Dziś Old vs New nieśmiertelnej Talisker 10yo, klasyka wśród klasyków. To whisky, która była jedną z tych kilku pierwszych single malt dla większości z nas. Jak zniosła próbę czasu?

W poprzednim odcinku naszej małej przygody z Talisker zrobiliśmy pokaźny przegląd zdecydowanej większości oficjalnego portfolio destylarni ze Skye – Sample Set #39 – Talisker.

W tym odcinku sprawdzimy starsze i nową wersję jednej z bardziej lubianych podstawowych single malt whisky, czyli Talisker 10yo.

Na stół wjadą:

  1. Talisker 10yo, „The new map label” 2019
  2. Talisker 10yo, 2007
  3. Talisker 10yo, „Stone Label”, 2004
  4. Talisker 10yo, „Map Label”, lata ’90

Mamy więc prawie wszystkie rewizje etykiet i do pełni szczęścia brakowało tylko rewizji „plain gray skye..”. Najstarszy edycja Map Label zresztą pochodzi z bardzo starego pakietu Classic Malts of Scotland, który nabyłem jakiś czas temu.

Seria Classic Malts została przedstawiona przez United Distillers (poprzednik Diageo) w 1988 roku. W jej skład weszła właśnie między innymi whisky Talisker 10yo, która zastąpiła wersję 8-letnią „Golden spirit of the Isle of Skye”.

Jedziemy! Niech moc 45,8% będzie z nami!

Najpierw kolor i w zasadzie tutaj jest mniej więcej jednakowo. Zdjęcie może trochę przekłamuje,  bo źródło światła było po lewej i czwarta próbka dostała go najmniej. Jest to wszystko bardzo zbliżone. Diageo się też nigdy nie chwaliło, że nie używa karmelu E150a do barwienia, więc… najprawdopodobniej to porównianie nie ma sensu 😉

 

Talisker 10yo, 2019, 45,8%

WHISKYBASE

Nos: no w pierwszej chwili tak średnio, zielono, swiezo, młodo. Zanim wejdzie torf to sianko, łąka, mokry słód, ciut zielonego jabłuszka. Dopiero po chwili robi się lepiej i dojrzalej, dym, delikatny torfik, popioły, palenisko i duża słodowość, paluszki, bajgle. W tle jakieś nuty ziołowo-mentolowe.
Smak: w smaku ok, nie ma młodych zielonych motywów, które mignęły w pierwszym zapachu. Jest grubo, słodowo, torfik, popioły, paleniska. Dość szybko wchodzi spora dawka czarnego pieprzu. Dalej piernik toruński z dużą ilością przypraw, potem zioła z majerankiem i macierzanką na czele. Morskości gdzieś tam trochę w tle jest, ale raczej szczelnie pokryta przez torf. jest to dość intensywny, drapieżny, ostrawy torf, a w końcu to nie Islay. Pod koniec trochę wali po języku alkoholowy ciężki pogon, ale w ramach akceptowalnosci.
Finisz: średnio długi, słodowo-torfowo-pikantny z nutką miodu i przypraw.
Wnioski: dobra podstawka, w zapachu coś na początku nie gra, ale to nie rzutuje na dalsze wrażenia. Morza i motywów mineralnych jest mało. Dużo jest dość szorstkiego i bardzo bezpośredniego torfu. Aż się prosi by po otwarciu świeżej butelki dać tej whisky ze 30 min w kieliszki na złapanie tlenu. Ogólnie to jest dobra podstawowa whisky. Jest konretny smak, grubość, tłustość, jakieś tam niuanse. można spokojnie sobie polewać kolejne dramy, co na koniec poczyniliśmy.

Ocena:Aleksander 3,5/10, Radek 4/10

Talisker 10yo, 2007, 45,8%

WHISKYBASE

Nos: papier, pergamin, zwietrzaly torf, mineralność. Tez sporo suchego sianka, łąki, ziół. Troche morskości gdzieś tam w tle. Nie ma zieloności. Jest bardzo płasko i jednowymiarowo, ale przyjemnie. Jest dużo większa morskość, wodorosty, mineralność, bryza. W tle jakaś dziwna nuta amalgamatu dentystycznego.
Smak: Jest mniej torfu i ten torf jest taki mniej ziemisty a bardziej medyczny. Motywy dentystyczne. Spora slodowość, slodycz, syropy cukrowe i delikatne miody lipowe. Jakaś taka za delikatna ta whisky. Dalej Ciastka owsiane z bakaliami, shortbread, trochę smietankowych, diacetylowych motywów. Można by pomylić z Oban. Potem oranżadki rozpuszczalne, syrop Gujazyl, pianki bananowe. W tle ślad goryczki z przechodzonych beczek. Smak się jednak rozwija i się dzieje, ale dzieje się troche dziwnie i na dość małej intensywności.
Finisz: krótki, słodowy, syropowy.
Wnioski: whisky anemiczna, nos nie zwiastuje kumpletnie nic poza ułożeniem. W smaku lepiej, dużo się dzieje, ale jakoś chaotycznie i nie zawsze dobrze. W porówniwniu do obecnej wersji to duzo lagodniejsza i słodsza, gładsz, ale też bardziej nijaka i anemiczna. Coś za coś. Poziom podobny

