15.04.2023 już tradycyjnie w katowickiej fabryce porcelany odbyła się III edycja Silesian Whisky Fest. Jak było w tym roku? Zapraszamy na relację z Silesian Whisky Fest 2023!
W tym roku, tak samo jak i w zeszłym sezon festiwalowy otwiera Silesian Whisky Fest. Po raz kolejny spotkaliśmy się w tym samym miejscu, w budynkach dawnej Katowickiej Fabryki Porcelany, znów w tych samych salach i oczywiście znów w tym samym celu.
Relację z lat poprzednich możecie poczytać poniżej:
I w zasadzie można powiedzieć, że impreza wygląda tak samo i osiągnęła swój ostateczny kształt. Organizatorzy raczej nie zaskoczą nas nagle konkursem obierania banana, koncertem disco polo, czy nagłymi usługami barberskimi. Mamy dokładnie tę samą formułę średniej wielkości festiwalu (nie mikro i nie największe krajowe imprezy) i mamy sprawdzony pod pewnymi względami zestaw dostawców.
O samej Fabryce Porcelany można powiedzieć to, co już zauważyliśmy podczas jesiennego Whisky & Food. Miejscówka nareszcie jest skończona i zagospodarowana. Już nie zwisają żadne kable z sufitu i nie wystają nigdzie pręty. Cały kompleks jest w końcu pozajmowany przez najemców i pomiędzy spijaniem kolejnych dramów whisky można się udać na przerwę i zagłębić się w urokliwe zaułki fabryki. Było to tym bardziej miłe w stosunku do jesieni, że pogoda w końcu dopisała i ślunskie mury skąpane w popołudniowym słońcu prezentowały się jeszcze lepiej.
Sama przestrzeń festiwalowa to też te same dobrze nam znane sale na pięterku fabryki. W rozstawieniu i aranżacji też nie zanotowaliśmy większych zmian. Większość stoisk wystawców stoi nawet na tych samych miejscach, co w zeszłym roku. Pojawił się didżej przygrywający przyjemne i nieagresywne rytmy, a chilloutowa salka z tyłu jest teraz bardziej drinkowo-cygarowa niż piwna. Jedyne co chłopaki mogliby jeszcze zrobić to przemycenie trochę więcej śląskiego klimatu, choć to też jest stąpanie po cienkim lodzie i łatwo przegiąć w stronę Cepelii i Krupówek.
Jeżeli chodzi samych wystawców to niestety dało się zauważyć pewne braki. Nie pojawili się Whisky Team (jedynie incognito), LVMH (ci to już dawno odpuścili festiwale), William Grants & Sons, ANKA Wines, Markus i jego The Finest Malts. Niektórzy mimo pojawienia się na festiwalowej rozpisce nie dojechali, ale jakoś nie żałujemy 😉
W zamian mieliśmy jednak nowiutkie (no prawie) Unique Spirits, ogromne stoisko Spirit Depot, rzadko widywanego gdzie indziej Pinota i lokalne Whisky & Spirit House. Mimo kilku pustych miejsc na stoiska, które były dość widoczne, to dało się wypić trochę ciekawych rzeczy, właśnie ze względu na rzadkość występowania i „nieopatrzoność” tych kilku powyższych stoisk. Mimo wszystko i tak nie udało nam się dotrzeć do wszystkich stoisk, do których chcieliśmy.
Dało się też trochę poczuć, że jest to właśnie początek sezonu. Jesteśmy jeszcze albo przed wyjściem premierowych whisky, a te które już się nawet pokazały to jeszcze nie dojechały. I też nikt z dostawców tutaj szat nie drze, bo kalendarz jest mocno napakowany tej wiosny i widzimy się z większością z nich wszak za tydzień, za miesiąc i za dwa miesiące.
No właśnie, ale co tej whisky tam było? No to zapraszamy przez naszym tradycyjną i rozwlekłą podróż przez stoiska i dramy.
Unique Spirits
Nowy-stary Mikołaj Rzeźnik wraz Rafałem Lisem zaprezentowali nam pod swoją marką autorską selekcję dobrze już znanego The Single Cask. Chłopaki nie ukrywali, że większość to ciemne sherrówki pod polskiego odbiorcę, ale czy nam jako fanom sherry to przeszkadza? No absolutnie nie. Tym bardziej, że selekcja była na tyle dobra, że bez problemu zamiotła całą imprezę. Debiut bardzo udany.
