowy, miody, wanilina, spalony karmel. No jest moc. Ocena kiedy indziej, bo jeszcze zagości u nas na przeglądzie rumów 😉

Elizabeth Yard Diamond Distillery Rum, 56% – dobre, grube, rumowe, migdały, trzcina, wata cukrowa, karmel. A: 4/10 R: 4/10

SBS Jamaica Teca, 57% – Ten rum pachnie jak jutrzejszy kac. W nosie aceton i stare materace, ale też bogactwo przejrzałych, podgnitych owoców. W smaku guma balonowa, estry, banany, 3/10

Los Tres Tonos Tequila Extra Anejo, 38% – Pieczona agawa, pieczony ananas, trochę dymu nawet. W smaku już czuć drewno i trochę wieku, jest ok, ale już pilaliśmy lepsze Anejo niż ta Extra Anejo.

Podsumowanie

Whisky Live Warsaw 2022 przeszło do historii. Zmiana na Legię jest dużą zmianą na plus. Miejski stadion stwarza ogromne możliwości i przenosi imprezę do zupełnie innej ligi. Należy dodać, że te możliwości nie są jeszcze w pełni wykorzystane i w następnych edycjach forma będzie na pewno szlifowana i poprawiana. Generalnie duża przestrzeń robi robotę, w końcu było pod dostatkiem kanap i leżaków, a trybuna i loże w ciepły jesienny dzień były wręcz idealne. Mimo iż jest dobrze, to miejsce na postępy jeszcze jest. Całe trzecie piętro poza strefą High Proof było jeszcze niezagospodarowane i aż się prosi, żeby pomysł strefy koneserskiej rozszerzyć na drugiej połowie tego piętra o inne stoiska. W każdym razie miejsce jest i spokojnie można dążyć do 90, a może nawet i 100 stoisk. Rodzi to jednak rozmyślania na temat klęski urodzaju. Już teraz nie byliśmy w stanie wielu stoisk odwiedzić i wielu rzeczy spróbować. A może być tylko gorzej (czyli lepiej). Nie wiem czy Tudor House rozważa rozszerzenie imprezy pod względem dniowym lub godzinowym, ale raczej to będzie trudne, zarówno dla organizatora jak i dla uczestników (i ich rodzin też). Chyba raczej trzeba się nastawiać na skupianie się na określonych kierunkach, próbowanie rzeczy wybranych, wcześniej zaplanowanych. I tutaj jeszcze by się znalazło pole do usprawnień, bo jakaś apka festiwalowa czy katalog online byłoby wybawieniem w tej klęsce urodzaju. Zdecydowanie jakiś katalog w którym można byłoby sobie przejrzeć wszystkie butelki na festiwalu, zaznaczyć, dodać do listy itd. byłby dużym ułatwieniem i pomógłby zaplanować strategię jeszcze zanim festiwal się zacznie.

W kwestiach whiskowych także było solidnie. Rośnie liczba niezależnych bottlerów z przyzwoitą ofertą caskowych whisky. Strefa High Proof by BOW też skutecznie odpowiedziała na potrzeby najbardziej wymagających festiwalowiczów. Nawet w kwestii whisky oferowanych w cenie biletu widać postęp. Dalej to jest co prawda w większości czynione wysiłkiem Tudor House i stoisk z nim bezpośrednio związanych, ale już przynajmniej można się napić jakiegoś wyboru ciekawszego niż absolutne podstawki i blendy. Są whisky w wyższej mocy, a nawet sporo single cask. Z koncernami to dalej bywa różnie, ale już widać jakieś symptomy i zaczynają odchodzić przynajmniej od taksowania za flagowe podstawki. Nie wszyscy jednak 😉 Już powoli przestajemy narzekać, że chcielibyśmy więcej malternatyw, bo już teraz nie byliśmy kompletnie w stanie spróbować dużej części z nich. Niezmienne jednak apelujemy o jakąś reprezentację sherry i brandy panie Jarku 😉 Rumu też w sumie więcej nie zawadzi. Może warto by było wskrzesić świętej pamięci Show Rum Warsaw jako strefę na WLW?

Pierwszy raz także byliśmy na WLW jako partner medialny i nawet trochę jako wystawca (z racji robionego wspólnie z BOW masterclassu), więc też trochę mogliśmy się przyjrzeć od środka i dopiero dostrzec cały ogrom pracy jaki jest za kotarą. Tym bardziej doceniamy wysiłek i przymykamy oczy na drobne niedociągnięcia i lekki bałagan w niektórych momentach. Nowe miejsce, nowe rozmiary imprezy i wszystkiego więcej. Wiadomo.

Zdecydowanie największym problemem, którego już nie można pominąć jest sklepik festiwalowy. W kolejce zmarnowałem jakieś 20 minut życia. Może by jednak rozciągnąć ofertę festiwalową na czas po festiwalu tak by każdy spokojnie zrobił zakupy, a nie tracił festiwal i przypominał sobie ustrój słusznie miniony? W ten sposób każdy mógłby się skupić na doświadczeniach festiwalowych a zakupy sobie zaplanować spokojnie po festiwalu.

To tyle od nas i do zobaczenia za rok na jeszcze większym i jeszcze lepszym Whisky Live Warsaw 2023!

Wyróżnienia Festiwalu:

Najlepsze whisky:

Glendronach 1994, 27yo, c. 189/678

Bowmore 2001 Bestofwhisky paradigm malts

Springbank 1998 Valinch & Mallet

 

Najlepsza młoda whisky:

Caol Ila 10yo Adelphi

 

Najlepsza edycja podstawowa:

Berry Bros Sherry Cask Matured

 

Najlepsza Malternatywa:

Foursquare 12yo PL

Radosław Janowski

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.