Ocena: Radek 3,5/10, Aleksander 3,5/10

Talisker 10yo, stone label, ca. 2004, 45,8%

WHISKYBASE

Nos: lekkie uderzenie tropikalnych owocowych aromatów, mango, papaja, ale też dobrze dojrzale czerwone jabłuszko. Dalej dużo słodu, batony z musli, syrop klonowy. Potem lekki dymek, szyneczka i lekkie wędzone sery. W tle jakieś cynamony, przyprawy.
Smak: mocno słodowy, cukrowy, delikatne miody, sady, owoce, kwiaty, słodkie drożdżówki z nadzieniem owocowym, brzoskwinie, jabłka, banany. Torf pojawia sie dopiero po kolejnym łyku i powolutku narasta. Lekki dymek, palenisko, węgle. W miare picia nawet jakieś opalone żeliwa, nagary. W tle trochę morskości, mineralność.
Finisz: średnio długi, ale fajny, dymny, mineralny, słodowo-miodowy.
Wnioski: jest progres. Glownie za sprawą egzotyki, owocowości i wiekszej elegancji. Złożenia i skomplikowania nie ma tutaj za dużo, ale jest gładkość, słodycz, a dym z czasem harmonijnie narasta i nie wali od razu w ryj. Przewaga tej whisky nie jest warta więcej niż 0,5 pkt względem poprzednich. Jest staroszkolna egzotyka i zaczątki pięknego ułożenia, ale poza tym nie dzieje się nic specjalnego.

Ocena: Radek 4/10, Aleksander 4/10

Talisker 10yo, map label, ’90s, 45,8%

WHISKYBASE

Nos: stare książki, stary perganim, motywy przykurzone, zwietrzałe perfumy, pudry, pomady, zwietrzały olejek różany. Dalej jakies cukierki pudrowe, poziomki, delikatne motywy winne. Dymek delikatny, opalone szczapy, jakieś motywy metaliczne, mineralne. Na koniec sporo morskości przejawiajacej sie motywami jodowo-ozonowymi. I na koniec znów powrót do starych książek i kurzu.
Smak: no nie mam pytań. Whisky jest gładka, słodowa, miodowa, złożona, ale i dymna, lekko zadziorna. Popioly, dym z kominka, opalone polana. Duzo klasycznego bourbonu, rozpuszczalniki, napastowane parkiety i stare meble. Banany, shortbread, krówki czy inne butterscotche. W tle marmoladka różana, jakies zesty, angielskie dżemy z gorzkich pomarańczy. Duży zachwyt nad smakiem, klasycznym, charmonijnym, dostojnym i ładnie się odkrywającym, ale po chwili przestaje sie rozwijać i nie ma nic dalej.
Finisz: niestety trochę krótki, kurze, stary papier, słód, kandyzowany zest.
Wnioski: jest stara szkoła whisky, elegancja, odleżana, jest efekt starej butelki. Cały smak jest spojny, wszystko ze sobą pięknie gra w harmonii i każda nuta z osobna też niczego sobie. jest balans, starość, ale smak kończy się zdecydowanie za szybko i finisz tylko to potwierdza.

Ocena: Radek: 5/10, Aleksander: 5,5/10

Werdykt: Talisker 10yo daje radę, choć do starych czasów ciężko jest nawiązać.

Wszystkie wersje z XXI wieku były na dość zbliżonym poziomie i najnowsza nie odstawała bardzo od kilkanaście lat starszych. Dopiero lata ’90 i pierwsza rewizja Classic Malts pokazały jaka ta whisky była kiedyś. Czuć po prostu tę starą szkołę i inną jakość, ale to już się nie wróci. Patrząc jak inne whisky zaliczyły zjazd na przestrzeni mniej niż 10 lat, ciężko nie uznać jednak formy obecnej wersji Talisker 10yo za sukces.

W tym przeglądzię też po raz pierwszy tak mocno daje o sobie znać efekt starej butelki. Torfowe fenole utleniają się z czasem. Edycja 2019 wprost ze sklepu wręcz bucha intensywnym, szorstkim torfem i trzeba jej dać dłuższą chwilę w kieliszki na kontakt z powietrzem. Starsze edycje, mimo, że w pełnych, zamkniętych samplach i miniaturkach, to jednak były wyraźnie mniej dymne, gładsze, ale też zyskiwały dodatkowego wymiaru.

 

Radosław Janowski

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.