Teaninich 8yo TSCL, Palo Cortado Octave Finish, 59% – delikatne owoce, klimaty bardziej w stronę madery niż palo cortado, ale fakt, że estrowe, soczyste i floralne. Pomelo, bez, malina, świeże soczyste owoce. Smak już trochę inny – przestane herbaty, skórki orzechów, palone masło. Dobra beczka, ale całość też mocno drapieżna i wciąż jednak za młoda. Mimo to jak na tę moc, to wchodzi. A: 4,5/10; R: 4/10
Glenrothes 15 TSCL Sherry 64,6% – mocne sherry, aż idzie w takie sosy balsamiczne i sojowe. Ciężka, tłusta whisky, aż przesherrowiona. Popioły, gorzkie oloroso z wiórami i fusami z beki. Migdały wkarmelu, syntetyczne whisky, dobre Kavalany. Perwersyjna i przegięta, to lubię! A: 5,5/10; R: 6/10
Inchgower 2008 TSCL 56,5% – będzie przy okazji przeglądu tej destylarni.
Miltonduff 2007 TSCL 59% – jasne owocki, brzoskwinia, tropikalne owoce, ananasy, miodki, estrowość. Dalej mocne nuty burbonowe: bakalie, karmel, kajmaki. Tu czuć że poza finiszem jeszcze beczka bazowa byłazupełnie dobra i aktywna. Ciutek za mocna, ale fajny wpływ burbona. Ten finisz PX homeopatyczny i wręcz mógł bardziej zaszkodzić. Sama whisky dobra. A: 4,5/10; R:4,5/10
Ledaig 29 TSCL 46,1% Hogshead – bardzo tropikalne pierwsze wrażenie. Pomelo, mangi, papaje, ananas z puchy. Torfu nie stwierdzono, acz nadrabia morskimi akcentami. Dalej kajmak, karmel, tequila z solą i limonką, dalej znowu w słodową stronę, bajgle, paluchy prowansalskie. bardzo dobre to i chyba najlepsza whisky na sali. A: 6,5/10; R: 7/10
Mannochmore 9 TSCL Porto Ruby, 52,6% – fajnie wali tym czerwonym winiaczem. Kredowość, słodycz ruby porto, motywy piwniczne, ceglane, palone liście. Jarzębina, sok z granatu. Lubimy niecodzienne, acz wyraźne beczki w których czuć wpływ bazowego alkoholu, więc duży plus. A: 5/10; R: 4,5/10
Mannochmore 9 TSCL Tawny Port – w porównaniu do ruby sporo ubożej. Patyki, trochę żelków, kisiel, wyraźnie szorstko, pestkowo, pieprzinie. No średnio. A: 3,5/10
Mannochmore 9 TSCL Madeira, 57,5% – Surowe trochę jeżeli chodzi o whisky, ale madera tu jest. Z jednej patyki, a z drugiej granulowane herbatki, brzoskwinie, owoce egzotyczne. W smaku szorstkie, trochę pieprzne, ale i brzoskwinie, nektarynki, oranżadki. R: 3,5/10
Brown Forman
Po niedawnym przeglądzie Glendronach CS OVN wręcz wypadało odwiedzić Stoisko Adama Frankowskiego i ekipy Glendronach/Benriach/Glenglassaugh/Woodford. Choć Glendronach był głównym tematem rozmów, to jednak postanowiliśmy zwrócić się ku…
Glenglassaugh PX, 46% – jest nieco modern ten wpływ sherry, ale jego wpływ jest ewidentny i ogólnie whisky jest smaczna: słodko-gorzka, highlandowa, taka podstawka+ A: 4/10 R: 4/10
Benriach 16 three cask, 43% – całkiem fajne aktywne beczki, wyczuwalny wpływ tych po burbonie, ale tez lekki zadziorek od virgin oak. Całość lekko liźnięta dymem, na myśl przychodzi taki biały popiół. Wodorost z cytryną, orzeszki ziemne, fajna tłusta, gładka faktura. Jezusek bosą stópką po gardziołku przeszedł A: 4,5/10; R:4/10
Loża Dżentelmenów
Ostatnio Artur Brzychcy obchodzi swój benefis, wobec czego mamy benefisową whisky „z mordą”, ale też jeszcze coś spod stołu
Glenturret 9yo LD, amontillado finish, 51,6% – na nosie jest takie ostre nafciane amontillado, jabłko papierówka, zagaszone ognisko, ziemia, deszcz, jesień na działkach, smog z komina, palone telewizory. W smaku podobnie, dym z komina, mokre ognisko, jest trochę tej naftki z amontillado. Trochę ostrość, trochę rodzynek, zmokłe stogi siana, suszone śliwki, morele. na finiszu mokry dym kwaskowość, suszone owoce. Lubie taki profil. Jedna z fajniejszych młódek z jednocyfrowym wiekiem. A: 3,5/10, R: 4,5/10
Clynelish 1997 Stilnovisti, 59,1% – No jednak co Klaj z 95-97 to robi robotę. Solanka, whisky sour, kremówki, morskie powietrze, miód, niuans pieprzny. Są te clynelishowe woskomiody, całość oleista, kremowa, ale w nieco ostrzejszym wydaniu. Tu też jezusek przeszedł z tym że w ostrogach. A: 6/10; R: 6/10
Pinot
Jak już wspomniałem wyżej, Pinot nieczęsto pojawia się na imprezach, więc tym chętniej przyglądaliśmy się ich bardzo szerokiemu portfolio. Bourbony, Whiskey, Mackmyry, Elements of islay i ogromna Ilość rumów bardzo zachęcają do odkrycia czegoś nowego tutaj.
The Perfect Circle – gładkie, choć młode I nieco szortkie. Miód, kajmak, jabłka. Jak na 3 lata to bardzo dojrzała whisky, bez kardynalnych wad, ale i bez wielkich zalet. Jak to cały peleton młodej Japonii, grzeczna gładzinka do żłopania. A: 2,5/10; R: 3/10
Black Bull 12yo, 50% – Tłusta, pełna oleista, dużo graina, ciastka owsiane, ziarno, przyprawy, sianko. W smaku podobnie, ziarniste, słodowe, ciastkowe, bourbonowe, no niezłe. Fajnie, że w 50%. ciekawe jak by wypadła w naszym teście blendów? pewnie wysoko. R: 3/10
Black Bull 21yo, 50% – tu z kolei trochę stara whisky o smaku starej whisky. Utleniona, spokojna, przyjemna. Stare meblościanki, stare książki, aldehyd octowy, kurz, pieprz, nieco acetonu. A: 3,5/10; R: 4/10
Peat Islay, Elements of Islay, 45% – Po prostu całkiem ok w większości Caol Ila. R: 2,5-3/10
Peat Islay, Elements of Islay Full Proof 59,3% – Sianko, łajno, torf, zioła, łąka, podsuszony krowi placek. Smak intensywny, torfowy, no CI w ryj i tyle. Łajno, żywy torf, palenisko. A: 4/10, R: 4/10
Casa Noble Tequila Reposado – Nie byłem Akurat w La Cofradii, więc tym bardziej trzeba spróbować. Bardzo dojrzała i z dużym wpływem drewna. W ciemno można powiedzieć, że to Anejo. Poza tym standard, sosna, mentol.
Rum Rye 50/50 – Jamajski rum estrowy zmieszany z rye whisky. Co za zwyrol to wymyślił? No pojebane. Z początku mydliny, ale potem estrowy rum zgrywa się z pikantną rye whisky.
Spirit Depot
Ogromne stoisko z flaszkami ze świata, o których w większości słyszeliśmy, że dobre, ale jakoś nie było okazji próbować. The Lakes, Balcones, dużo rumów i morze rzeczy o których nie mieliśmy pojęcia nawet. Spirit Depot był na Whisky Live, ale jakoś nie udało nam się do nich dotrzeć. Trzeba było to nadrobić.
Lakes Blended Manzanilla Cask 46,6% – Pachnie trochę generycznie jak blend, ale jednak gdzieś są w tle te nutki drożdża, sera, orzecha. R: 2,5/10
Lakes Sherry Cask Blended 46,6% – Na początku zleżała i ospała, ale jest trochę sherry i to nawet pełnego. W smaku jak na blenda to jest dobrze, kompetentna whisky i w miarę niezłe sherry, ale takie trochę rozwodnione. R: 3/10
Lakes Infinity, 52% – nasuwają się na myśl kavalany, albo raczej amrut spectrum. Whisky zajzajerowata, z dużym wpływem bliżej nieokreślonej beczki. Sama whisky wciąż jednak młoda. Sezam, sos teriyaki, herbata po turecku, nieco niezdefiniowanych win wzmacnianych, tostowane drewno. No amrut spectrum w wersji light jak nic! A: 4,5/10; R: 4,5/10
Teerenpeli KASKI, 43% – Jest sherry i choć modern, to jest go sporo, ale co ważniejsze to jest to smaczna i skomponowana whisky, a jak na te kilka lat to jest dojrzałość. Nie gryzie, jest złożoność. Kompetentna whisky. R: 3,5/10, A: 3,5-4/10
Mundivie
Z Wild Fields zetknęliśmy się dość dawno, ale wydawało nam się, że nie zapamiętaliśmy jej tak źle jak to wszyscy ludzie przedstawiają. Trzeba sprawdzić co tam nowe Wild Fieldsy mają do zaoferowania.
Wild Fields Single Wheat Whisky – młode, wali bimbrem I grappą. Żużel, herbata z trzeciego zaparzenia, grappa na jałowcu i szyszkach. No nie. O ile single malty Wild Fields dają radę, to to jest bimber. A: 1,5/10
Wild Fields Single Malt Sherry Cask – modern sherry w najgorszym wydaniu, patykowe, zielone i sianowate, ale sama whisky OK. R: 2/10
Wild Fields Single Malt Polish Oak – Nawet niezłe, świeże, młode, ale daje radę. jest klimat Rye albo irlandzkiej single pot still bardziej niż single malt. Pieprzne i dość świeże drewno, ale nie wali warzywami, zesty, cytrusy, ziarno. R: 2,5/10
Pojedyncze Whisky
Tullibardine 2018, Simon Says Whisky, 69,1% – nie ma to jak zacząć festiwal od pierwszego drama w 69%. Dzięki Szymon 😉 Jak na to, że piliśmy jako pierwszą, to całkiem spokojnie dało się to wypić.
HIghland Park 13yo Dagome, 64,9% – W zapachu jak na refill to bardzo dużo sherry, oloroso, opalone klepy, orzechy karmele, kajmak, gorzka czekolada, żurawina, rodzynki, kawka, kwiat pomarańczy. W smaku jest równie dobrze. Jest dobre oloroso, głębokie i intensywne, przeżarte przez wino klepy, proch, pieprzność, orzechy, bakalie. dalej fajna kwasowość, żurawiny, jarzębiny, borówki, jagoda kamczacka. pod koniec dym, oscypy, korbacze, torfik, wrzos. Na finiszu sherry oloroso, dym, wędzarnia, wrzos. No bardzo dobre to. R: 5,5/10, A: 5/10
Mackmyra Inteligens AI2, 46,1% – Ligniny, waniliny, ciastka, otręby. W smaku trochę gorzkawe, lekko pogonowe, słodkie, biały cukier, patyki. No nie tak źle. R: 2,5/10
Port Charlotte PAC01 56,1% – Torf, guma, malizna, czerwone owoce, jarzębina, palone siano, palone masło. W smaku czerwone owoce, borówka, porzeczki czerwone, winko, suchy torf, palenisko, mineralność, kredowość. A: 4,5/10, R: 5/10
Caol Ila Less is more, 8yo BWM – Było już, ale to jest świetna whisky. R: 6/10
Bushmills 12yo Causeway Collection Tequila Cask– również było, ale równie miło wspominam tę whisky. R:5/10
Wnioski
Kolejny Silesian za nami i kolejny długi sezon festiwalowy przed nami. Otwierający kalendarz mają przywilej bycia pierwszymi, ale i też trochę przekleństwo bycia pierwszymi. Jeszcze nie wszyscy po zimie się wybudzili z letargu, w tym i chyba my nie do końca. Już rozwijają czerwony dywan, a tu jeszcze obsługa przycina krzaki i zamiata. Trochę tak było w tym roku w Katowicach. Bottlerzy jeszcze za dużo w tym sezonie nie zabutelkowali, różne limitowane edycje jeszcze nie wyszły. Kilku stałych wystawców zabrakło, ale i na szczęście pojawiło się kilku nowych. Mocny debiut zaliczyło Unique Spirits, ogromne portfolio Spirit Depot zaledwie liznęliśmy po wierzchu, mieliśmy kilka świeżych tegorocznych bottlingów. W dalszym ciągu też, mimo, że nie jest to wielki festiwal, to nie udało nam się po raz kolejny zobaczyć i spróbować wszystkiego co byśmy chcieli. Katowicka impreza już chyba się ukonstytuowała w swoich ramach i na dobre osadziła w kalendarzu, co nie było takie oczywiście tuż po pandemii, a i sporo regionalnych festiwali przecież zaginęło w mrokach historii. Mamy nadzieję, że sezon na Śląsku będziemy otwierać także za rok.